Wypaleniu można zapobiec

Jeden na trzech lekarzy zmaga się z przewlekłym lękiem i stresem wynikającymi z wypalenia zawodowego.

Jak radzić sobie z sytuacjami trudnymi emocjonalnie w kontekście pracy zawodowej? Jak powstają zaburzenia lękowe i jak napięcie wpływa na różne obszary zdrowia?

Te i wiele innych zagadnień dotyczących stresu i wypalenia zawodowego porusza Joanna Zawanowska, psychoterapeutka poznawczo-behawioralna i wykładowczyni na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

Szacuje się, że problemy związane z wypaleniem zawodowym odczuwa jeden na trzech lekarzy. Skala zjawiska nie jest do końca poznana, bo objawy zespołu wypalenia zawodowego mogą być związane nie tylko z przewlekłym stresem w pracy, ale przejawiać się w np. w uczuciu wyczerpania, braku sprawczości i energii czy drażliwości, nie zawsze dostrzegalnych na pierwszy rzut oka. Lekarze, mający na co dzień kontakt z chorobą, ludzkim cierpieniem, śmiercią, są szczególnie narażeni na wypalenie. Nie bez znaczenia jest też przeciążenie pracą, a także działanie pod presją czasu i biurokratycznych przepisów.

Nierealistyczne oczekiwania

– Ryzyko wypalenia zawodowego dotyczy także pielęgniarek, nauczycieli, psychoterapeutów czy pracowników socjalnych, a więc zawodów „służebnych”, których istotą jest pomoc drugiemu człowiekowi. Przyczynia się do niego praca w ciągłej mobilizacji, pod presją czasu i w warunkach nierealistycznych oczekiwań – tłumaczy Joanna Zawanowska.

I dodaje, że do pewnego nasilenia stres może być mobilizujący – to eustres, czyli stres pozytywny. Jeśli jednak zostaje przekroczona granica nadmiaru pobudzenia i to pobudzenie trwa zbyt długo, następuje dystres, czyli stres negatywny.

W wyzwoleniu pozytywnej motywacji pomagają odpowiednie interpretacje poznawcze sytuacji, które nadają znaczenie bodźcowi stresowemu jako wyzwaniu, a nie zagrożeniu. W zależności od tego, jak dana jednostka interpretuje i przetwarza wydarzenia – tak będzie sobie radzić.

– Wypalenia zawodowego nie można mylić z przemęczeniem pracą, kiedy wystarczy wyjechać na dobry urlop i zregenerować siły. Trudno się wyleczyć z wypalenia, które objawia się m.in. irytacją, rozdrażnieniem, chronicznym zmęczeniem, negatywnym nastawieniem, brakiem motywacji do pracy oraz niechęcią do pojawienia się w miejscu pracy – ostrzega psychoterapeutka.

I dodaje, że w późniejszych stadiach mogą wystąpić stany depersonalizacji, czyli poczucia „odklejenia” się od własnego ja, a także myśli i próby samobójcze. W ostatnim stadium często pojawiają się problemy wtórne, np. z alkoholem czy rozpad rodziny.

Rozmowa i komunikacja kluczem do profilaktyki

Warsztaty mają nauczyć lekarzy, jak rozpoznać zagrożenie i radzić sobie z czynnikami ryzyka, które je wywołują, czyli lękiem i stresem.

– Jako psychoterapeutka w Poradni Zdrowia Psychicznego dla Lekarzy i Studentów Medycyny na co dzień stykam się z problemami, u podłoża których leży frustracja systemowa.

To sprawy związane z mobbingiem, molestowaniem seksualnym w pracy, trudną komunikacją w zespole medycznym, paternalistycznymi stosunkami, a także niedogodnościami systemowymi, które powinny być rozwiązane z poziomu resortu zdrowia – mówi Joanna Zawanowska.

Dodaje, że profilaktyka wypalenia zawodowego zaleca dbałość o opartą na szacunku otwartą komunikację w zespole, możliwość przedyskutowania pojawiających się problemów, zwiększenie poczucia kontroli u pracowników oraz możliwość wyrażania swoich emocji, a nie odcinania się od nich, co może prowadzić do odrętwienia emocjonalnego.

Ważne jest także dbanie o rodzinę, przyjaciół, a także o hobby. – Chodzi o to, aby wyznaczać realistyczne cele, strukturalizować czas z zachowaniem higieny stylu życia i dbać o urozmaicenie zadań, które zbalansują obciążenia zawodu lekarskiego – podsumowuje Joanna Zawanowska.

Lucyna Krysiak rozmawia z psychoterapeutką Joanną Zawanowską, Gazeta Lekarska, Nr 4, Kwiecień 2023.

Elita

Najpierw zajrzyjmy do „Słownika Języka Polskiego” (PWN), przydawanie bowiem fałszywych znaczeń różnym pojęciom stało się ulubionym zajęciem niektórych polityków. Tak stało się ze słowem tytułowym, ironicznie wykoślawionym niekiedy jako „elyta”, czemu towarzyszy specjalnie dobrany ton, mina czy gest, jako świadectwo sztuki retorycznej schlebiające gustom wybranej publiczności. Nie wymieniam nazwisk retorów, państwo sami podstawicie sobie bohaterów.

Ja natomiast wracam do „Słownika”, w którym pojęcie elita zdefiniowano w dwóch znaczeniach: 1. „grupa ludzi wyróżniająca się lub uprzywilejowana w stosunku do reszty społeczeństwa ze względu na posiadanie pewnych cech lub dóbr cenionych społecznie: elita naukowa, artystyczna, intelektualna. Elita towarzyska stolicy”. 2. roln. „wysoko kwalifikowany materiał nasienny roślin uprawnych…”.

Prawdę mówiąc, trudno sobie wyobrazić społeczeństwo bez elity. To ona kształtuje horyzonty myśli naukowej; wytycza wzory etycznego postępowania; otwiera nowe ujęcia artystyczne; podpowiada zachowania obyczajowe.

A przytoczoną definicję łatwo zmanipulować. Wystarczy usunąć dwa słowa po „posiadanie pewnych cech lub dóbr” („cenionych społecznie”) i już jesteśmy w nowym świecie. Tym dzisiejszym.

Trwa bowiem próba zastąpienia polskiej elity intelektualnej czy artystycznej nowymi elitami oligarchicznymi, rekrutującymi się z ludzi obdarzonych majątkiem i stanowiskiem w rozmaitych spółkach, agencjach, zarządach, z pominięciem kompetencji. Ten typ elity oligarchicznej jest świetnie znany w świecie rozmaitych dyktatur. Może nawet przeważa.

Czy ku temu zmierzają nasze przeobrażenia? Odpowiemy przy urnie wyborczej. Natomiast w świecie polskiej medycyny elitę do niedawna symbolizowały nazwiska Religi, Aleksandrowicza, Szczeklika, tyle że one już pachną historią. Rodzi się zatem pytanie, czy brak jest następców, czy też środowisku lekarskiemu brak jest siły kreacyjnej.

Faktem jest, że ani samorząd lekarski, ani rozmaite towarzystwa naukowe czy instytucje nie potrafią się przebić do opinii publicznej. Najbardziej spektakularnym przejawem lekceważenia środowiska lekarskiego było w styczniu 2022 roku potraktowanie Rady Ekspertów przy Premierze, w samym środku pandemii COVID-19.

Elity są nieodłączną częścią każdego środowiska. Z reguły pełnią istotną, motywacyjną funkcję, inspirującą postęp.

Nie są jednak uodpornione na patologie. Bywa, że przekształcają się w pazerne koterie, kasty, a nawet mafie. Od elity intelektualnej do oligarchicznej jest daleka droga, ale ta druga „elitą” jest tylko w cudzysłowie.

Stefan Ciepły, Galicyjska Gazeta Lekarska, Pismo Okręgowej Izby lekarskiej w Krakowie, Nr 1/2023.

Zespół jelita drażliwego

Zespół jelita drażliwegozespół jelita nadwrażliwego (łac. colon irritabileang. irritable bowel syndrome, IBS) – choroba przewodu pokarmowego o charakterze czynnościowym charakteryzująca się bólami brzucha i zaburzeniami rytmu wypróżnień (biegunki lub/i zaparcia).

Postacie IBS: biegunkowa, zaparciowa, mieszana.

Objawy głównie ze strony jelita grubego, ale także objawy dyspeptyczne.        Na IBS chorują pacjenci cierpiący na inne schorzenia takie jak: przewlekłe zmęczenie, przewlekłe bóle głowy, zespoły bólowe (fibromyalgia), choroby psychiczne (depresja, stany lękowe). 

Epidemiologia

Gastroenterolodzy zgodnie stwierdzają, że zaburzenia czynnościowe układu pokarmowego należą do najczęstszych schorzeń w ich specjalności (do 50% zgłaszających się na leczenie).

Około 5% populacji ma IBS (2/3 to kobiety).

Duża liczba pacjentów mimo dokuczliwości objawów wywołanych czynnościowymi zaburzeniami przewodu pokarmowego nie zgłasza się  do lekarza.

Debiut choroby może nastąpić już w młodym wieku. U większości chorych objawy nawracają przez całe życie.

Patofizjologia

Pierwotna przyczyna nie jest znana. Czynniki patofizjologiczne, które mogą mieć wpływ na wystąpienie choroby to:

Objawy

Sytuacje stresowe wyzwalają objawy, do których najczęściej należą:

  • Ostre, skurczowe, nękające bóle brzucha (zazwyczaj podbrzusza i lewego dołu biodrowego). Nasilają się po posiłkach. Mogą towarzyszyć biegunkom. Ulgę przynosi wypróżnienie lub oddanie gazów.
  • Biegunka – stolce mogą być wodniste lub półpłynne. Charakterystyczne dla tego objawu są częstsze wypróżnienia, które poprzedza gwałtowne parcie. Zazwyczaj występuje po posiłkach, stresie psychicznym i w godzinach rannych („Morning rush diarrhoea”).
  • Zaparcie – częstotliwość wypróżnień jest zmniejszona, oddawany stolec jest twardy i bardziej zbity. Chorzy skarżą się na utrudnione oddawanie stolca. Po oddaniu stolca często występuje uczucie niepełnego wypróżnienia.
  • Wzdęcie brzucha, gazy,
  • Domieszka śluzu w kale,
  • Zgaga, nudności lub wymioty.

Objawy niepokojące

Które mogą wskazywać na przyczynę organiczną dolegliwości: zmniejszenie masy ciała, krew w stolcu, niedokrwistość, nocne bóle brzucha, rak lub zapalne choroby jelit w wywiadzie rodzinnym, debiut choroby po 50 roku życia.

Diagnostyka

Obecnie obowiązującymi są tzw. Kryteria Rzymskie IV.

Typowa anamneza. Badanie przedmiotowe nie wykazuje odchyleń od normy.

Nie ma specyficznych testów diagnostycznych potwierdzających IBS.

Celem postępowania diagnostycznego jest wykluczenie organicznej przyczyny dolegliwości.

IBS należy różnicować z:

  • celiakia,
  • nietolerancja laktozy,
  • choroba Leśniowskiego-Crohna,
  • wrzodziejące zapalenie jelita grubego,
  • mikroskopowe zapalenie jelit,
  • infekcyjne zapalenia jelit,
  • biegunka żółciowa,
  • uchyłki okrężnicy i zapalenie uchyłków,
  • biegunka u osób nadużywających środków przeczyszczających,
  • nowotwory jelita grubego,
  • endometrioza,
  • rak jajnika,
  • Anterior Cutaneous Nerve Entrapment Syndrome (ACNES).

Leczenie IBS

Nie ma sposobu trwałego wyleczenia IBS. Postępowanie lecznicze ma na celu złagodzenie objawów chorobowych.

Najważniejsze jest prawidłowe postawienie diagnozy. Informacja dla pacjenta o chorobie ma fundamentalne znaczenie (przede wszystkim edukacja pacjenta).

Większość pacjentów ma objawy lekkie lub średnie i nie wymaga leczenia. Trzeba nauczyć się żyć z zespołem jelita wrażliwego!

W zależności od dominujących objawów dobieramy leczenie objawowe.

Główne zalecenie to unikanie stresu zwłaszcza w porze posiłków i wizyt w toalecie.

Leczenie dietetyczne to unikanie nadmiernej ilości: alkoholu, kofeiny, tłuszczów, ostrego jedzenia, mleka i produktów mlecznych.

Dieta bogata w rozpuszczalny błonnik (szczególnie dieta FODMAP) zmniejsza bóle brzucha, szczególnie przy łagodniejszych formach IBS oraz IBS z biegunką.

Siemię lniane może pomóc w zaparciowej postaci IBS.

Niektóre probiotyki, np. jogurtowe, łagodzą ogólne objawy IBS oraz towarzyszące bóle.

Olej z mięty pieprzowej zmniejsza ogólne objawy IBS oraz łagodzi bóle brzucha.

Leczenie farmakologiczne

Środki farmakologiczne – pełnią funkcję wspomagającą w terapii zespołu jelita wrażliwego.

Trójcykliczne leki przeciwdepresyjne takie jak Saroten lub selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny – SSRI.

W postaci bólowo-zaparciowej można stosować: Constella lub Resolor.

W postaci biegunkowej: Loperamid lub Cholestyraminę.

Przy wzdęciach przepisujemy pacjentom Dimetykon lub Symetykon.

Terapia alternatywna: psychoterapia, medytacja, joga, hipnoza.

Mała chirurgia w praktyce allmänläkare

W Polsce uważa się, że lekarze rodzinni mogą kroić tylko chleb i szynkę. W Szwecji allmänläkare – odpowiednik polskiego lekarza rodzinnego – wykonuje w przychodni drobne zabiegi chirurgiczne. Najczęściej kwalifikujące się do tego typu zabiegów problemy skórne to:

  • tłuszczaki,
  • kaszaki,
  • znamiona barwnikowe.

Tłuszczaki, kaszaki i znamiona barwnikowe przeszkadzają pacjentom głównie z powodów estetycznych – występowanie tych zmian szczególnie w miejscach widocznych zaburza poczucie komfortu pacjenta.

Tłuszczak  (łac. lipoma)

Tłuszczak to łagodny nowotwór tkanki tłuszczowej będący nagromadzeniem tkanki tłuszczowej w formie gęstego guzka. Tłuszczaki są miękkie w dotyku i bezbolesne. Większość tłuszczaków jest mała, ale mogą wzrosnąć do rozmiarów ponad 5 cm. Charakter zmian o wielkości powyżej 5 centymetrów zawsze powinien być zweryfikowany celem wykluczenia tłuszczakomięsaka (łac. liposarcoma), który jest już nowotworem złośliwym tkanki tłuszczowej.

Kaszak  (łac. atheroma),

Kaszak – zmiana powstająca na skutek tego, że włos, który powinien wyrastać ponad poziom skóry, zaczyna wzrastać w głąb niej. Występujące obok mieszka włosowego gruczoły łojowe produkują wówczas wydzielinę pod skórę, przez co tworzy się grubościenna torbiel wypełniona masami łojowymi.

Często widoczny jest na jej powierzchni ciemny punkt wskazujący na zaczopowany przewód mieszka włosowego.

Zawartość torbieli wydostaje się samoistnie wskutek jej pęknięcia lub przez wyciśnięcie zmiany. Jest żółtawa i o specyficznym zapachu, a w przypadku nadkażenia bakteryjnego – ropna i cuchnąca.

Znamię barwnikowe  (łac. naevus)

Znamiona barwnikowe – potocznie nazywane pieprzykami – zmiany skórne obecne na ciele każdego człowieka. Występują w różnych odcieniach od niezauważalnych na jasnej skórze, przez czerwone i brązowe, aż po całkiem czarne. Intensywność ich barwy zależy od zawartej w nich liczby komórek barwników skóry (tzw. melanocytów). Im jest ona wyższa, tym pieprzyk będzie ciemniejszy.

W przypadku pieprzyków nie można określić na podstawie ich koloru czy mają charakter łagodny czy złośliwy. Niepokoić powinny znamiona, które pojawiły się nagle lub mają nieregularny kształt czy zmienił się ich dotychczasowy kolor.

Takie cechy mogą sugerować rozwój czerniaka. Dodatkowo obecność owrzodzeń wokół znamion jest czynnikiem niekorzystnym. Wszystkie znamiona barwnikowe należy obserwować a raz w roku powinno się odbyć wizytę u lekarza (rodzinnego lub dermatologa) celem profesjonalnej oceny znamion.                              

Pacjenci zwykle zwracają się do allmänläkare ze zmianami skórnymi, które nie wymagają weryfikacji histopatologicznej. Zmiany przeszkadzają pacjentom wyłącznie ze względów stricte estetycznych. Wówczas moja rola jako szwedzkiego allmänläkare sprowadza się do tego, aby usunąć niechcianą zmianę skórną i poprawić tym samym jakość życia pacjenta.

W przypadku „podejrzanych” znamion barwnikowych ze wskazaniem do weryfikacji histopatologicznej (kiedy obawiamy się czerniaka lub innych raków skóry) wycinam znamię barwnikową i wysyłam do badania mikroskopowego.  Wycięte znamię jest poddawane badaniu histopatologicznemu przez lekarza patomorfologa, który ocenia charakter zmiany (łagodny lub złośliwy).

Doświadczenie nauczyło mnie, że do każdego nawet najprostszego zabiegu chirurgicznego jakim jest usunięcie guzka skóry lub znamiona barwnikowego trzeba podchodzić z rozwagą.

Mała chirurgia wymaga dużej staranności i sprawności manualnej. W Szwecji mam 30 minut na przeprowadzenie zabiegu usunięcia tłuszczaka, kaszaka lub znamiona barwnikowego. Do zabiegu asystuje mi podpielęgniarka.

Pacjent leży na stole operacyjnym w pozycji dającej dobry dostęp do operacji i odpowiednie oświetlenie lampą operacyjną. Zabieg przeprowadzany jest w warunkach sterylnych i w znieczuleniu miejscowym.

Wycięcie guzka tłuszczaka z reguły nie sprawia trudności. Trudniej jest z operacją kaszaka, bo trzeba starannie usunąć ścianę torbieli tak żeby nie doszło do wznowy. Znamiona barwnikowe usuwam z odpowiednim marginesem.

Szycie rany po zabiegu wymaga precyzji tak aby blizna po operacji była jak najmniejsza. W razie potrzeby preparat wysyłam do badania mikroskopowego.

Uśnięcia szwów dokonuje w przychodni pielęgniarka po 1-2 tygodniach (rana skóry po zabiegu goi się różnie długo w różnych miejscach ciała).

Drobne Zabiegi Chirurgiczne

Zabiegi chirurgiczne kojarzone są zazwyczaj z wielodniowymi pobytami w szpitalu i długą rekonwalescencją. Tymczasem chirurgia, oprócz skomplikowanych operacji, oferuje również drobne zabiegi usuwania zmian skórnych.

Co rozumiemy pod pojęciem „drobnych zabiegów chirurgicznych”? Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, wcale nie chodzi o niewielką powierzchnię usuwanej zmiany. Z definicji są to po prostu zabiegi, podczas których nie dochodzi do otwierania jam ciała, zatem chirurg operuje wyłącznie w obrębie skóry i tkanki podskórnej.

Problemy skórne najczęściej kwalifikujące się do tego typu zabiegów to:

  • kaszaki,
  • tłuszczaki,
  • znamiona.

Zmiany nabyte i wrodzone

Zmiany usuwane podczas drobnych zabiegów chirurgicznych mogą mieć charakter wrodzony lub nabyty. Pierwszy z wymienionych są przeważnie zmianami łagodnymi, a pacjenci zgłaszają się z nimi do lekarza, ponieważ przeszkadzają im one ze względów estetycznych. Pacjenci zdecydowanie częściej przychodzą do gabinetów ze zmianami nabytymi.

Jednocześnie to właśnie tego typu zmian obawiają się najbardziej – tłumaczy dr n. med. Maciej Kowalewski, chirurg i transplantolog z Centrum Medycznego Safimed w Zabierzowie.

Wśród zmian nabytych znajdują się kaszaki, swego rodzaju wariant powikłania fizjologicznej funkcji skóry, a także tłuszczaki. Te z kolei są łagodnymi guzami nowotworowymi, które mogą pojawiać się pod skórą już w młodym wieku. Zmianami nabytymi z reguły są również znamiona barwnikowe, choć ich charakter – co prawda znacznie rzadziej – może być również wrodzony.

Nawet drobną zmianę warto zbadać

Mogłoby się wydawać, że usuwane w ten sposób zmiany są raczej niegroźne, w związku z czym nie ma potrzeby weryfikowania ich charakteru. Często rzeczywiście tak jest.

Bywa, że pacjenci zwracają się do lekarza ze zmianami, które nie wymagają weryfikacji histopatologicznej – przeszkadzają im wyłącznie ze względów estetycznych. Wówczas rola chirurga sprowadza się do tego, aby usunąć niechciane znamię i poprawić tym samym jakość życia pacjenta – tłumaczy chirurg z Centrum medycznego Safimed.

Niekiedy jednak pacjenci zgłaszają się do chirurgów ze zmianami kwalifikującymi się do usunięcia po wcześniejszym skierowaniu od dermatologa, który w trakcie badania stwierdził, że charakter zmiany z różnych względów wydaje się podejrzany.

Rozpoznanie takie nie pozostawia miejsca do dalszej dyskusji, zmianę należy bezwzględnie usunąć i wysłać do dalszej weryfikacji histopatologicznej – mówi specjalista.

Bilans zysków i strat

Choć charakter zmian kwalifikujących się do drobnych zabiegów chirurgicznych jest z reguły łagodny, to wielokrotnie są one dla pacjenta uciążliwe. Kaszak to w dużym uproszczeniu zmiana powstająca na skutek tego, że włos, który powinien wyrastać ponad poziom skóry, zaczyna wzrastać w głąb niej. Występujące obok mieszka włosowego gruczoły łojowe produkują wówczas wydzielinę pod skórę, przez co tworzy się grubościenna torbiel wypełniona masami łojowymi.

Zmiany te bywają bolesne, a ponadto są doskonałą pożywką dla bakterii. Dlatego jeśli kaszak jest otwarty i treści łojowe się ewakuują, ma on zwykle charakterystyczny, odrzucający zapach, który przeszkadza samym pacjentom. Co więcej, kaszaki mogą ulegać dodatkowemu nadkażeniu i zropieniu. Stają się wówczas dużym problemem, a stan zapalny wytwarzający się wokół nich może dawać objawy ogólne, nie tylko miejscowe – tłumaczy dr n. med. Maciej Kowalewski.

Z kolei tłuszczaki to łagodne nowotwory tkanki tłuszczowej będące nagromadzeniem tkanki tłuszczowej w formie gęstego guzka. Przeważnie występują pod skórą, jednak bez łączności z nią. Jednocześnie tłuszczak (łac. lipoma) wizualnie nie odróżnia się od tłuszczakomięsaka (łac. liposarcoma), który jest już nowotworem złośliwym tkanki tłuszczowej.

Jak podkreśla chirurg, bilans zysków i strat zawsze jest podsumowywany podczas konsultacji chirurgicznej. Decydując się na zabieg, pacjent powinien być świadomy zarówno tego, co dzięki niemu zyska, jak i tego, jakie potencjalne ryzyko na siebie przyjmuje. Dopiero na tej podstawie podejmuje się decyzję.

Sytuacja jest bezdyskusyjna jedynie w przypadku „podejrzanych” znamion barwnikowych ze wskazaniem do weryfikacji histopatologicznej, kiedy najczęściej obawiamy się czerniaka – tłumaczy dr n. med. Maciej Kowalewski.

Natomiast w przypadku tłuszczaków, które nie mają bezwzględnych wskazań do wycięcia, decyzja dotycząca ich usunięcia należy w pierwszej kolejności do samego pacjenta, lecz również do lekarza.

Jak wygląda zabieg?

Odpowiadając na pytanie o przebieg zabiegu, należy odróżnić od siebie procedury odbywające się w obrębie skóry (znamiona barwnikowe czy brodawki skórne) od zabiegów wykonywanych na tkance podskórnej. O ile w przypadku zmian naskórnych wystarczy, że zabieg poprzedzony będzie wywiadem i nawet zdalną kwalifikacją (wywiad przeprowadzony w formie kwestionariusza i rzetelnie wykonana dokumentacja zdjęciowa), o tyle w przypadku zmian podskórnych sytuacja jest już bardziej skomplikowana. Choć wycięcie pojedynczych, występujących tuż pod skórą kaszaków na ogół nie jest technicznie trudne, to już znajdujące się w różnych miejscach tłuszczaki wymagają bardziej zaawansowanej diagnostyki, choćby w postaci zbadania zmiany poprzez USG. Charakter zmian o wielkości powyżej pięciu centymetrów zawsze powinien być wcześniej zweryfikowany przez biopsję gruboigłową celem wykluczenia tłuszczakomięsaka, kwalifikującego się już do skomplikowanego zabiegu onkologicznego.

Skalpel nie laser

W dobie ogromnej popularności zabiegów z zakresu zaawansowanej kosmetologii i medycyny estetycznej można zadać sobie jeszcze jedno pytanie: czy opisywane powyżej drobne zmiany skórne nie lepiej usuwać za pomocą lasera? Okazuje się, że nie.

Niwelowanie w ten sposób przykładowo zmiany barwnikowej pozbawia nas możliwości wysłania usuniętej tkanki do badania histopatologicznego. Kiedy usuwamy zmianę laserem, nie wiemy naprawdę, czy wypalone jest zwykłe znamię czy czerniak. Dlatego też nie należy usuwać podejrzanych zmian laserowo, poprzez koagulację czy innymi metodami medycyny estetycznej. Tego typu zmiany powinny być zawsze wycinane metodą tradycyjną, a wycięta tkanka musi być następnie przesłana do badania histopatologicznego – podkreśla specjalista.

Szybko rosnące guzki

W przypadku szybko i intensywnie rosnących guzków tkanki tłuszczowej zawsze istnieje ryzyko, że mamy do czynienia z tłuszczakomięsakiem. Zmiana taka zawsze wymaga weryfikacji jeszcze przed wycięciem. Jednak nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z tłuszczakiem o charakterze łagodnym, również może on szybko rosnąć, co ze zrozumiałych względów bywa dla pacjenta uciążliwe bądź wzbudza niepokój – zwłaszcza że, w zależności od lokalizacji, tłuszczak może powodować objawy uciskowe, np. kiedy zlokalizowany jest w tkance podskórnej, w bliskiej okolicy nerwów, co powoduje drętwienie palców czy zaburzenia czucia. Tego typu zmiany są więc wskazaniem do usunięcia nie tylko ze względów stricte estetycznych (choć często już sama ich obecność zaburza poczucie komfortu pacjenta).

Dr n. med. Maciej Kowalewski, chirurg i transplantolog z Centrum Medycznego Safimed w Zabierzowie, Świat Zdrowia, Marzec 2023.

Rany w praktyce allmänläkare

W Polsce uważa się, że lekarze rodzinni mogą kroić tylko chleb i szynkę. W Szwecji lekarze rodzinni wykonują w przychodniach zabiegi z zakresu małej chirurgii. Jako szwedzki allmänläkare miałem w minionym tygodniu kilku pacjentów z małymi, ale wymagającymi szycia ranami skóry.

Jeden pacjent – młody mężczyzna pracujący w rzeźni – skaleczył się nożem w rękę. Na szczęście nie uszkodził ścięgien ani struktur kostno-stawowych. Za to miał paniczny lęk przed ukłuciem igłą i o mało nie zemdlał przy znieczuleniu (które wymaga nakłucia igłą strzykawki i podania środka znieczulającego podskórnie). Pacjent przeżył znieczulenie bez napadu paniki, ale nie pozwolił sobie na kolejne ukłucie. Tym razem wykonane przez pielęgniarkę, która podaje w takich przypadkach anatoksynę przeciwtężcową.

Drugi pacjent – Polak pracujący w szwedzkiej rzeźni od wielu lat – upuścił ostre narzędzie na stopę i pomimo obuwia ochronnego uszkodził skórę grzbietowej części stopy. Na szczęście rana była powierzchowna a mój dzielny rodak z Polski nie miał obaw ani przed znieczuleniem rany ani przed zastrzykiem z anatoksyną przeciwtężcową.

Trzeci pacjent to starszy pan, który przewrócił się w domu i upadł -nieszczęśliwie uderzając tyłem głowy w kant mebla – i rozciął skórę potylicy. Ponieważ starszy pan zażywał leki przeciwkrzepliwe – z powodu migotania przedsionków – obficie krwawił z rany głowy. Żona pacjenta – emerytowana pielęgniarka – udzieliła mężowi pierwszej pomocy robiąc opatrunek uciskowy. Na szczęście – pacjent mimo urazu głowy – nie miał objawów wstrząśnienia mózgu.

Ponieważ Szwedzi kochają przyrodę i zwierzęta – stosunkowo często – do przychodni zgłaszają się pacjenci z ranami kąsanymi zadanymi zębami zwierząt domowych: psów i kotów. Rany kąsane są zwykle małe, ale głębokie – uszkodzenie jest większe niż samo przedziurawienie skóry. Często goją się źle i łatwo ulegają zakażeniu. Ponieważ pokąsanie przez psy lub koty wiąże się z niebezpieczeństwem zakażenia florą bakteryjną znajdującą się w jamie ustnej zwierząt, dlatego pacjentom zapisujemy stosowne antybiotyki. Pacjentów z ranami kąsanymi obowiązuje również profilaktyka przeciwtężcowa.

Pierwszym działaniem w przypadku skaleczenia lub rany kąsanej powinno być dokładne ich przemycie wodą, a następnie zdezynfekowanie za pomocą preparatu bakteriobójczego. Nie należy stosować preparatów zawierających w swoim składzie jodynę lub alkohol z uwagi na ich działanie drażniące oraz wysuszające. Następnie należy opanować krwawienie a na ranę założyć opatrunek. Po udzieleniu pierwszej pomocy pacjenci zgłaszają się do lekarza.

Ornitologia terapeutyczna

Czy kontakt z naturą, a w szczególności z ptakami, może pozytywnie wpływać na nasze zdrowie psychiczne?

Z Piotrem Tryjanowskim i Sławomirem Murawcem, autorami książki „Ornitologia Terapeutyczna.”, rozmawia Marek Rokita.

Jak przyrodnik spotkał się z psychiatrą i wspólnie napisali książkę o ornitologii terapeutycznej?

PT: Obaj interesujemy się ptakami. Kilka lat temu niezależnie, w dwóch różnych magazynach dla przyrodników napisaliśmy, jak bardzo dobrze na naszą psychikę wpływa kontakt z przyrodą, a w szczególności z ptakami. Wtedy odnaleźliśmy jeden drugiego. Człowiek interesuje się ptakami od tysiącleci, one zawsze były w naszej kulturze, a my chcieliśmy pokazać, że nadal tam są. Są przez nas najczęściej pozytywnie postrzegane, a obserwowanie ich może być bardzo korzystne dla naszego zdrowia psychicznego.

Czy nie wystarczy po prostu pójść na spacer, poprzebywać na łonie natury? Co takiego szczególnego dają nam ptaki?

SM: W psychoterapii można wyróżnić oddziaływanie niespecyficzne i specyficzne. A więc traktując to jako analogię, sam spacer, przebywanie w naturze może nam poprawić samopoczucie, zredukować nasilenie stresu i dać poczucie zrelaksowania. Natomiast obserwacja ptaków może być dla niektórych osób elementem specyficznym. Coś w naturze może nam dawać bardziej specyficzne nagrody, np. w postaci zaobserwowania jakiegoś gatunku ptaka czy uczenia się czegoś ciekawego, co będzie powodem do radości. Myślę też, że dla osób zorientowanych bardziej zadaniowo taka forma odpoczynku jak zwykły spacer jest dość trudna do zaakceptowania, bo mają poczucie, że nic nie robią. Jeżeli więc mają cel – może nim być np. obserwacja ptaków, ale też coś innego – to jest to taki wybieg wobec samego siebie, że z jednej strony mam cel, a drugiej odpoczywam, przenoszę się do innego obszaru przeżywania.

A można odpocząć, skupiając się bardzo mocno na celu?

S.M.: Można, ponieważ nie mówimy tu o dużej intensywności. Ptak pojawia się co jakiś czas – to nie jest tak, jak podczas wpatrywania się w ekran komputera, gdzie jesteśmy bombardowani bodźcami. To stwarza możliwość przeorganizowania pracy mózgu. Czyli z jednej strony mózg jest czymś zajęty, a z drugiej uwolniony od bieżącej gonitwy myśli i celów, w związku z czym można zacząć myśleć w szerszej perspektywie, z lotu ptaka. I to może być użyteczne w sensie dostarczania czy wymyślania jakichś rozwiązań swoich problemów, wpadnięcia na nowe, kreatywne idee itd.

Czyli chodzi o wyznaczenie sobie dodatkowego celu, który będzie motywował nas do spędzenia czasu na świeżym powietrzu i do aktywności fizycznej?

P.T.: Tak, ale nie zawsze. To nie dotyczy wszystkich pacjentów. Nie każdy musi mieć śmiałe cele. Są ludzie, którzy muszą cały czas coś sobie udowadniać, stale poszukują efektu nagrody, ale są też tacy, którzy wręcz przeciwnie – chcą się zrelaksować, bo mają już za dużo bodźców. Moim zdaniem obserwacja ptaków umożliwia osiągnięcie jednego i drugiego celu.

Czy w ornitologii terapeutycznej chodzi bardziej o terapię czy o profilaktykę?

S.M.: Z jednej strony chodzi o profilaktykę, ale z drugiej są takie świadectwa, jak w książce Joe Harknessa „Ptakoterapia”, że ptaki uratowały mu życie. W związku z tym w pewnym sensie można mówić o działaniu terapeutycznym, chociaż ważne jest, jak jest ustawiona ta nasza książka – że jest to ornitologia w znaczeniu terapeutycznym, a nie terapia ornitologiczna w bardzo ścisłym sensie.

Czyli to wzmacnia działanie innych form terapii?

S.M.: Tak, wzmacnia, dostarcza pewnych nowych obszarów przeżywania, tzn. człowiek nie koncentruje się tak bardzo na swojej trudnej sytuacji czy depresji, ale może się w jakiś sposób oderwać, co też ma działanie pozytywne. Nie możemy powiedzieć, że w ten sposób wyleczymy depresję, jednak, jeśli osoba z depresją będzie miała obniżony poziom stresu i będzie miała jakieś pozytywne doświadczenia związane np. z obserwacją ptaków, jej samopoczucie i nastrój mają szansę się poprawić.

Wśród paru cytatów, które otwierają książkę, jest jeden trochę niepokojący, z Orwella. Dlaczego ptaki są zwierzętami „równiejszymi”? O co chodzi?

P.T.: Bo one są troszeczkę „równiejsze”. Proszę zauważyć, że choć jesteśmy ssakami, tak naprawdę nasze cechy emocjonalne, kulturowe wiążą nas bardziej z ptakami niż z innymi ssakami. Człowiek na tle innych ssaków jest zwierzęciem dość wyjątkowym. Jest dwunożny, w przeciwieństwie do innych ssaków nie komunikuje się głównie za pomocą węchu. Ssaki to na ogół nocne zwierzęta, które oznaczają teren substancjami zapachowymi. To nie jest nam bliskie. Natomiast aktywność w świetle dziennym, dwunożność, porozumiewanie się za pomocą dźwięków – to wszystko jest domena ptaków. Również pod względem zachowań społecznych ptaki są do człowieka dużo bardziej podobne niż ssaki. Weźmy np. podział obowiązków rodzicielskich: u człowieka występuje monogamia socjalna i na tle innych samców ssaków mężczyźni bardzo mocno angażują się w opiekę nad dziećmi. U 90 proc. gatunków ptaków też tak jest, więc chociaż według systematyki należymy do różnych gromad, pod tym względem ptaki są mam znacznie bliższe niż ssaki. Poza tym ptaki mają jedną fantastyczną cechę. Ja to nazywam zdolnością ogarnięcia przez nasz umysł. Ja to nazywam zdolnością ogarnięcia przez nasz umysł. Ptaków jest około 10 tys. gatunków. Ta liczba sprawia, że stanowią dla nas niemałe wyzwanie poznawcze, a jednocześnie w skończonym czasie jesteśmy w stanie poznać sporą część z nich, np. wszystkie gatunki krajowe. W przypadku ssaków jest to prawie niemożliwe ze względu na ich charakter – przynajmniej dla amatora – a owadów są setki tysięcy gatunków, zatem odpadamy w przedbiegach.

Czyli ptaki jest po prostu łatwiej obserwować niż inne zwierzęta?

P.T.: Tak, chociaż niektóre, np. sowy, lelki czy wybrane gatunki słowików, prowadzą nocny tryb życia. Ale większość jest aktywna w dzień, kiedy przypada też szczyt naszej aktywności. Ptaki również dlatego łatwiej obserwować, że większość jest obdarzona fantastycznymi barwami, wiele z nich śpiewa lub wydaje charakterystyczne dźwięki. W przeciwieństwie do innych gatunków ptaki wysyłają nam sygnały – hej, jestem tutaj, patrz na mnie! Natomiast gady czy ssaki najczęściej mają ochronne ubarwienie, chowają się przed nami albo uciekają.

Często w lesie czy parku widzi się osoby, które biegają albo jeżdżą rowerem w słuchawkach na uszach. Co mają im panowie do powiedzenia?

P.T.: Jestem w stanie zaakceptować to, że ktoś biega w słuchawkach po mieście, ale nie w lesie czy parku. Ta osoba dużą część korzyści z tego, że przebywa na świeżym powietrzu, traci przez to, że odcina się od natury. Kontakt z naturą ma charakter multisensoryczny, czyli wielozmysłowy.

Jak istotna jest ta mulitsensoryczność?

P.T.: Badania naukowe pokazują, że bardzo. To nie jest tak, że dobrze robi nam tylko dźwięk, tylko obraz albo tylko zapach, ale właśnie kombinacja tych wszystkich czynników najlepiej wpływa na nasz organizm.

S.M.: Uczestnicy warsztatów psychoterapeutycznych są zaskoczeni tym, że kiedy pracują przy komputerach, sygnały odbierają w zasadzie przez jeden kanał – wzrokowy, a w naturze otwierają się nowe pola doświadczenia. Oprócz tego, że jest to korzystne w procesie uczenia się, jest to jeden z ewolucyjnie uwarunkowanych sygnałów bezpieczeństwa.

Czyli każdym zmysłem. I jak tu znaleźć jeszcze uwagę dla ptaków?

P.T.: Raczej nie robiłbym z tego problemu. Obserwacja ptaków wciąga. Podobnie jak wiele innych aktywności, którymi zaczynamy się zajmować. Proszę zauważyć, że szum drzew, zapach lasu i walory wizualne mamy w pakiecie. Tym nie musimy się przejmować, to będzie działało niezależnie od tego, czy będziemy przykładać lornetkę do oka, czy nie.

Z Piotrem Tryjanowskim i Sławomirem Murawcem, autorami książki „Ornitologia Terapeutyczna”, rozmawia Marek Rokita, „Świat Zdrowia”, Marzec 2023.

Prof. dr hab. Piotr Tryjanowski – zainteresowany psychiatrią zoolog, który – jak sam mówi – zajmuje się milionem rzeczy m.in. biologią obliczeniową i medycyną obliczeniową; kierownik Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, obecnie stypendysta Instytutu Studiów Zaawansowanych w Monachium (TUM-IAS)

Dr hab. Sławomir Murawiec – zainteresowany ornitologią lekarz psychiatra i psychoterapeuta; redaktor naczelny czasopisma naukowego „Psychiatria”, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i jego rzecznik prasowy.

Kobieta współuzależniona

Częściej to kobiety tkwią w związku z osobą przejawiającą zachowania destrukcyjne. Współuzależniona partnerka stwarza partnerowi komfortowe warunki do trwania w nałogu, a jej uwaga koncentruje się głównie na uzależnionym mężczyźnie.

Takie podejście sprawia, że partner myśli, że nie musi nic zmieniać, a kobieta naraża siebie i dzieci na krzywdę.

Współuzależnienie można zdefiniować jako nieprawidłowe przystosowanie się do sytuacji problemowej.

Pomimo strat, bólu i cierpienia kobieta jest w stanie poświęcić siebie, byle być w toksycznym związku. Jednocześnie współuzależnienie nie dotyczy jedynie relacji kobiety i mężczyzny, ale są w nie wciągane także dzieci i inne osoby.

Rozwój współuzależnienia przebiega etapowo. Początkowo kobieta podejmuje interwencje, by mężczyzna zerwał z nałogiem. Okazują się one bezskuteczne. Partnerka próbuje znaleźć przyczyny uzależnienia. Poczucie wstydu skłania kobietę do ukrywania problemów rodzinnych. W dalszej fazie tak bardzo zależy jej na utrzymaniu rodziny, że zaczyna kontrolować nałóg partnera. Ostatecznie kobieta czuje bezradność i godzi się na życie w patologicznej relacji.

Błędne koło

Ukrywanie problemu uzależnienia w rodzinie sprawia, że kobieta niszczy siebie i dzieci, naraża się często na przemoc. W rezultacie ani mężczyzna nie wychodzi z nałogu ani dzieci nie mają stabilnego rodzica, bo ojciec jest uzależniony, a matka traci równowagę psychiczną. To błędne koło. Taka postawa jeszcze bardziej zaburza życie rodziny.

Uzależniony wykorzystuje fakt współuzależnienia i wyładowuje się na partnerce, dając upust własnym emocjom. W takich rodzinach często dochodzi do zmiany ról, czyli parentyfikacji. Współuzależniona kobieta traktuje dzieci jako swoich powierników, oczekuje od nich wsparcia, którego nie znajduje u partnera, obciąża obowiązkami ojcowskimi, które w zdrowo funkcjonującej rodzinie  realizują dorośli.

Kobiety współuzależnione zgłaszając się na terapię, często za cel stawiają sobie wyleczenie osoby bliskiej z nałogu. Mają trudności z określeniem i wyrażaniem swoich myśli i uczuć. Osoba współuzależniona powinna zgłosić się na terapię przede wszystkim po to, by zauważyć, że nie musi godzić się na życie w dotychczasowy sposób. Dostrzec, jak uzależnienie wpływa na całą rodzinę i jak bardzo zaburza jej funkcjonowanie, i jak ważne jest umiejętne reagowanie.

W trakcie terapii może dowiedzieć się, jak zniwelować chaos i destrukcję w rodzinie oraz przywrócić równowagę w swoim życiu. Dzięki temu ma szansę wyjść z iluzji i przestać oszukiwać samą siebie – nauczyć się dostrzegać niszczące zachowania uzależnionego mężczyzny. W końcu może odzyskać chęć do podejmowania działania zmierzającego do zadbania o siebie i najbliższych.

Co cechuje współuzależnioną?

  1. Wysoka reaktywność i zależność od osoby uzależnionej.
  2. Funkcjonowanie w oparciu o zachowanie i obietnice osoby uzależnionej, często przemocowej.
  3. Pomimo braku stabilności w związku kobieta bardziej chce wierzyć złudzeniu, że będzie dobrze, niż realiom.
  4. Gotowość do przekroczenia własnych granic jest tak silna, że kobieta nie jest w stanie oderwać się od relacji z uzależnionym partnerem.
  5. Silna potrzeba kontroli – objawia się w koncentracji na śledzeniu każdego detalu życia partnera.
  6. Przyjmowanie odpowiedzialności za uzależnionego – kobieta myśli, że jej misją jest ratowanie partnera, mimo że od lat nie zdaje to egzaminu.
  7. Gotowość do pracy za uzależnionego – kobieta przejmuje zdecydowaną większość obowiązków w domu, pogrążając siebie i dając mężczyźnie przestrzeń do rozwoju uzależnienia.
  8. Ponoszenie konsekwencji za uzależnionego – to podtrzymywanie zaburzenia. Mężczyzna czuje się bezkarny, a zacieranie śladów nic nie daje, bo uzależniony nie ma szansy, by dostrzec negatywne skutki swoich wyborów.
  9. Brak dbałości o siebie i swoje potrzeby – nieumiejętność rozpoznawania własnych potrzeb, brak energii na realizację planów. Kobieta zaniedbuje swoje zdrowie, wygląd, plany i marzenia. Nie potrafi głośno powiedzieć, czego jej brakuje i czego chce.
  10. Zła forma psychiczna – depresyjność, płaczliwość, niestabilność emocjonalna, skłonności do wywoływania konfliktu, by pozbyć się napięcia.

To może zrobić już dziś

Co może zrobić dla siebie kobieta współuzależniona, zanim zgłosi się na psychoterapię:

  1. Dostrzec, że jest ważna, zasługuje na szacunek, miłość, dobre życie i wsparcie mężczyzny.
  2. Wyrażać swoje emocje, potrzeby, uczucia i nie ukrywać problemu uzależnienia.
  3. Oddać odpowiedzialność za zdrowie swojemu partnerowi i zwolnić z niej siebie i dzieci.
  4. Zdobyć się na świadomość, że szczęście zależy od niej samej, a nie od zachowania czy wyborów partnera.
  5. Postawić na nowe rozwiązania. Jeśli to, co dotychczas robiła, nie przyniosło rezultatów, trzeba szukać nowych rozwiązań.
  6. Dostrzec, że relacja jest obustronna. Jeśli partnerka tylko daje, to znaczy, że w relacji coś nie działa tak, jak powinno. Związek opiera się na wzajemności w trudach i radości.

Wysoka cena współuzależnienia

Ta sytuacja ogromnie rzutuje na zdrowie współuzależnionej. Kobieta płaci za to wysoką cenę w postaci:

  • zaburzeń emocjonalnych – od tłumienia emocji po niekontrolowane wybuchy,
  • depresyjności,
  • kompulsywności (np. zakupy, jedzenie),
  • lękowości,
  • nadużywania substancji psychoaktywnych (często leków uspokajających, nasennych),
  • bólów i dolegliwości o charakterze somatycznym,
  • skłonności do bycia ofiarą.

Dr Malwina Socha, Psychoterapeuta, „Kobieta współuzależniona”, Świat Zdrowia, Marzec 2023.

6 sposobów na obniżenie cholesterolu

Czy wiesz, że Twój poziom cholesterolu może powiedzieć, jak bardzo jesteś narażony na choroby układu krążenia?

Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o czynnikach związanych ze stylem życia, które mogą wpływać na poziom cholesterolu i o tym, co możesz zrobić sam, żeby mieć dobrym poziom cholesterolu.

Jak powszechnie wiadomo choroby układu krążenia to najczęstsza przyczyna zgonów w Polsce, w Szwecji i wielu innych wysoko rozwiniętych krajach świata.

Jednym z największych czynników ryzyka chorób układu krążenia jest wysoki poziom cholesterolu. Dobrą wiadomością jest to, że istnieje wiele prostych zmian w stylu życia, które można wprowadzić, aby obniżyć poziom cholesterolu.

Co to jest cholesterol i dlaczego jest tak niezdrowy?

Cholesterol jest tłuszczem wytwarzanym w wątrobie i jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Między innymi służy do wytwarzania błon komórkowych, hormonów i żółci.

Ale jeśli masz zbyt dużo cholesterolu we krwi, może on zatykać naczynia krwionośne i prowadzić do chorób układu sercowo-naczyniowego w tym do zawału serca i udaru mózgu.

Istnieją dwa różne rodzaje cholesterolu. Cholesterol HDL jest często opisywany jako „dobry” cholesterol, podczas gdy cholesterol LDL jest określany jako „zły” cholesterol.

Cholesterol LDL prowadzi do odkładania się złogów na wewnętrznej stronie naczyń krwionośnych, co zwiększa ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego.

Natomiast cholesterol HDL ma za zadanie transportować substancje tłuszczowe z powrotem do wątroby, gdzie jest wydalany w postaci żółci, chroniąc w ten sposób przed chorobami układu krążenia.

Cholesterol jest naturalnie wytwarzany w organizmie, ale znajduje się również w niektórych produktach spożywczych, takich jak mięso, masło, ser i jajka.

Jak wysoki może być cholesterol?

Wartość cholesterolu całkowitego powinna wynosić poniżej 5 mmol/l. Ważnym aspektem może być stosunek wartości cholesterolu całkowitego do dobrego cholesterolu HDL.

Cholesterol HDL powinien być jak najwyższy, a cholesterol LDL jak najniższy. Te dwie wartości razem dają cholesterol całkowity, który w idealnej sytuacji powinien wynosić około 5 mmol/l.

Kto jest najbardziej zagrożony?

Statystycznie rzecz biorąc, młodzi mężczyźni częściej mają problemy z wysokim cholesterolem niż młode kobiety. Jednak po menopauzie, kiedy estrogen przestaje chronić kobietę, zależność ta ulega odwróceniu i kobiety są bardziej narażone na wysoki poziom cholesterolu, zwłaszcza LDL, tzw. złego cholesterolu.

Czy powinienem sprawdzić poziom cholesterolu?

Wysokie wartości cholesterolu nie są widoczne na zewnątrz ciała. Testowanie za pomocą badania krwi jest zatem jedynym sposobem sprawdzenia poziomu cholesterolu, co należy robić w czasie okresowych badań u lekarza rodzinnego.

Należy pamiętać, że istnieją również inne czynniki, które wpływają na ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia. Wiek, płeć, waga, ciśnienie krwi i ewentualna cukrzyca również odgrywają pewną rolę. Niektóre geny są również powiązane z wysokim poziomem cholesterolu, co może powodować dziedziczną chorobę zwaną rodzinną hipercholesterolemią.

Czy mogę obniżyć poziom cholesterolu, jedząc i żyjąc zdrowo?

Są rzeczy, które możesz zrobić sam, aby obniżyć poziom cholesterolu. Poniżej proponuję 6 zmian związanych z dietą i stylem życia:

1. Jedz mniej tłuszczów nasyconych

Dieta bogata w tłuszcze nasycone zwiększa ryzyko wysokiego poziomu cholesterolu. Tłuszcze nasycone znajdują się w mięsie, serze i innych produktach pochodzenia zwierzęcego, a także w niektórych warzywach i olejach, w tym w oleju palmowym i kokosowym.

Przechodząc na oleje nienasycone, takie jak olej rzepakowy, słonecznikowy i oliwa z oliwek, i zmniejszając całkowitą ich ilość, możesz zmniejszyć ryzyko chorób układu krążenia nawet o 30%. Grilluj, gotuj lub gotuj na parze zamiast smażenia. Wybieraj niskotłuszczowe produkty mleczne i jedz mniej mięsa. Jeśli zamierzasz jeść mięso, lepiej jeść chude mięso.

Według dużego badania naukowego, które obejmowało ponad 15 badań z udziałem ponad 56 000 uczestników, ryzyko chorób sercowo-naczyniowych zostało zmniejszone o 17%, gdy zmniejszono spożycie tłuszczów nasyconych.

Omega-3 (kwasy tłuszczowe występujące w tłustych rybach, takich jak łosoś i śledź) mogą również zapobiegać osadzaniu się cholesterolu w naczyniach krwionośnych. Dlatego dobrze jest jeść ryby przynajmniej raz w tygodniu.

2. Jedz więcej błonnika

Badania pokazują, że spożywanie 3 g błonnika rozpuszczalnego dziennie może obniżyć poziom cholesterolu. Odpowiada to około 3 jabłkom lub porcjom owsianki (à 28g).

Możesz zatem zwiększyć spożycie błonnika, jedząc więcej owoców, warzyw, fasoli i innych roślin strączkowych. Również wybierając pełnoziarniste odmiany makaronu, chleba lub płatków śniadaniowych.

Owies jest wyjątkowo zdrowy, ponieważ oprócz błonnika zawiera naturalne cukry, które również pomagają obniżyć poziom cholesterolu.

3. Ruszaj się

Badania pokazują, że 120 minut ćwiczeń kardio tygodniowo pomaga zwiększyć ochronny cholesterol HDL i zmniejsza ryzyko chorób sercowo-naczyniowych o 5,1% u mężczyzn i 7,6% u kobiet.

Trening kardio oznacza, że ​​serce bije szybciej. Trening można podzielić na kilka sesji rozłożonych w ciągu tygodnia (na przykład 4 dni razy 30 minut treningu kardio dziennie).

4. Rzuć palenie

Oprócz innych negatywnych skutków zdrowotnych palenia papierosów, takich jak ryzyko zachorowania na nowotwory złośliwe – badania pokazują – że palacze mają niższy poziom dobrego cholesterolu HDL niż osoby niepalące. Cholesterol HDL może wzrosnąć już 3 tygodnie po rzuceniu palenia.

5. Kiedy tylko możesz zastąp fast food jedzeniem domowym

Przetworzona żywność często zawiera więcej tłuszczów nasyconych, cukru i soli – składników, które zwiększają ryzyko wysokiego poziomu cholesterolu, przyrostu masy ciała i innych czynników ryzyka chorób układu krążenia. Dlatego przygotowuj jedzenie w domu, kiedy tylko masz taką możliwość i czytaj skład produktów.

Generalną zasadą jest, że im dłuższa lista składników na opakowaniu produktu i im bardziej skomplikowane nazewnictwo składników, tym bardziej przetworzony jest produkt.

6. Jedz jak w krajach Morza Śródziemnego

Bardziej roślinna dieta inspirowana kuchnią śródziemnomorską może obniżyć poziom cholesterolu we krwi o 13-15%. Możesz jeść na przykład więcej owoców i warzyw, więcej produktów pełnoziarnistych oraz duże porcje ryb a także zdrowe tłuszcze, takie jak oliwa z oliwek.

Czy istnieją leki obniżające cholesterol?

Jeśli nie uda Ci się obniżyć poziomu cholesterolu poprzez zdrowe odżywianie i tryb życia, lekarz może przepisać leki z grupy statyn.

Jeśli masz wysoki poziom cholesterolu – zawsze przedyskutuj wybór leczenia ze swoim lekarzem rodzinnym.

Statyny hamują produkcję cholesterolu LDL i są przepisywane pacjentom, którzy mają wysoki poziom cholesterolu lub choroby układu krążenia.

Niektórzy pacjenci leczeni statynami mogą odczuwać działania niepożądane, takie jak bóle mięśni. Jednak wielu z pacjentów, którzy doświadczają skutków ubocznych określonego preparatu statyn, może odczuwać niewielkie skutki uboczne przy stosowaniu innego preparatu.

Dlatego porozmawiaj ze swoim lekarzem rodzinnym, jeśli wystąpią u ciebie działania niepożądane przy stosowaniu leków z grupy statyn.

Czy wiesz, że picie alkoholu zwiększa ryzyko zachorowania na raka!

Badania naukowe nie pozostawiają wątpliwości. Nawet niewielkie spożycie alkoholu zwiększa ryzyko zachorowania na raka.

90% ankietowanych odpowiada, że nie wie o tym, że nawet niewielkie ilości alkoholu zwiększają ryzyko zachorowania na raka. Natomiast większość z nas jest świadoma, że palenie papierosów oraz ekspozycja na słońce zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory złośliwe.

Jeśli chodzi o picie alkoholu to wielu z nas – amatorów dobrych trunków – chciałaby wiedzieć, gdzie dokładnie przebiega granica? Niestety, nie ma odpowiedzi na to pytanie. Wiadomo natomiast, że wzrost ryzyka jest indywidualny. Wiadomo również, że większe spożycie alkoholu jest bardziej szkodliwe dla zdrowia niż mniejsze.

Warto wiedzieć, że naukowo udowodniono związek picia alkoholu z 7 różnymi nowotworami złośliwymi:

  1. rakiem piersi,
  2. rakiem jamy ustnej,
  3. rakiem gardła
  4. rakiem krtani,
  5. rakiem przełyku,
  6. rakiem wątroby,
  7. rakiem jelita grubego i odbytnicy.

Już w 1998 roku alkohol został sklasyfikowany – przez IARC, czyli organ WHO zajmujący się badaniami nad rakiem – jako jedna z substancji rakotwórczych.

Faktem jest, że bez względu na to, jak zdrowo żyjemy – nie możemy całkowicie uniknąć ryzyka zachorowania na nowotwór złośliwy.

Ale nie ulega wątpliwości, że:

  1. picie mniejszej ilości alkoholu,
  2. niepalenie papierosów,
  3. zdrowe odżywianie się,
  4. regularna aktywność fizyczna,

zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwory złośliwe.