Dysmorfobia

BDD (ang. Body Dysmorphic Disorder) czyli cielesne zaburzenia dysmorficzne dawniej znane jako dysmorfobia – zaburzenie psychiczne, charakteryzujące się występowaniem ciągłych obaw związanych z przekonaniem o nieestetycznym wyglądzie lub budowie ciała.

Słowo dysmorfia oznacza w języku greckim brzydotę, szczególnie twarzy.

W klasyfikacji ICD-10, dysmorfobia należy do zaburzeń hipochondrycznych. W DSM-5 została umieszczona w grupie zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych.

Dysmorfobia jest chorobą psychiczną, która powoduje, że osoba na nią cierpiąca wierzy, że jest bardzo brzydka, a zatem nie chce pokazywać się innym i widzieć we własnym wyglądzie rzeczy, których inni nie widzą. Osoby z diagnozą mogą spędzać godziny każdego dnia przygotowując się do wyjścia z domu w wersji nadającej się do oglądania przez innych.

Około 1-2% populacji ma BDD. Osoby z dysmorfobią są nad reprezentowane wśród osób poszukujących operacji plastycznej.

Problem zwykle zaczyna się w okresie dojrzewania i w równym stopniu dotyczy obu płci w wieku dorosłym.

Objawy i symptomy

Osoby z BDD zaabsorbowane są jednym lub wieloma defektami ciała, które przez innych są niezauważane lub spostrzegane są za niewielkie.

Obawy są absorbujące czasowo (średnio 3–8 godzin dziennie) i trudne do kontrolowania. W odpowiedzi na obawy, pojawiają się powtarzające się zachowania lub myśli, którym towarzyszy lęk.

Zachowania mają na celu poprawę, ukrycie wad, a także upewnienie się, co do wyglądu (np. częste przeglądanie się w lustrzanych odbiciach).

W myślach osoba z BDD może bezustannie porównywać swój wygląd z innymi. Zaabsorbowanie wyglądem powoduje cierpienie i negatywnie wpływa na ważne sfery życia (np. utrudnia wchodzenie w związki czy podjęcie pracy). Większość chorych nie zawiera związku małżeńskiego. Przekonanie o wadach cielesnych bywa tak dotkliwe, że może popychać do samobójstwa.

Badania chorych na BDD

W badaniach przeprowadzonych pod kierownictwem dr Katharine Philips na ponad 500 chorych wskazano, na jakich częściach ciała koncentruje się ich uwaga: skóra (73%), włosy (56%), nos (37%), waga (22%), brzuch (22%), piersi (21%), oczy (20%), uda (20%), zęby (20%), nogi (18%), twarz (14%), wargi (12%), pośladki (12%), podbródek (11%), brwi (11%), biodra (11%), uszy (9%), talia (9%), łysina (8%), wzrost (7%).

Leczenie BDD

W leczeniu dysmorfobi poleca się psychoterapię poznawczo-behawioralną. Z leków stosuje się leki przeciwdepresyjne: escitalopram, fluoksetynę i klomipraminę w dawkach jak w terapii zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych.

Lepiej śpimy, kiedy dni są dłuższe

Na półkuli północnej rozpoczęła się lepsza połowa roku – jasna połowa roku – kiedy dni są coraz dłuższe.

Dzięki światłu dziennemu mamy więcej energii i możemy zrobić więcej. Dzięki światłu słonecznemu jesteśmy bardziej szczęśliwi. Dla nielicznych dłuższe dni na wiosnę mogą mieć odwrotny skutek.

Poniedziałek 20 marca 2023 roku był kamieniem milowym dla tych, którzy lubią światło. Teraz dni są wreszcie dłuższe od nocy i tak pozostanie aż do równonocy jesiennej 23 września.

Najjaśniejszy dzień przypada na 21 czerwca. Potem następuje zmiana dni znowu stają się krótsze.

Więcej światła dziennego jest dla wielu korzystne, ponieważ pomaga uzyskać właściwy rytm dobowy.

Ogólna zasada jest taka, że czujemy się dobrze, eksponując nasz organizm na światło w ciągu dnia i ciemność w nocy.

Znacznie trudniej jest ustalić rytm dobowy, jeśli przez cały czas jest to samo słabe światło, co często ma miejsce w miesiącach zimowych.

Jaśniejsze poranki świetnie wpływają na naszą energię w ciągu dnia.

Światło ma zdolność budzenia mózgu i aktywowania naszego centrum stresu. Efekt jest natychmiastowy, gdy tylko światło dotrze do oka. Dzięki temu zachowujemy czujność, łatwiej radzimy sobie z zadaniami i jesteśmy mniej podatni na depresję.

Fakt, że wieczory również stają się jaśniejsze, pomaga nam lepiej spać. Melatonina, hormon snu, jest aktywowana później w ciągu dnia, bliżej pory snu. Melatonina sprawia, że wieczorem dostajemy wyraźniejszy sygnał i stajemy się coraz bardziej śpiący i łatwiej zasypiamy.

W medycynie od każdej zasady są wyjątki. Dlatego nie wszyscy czują się lepiej, gdy robi się jaśniej. Niektórzy z nas mogą być bardziej zmęczeni na początku wiosny, ponieważ organizm nie nadąża za zmianami.

Organizm człowieka preferuje stabilność. Szybkie zmiany ilości światła dziennego mogą niektórych z nas stresować i powodować zarówno wiosenną jak i jesienną depresję.

Szacuje się, że wiosenna depresja dotyka 3–5% Szwedów, a kolejne 10–12% czuje się źle, bo robi się jaśniej.

Objawy sezonowego zaburzenia afektywnego mogą obejmować pogorszenie nastroju, stany lękowe oraz problemy ze snem.

Istnieją również inne efekty sezonowe, które mogą mieć na nas negatywny wpływ. O tej porze roku wyczerpaliśmy nasze zapasy witaminy D.

Nawet jeśli zrobi się cieplej i na wiosnę nasz organizm otrzyma więcej słońca, minie trochę czasu, zanim odbudujemy zapasy witaminy D.

Już za kilka dni, w nocy z soboty na niedzielę, 26 marca 2023 roku, przyjdzie czas na kolejną zmianę. Zmianę czasu z zimowego na letni, kiedy to przesuwamy zegar o godzinę do przodu. Dzięki tej zmianie czasu wieczory stają się jaśniejsze, a poranki nieco ciemniejsze. U większości ludzi jest to pozytywne dla naszego rytmu biologicznego, dla naszego ciała i nastroju.

Bezsenność

Problemy ze snem to częsty powód wizyty u lekarza rodzinnego. Dobry sen jest gwarancja dobrego samopoczucia psycho-fizycznego.

Dorośli potrzebują od 6 do 8 godzin odpowiedniej jakości snu do regeneracji organizmu a przede wszystkim mózgu.

Jeśli zasypianie trwa dłużej niż 45 minut, budzimy się kilka razy w nocy i nie możemy powtórnie zasnąć, wstajemy wcześnie rano z uczuciem zmęczenia to objawy dające podstawy do postawienia diagnozy.

My lekarze pierwszego kontaktu mamy zwykle mało czasu, żeby pacjentom dawać rady na temat zdrowego stylu życia, który jest gwarancją dobrego snu. Przepisanie leku nasennego zajmuje lekarzowi o wiele mniej czasu.

Oczywiście lekarze muszą wykazać czujność diagnostyczna i wykluczyć takie przyczyny bezsenności jak depresja, stany lekowe, zespół bezdechu sennego lub klimakterium.

Po wykluczeniu wyżej wymienionych przyczyn bezsenności – lekarz rodzinny może wybrać jeden z następujących sposobów leczenia bezsenności:

  • Przepisanie leków nie uzależniających takich jak Hydroxyzyna lub Melatonina. Preparaty te pomagają w przypadku okresowych problemów ze snem. Ich zaletą jest, że nie uzależniają a wadą jest, że nie zawsze są skuteczne.
  • Przepisanie leków uzależniających (podobnych chemicznie do benzodiazepin) takich jak Imovane (zopiklon) lub Stilnox (zolpidem). Ich zaletą jest, że są bardzo skuteczne. Wada główna tych preparatów – po dłuższym stosowaniu uzależniają i odstawienie tych leków wymaga czasu i cierpliwości.
  • Udzielenie rad pacjentowi na temat tego co sam pacjent może zrobić, żeby spać lepiej:
  • Zachowanie regularnego rytmu snu i czuwania to znaczy zasypianie o stałej porze każdego wieczora – od poniedziałku do niedzieli – np. o godzinie 22.00.
  • Nieużywanie stymulujących napojów na 6 godzin przed czasem zasypiania (kawa, czarna herbata, napoje typu Coca-Cola czy Red Bull).
  • Codzienna walka z negatywnym stresem, który jest najczęstsza przyczyn problemów ze snem.
  • Na 1-2 godzin przed zasypianiem unikanie kontaktu z komputerem czy telefonem komórkowym.
  • Regularna aktywność fizyczna najlepiej przy świetle dziennym, które ma znaczenie w naturalnej regulacji rytmu snu i czuwania.
  • Zapewnienie odpowiednich warunków snu w sypialni, która powinna być miejscem wyciszonym, zaciemnionym i z umiarkowaną temperaturą.

Zaburzenia erekcji

Dysfunkcja seksualna występująca u mężczyzn, objawiająca się brakiem erekcji czyli wzwodu. Oprócz zaburzeń erekcji impotencja może obejmować niemożność osiągnięcia orgazmu lub wytrysku.

Zaburzenia erekcji – medyczny termin, który w odróżnieniu od „impotencji” nie posiada negatywnego i ironicznego zabarwienia.

Szacunkowo około 1 na 10 mężczyzn w wieku między 20 a 75 rokiem życia ma problemy związane z zaburzeniami erekcji.

Zaburzenia erekcji mogą mieć zarówno przyczyny psychiczne jak i fizyczne.

Podłoże psychiczne

Psychogenna impotencja spotykana jest najczęściej u młodych mężczyzn i może wynikać z np. z powodu lęku przed zapłodnieniem partnerki i niechcianą ciążą lub kompleksu małego członka. Najczęściej jednak związana jest ze stresem w pracy.

Jeśli w związku pojawiają się problemy lub jeśli jesteś zdenerwowany, możesz mieć trudności ze wzwodem i utrzymaniem twardego prącia. Często zdarza się, że wpadasz w błędne koło, w którym martwienie się, że nie będziesz mieć erekcji, wywołuje u ciebie niepokój związany z reakcją partnerki. To sprawia, że ​​jeszcze trudniej jest się zrelaksować na tyle, by poczuć podniecenie.

Podłoże fizyczne

Impotencja somatogenna występuje po 50 roku życia, gdy panowie nie mogą osiągnąć erekcji z powodu wieku bądź choroby.

Przyczyny impotencji organicznej mogą być następujące:

  • choroby układu sercowo-naczyniowego: miażdżyca, niewydolność serca, nadciśnienie tętnicze.
  • impotencję na tle neurogennym – związaną z urazami i chorobami kręgosłupa, w którym znajduje się ośrodek erekcji (stwardnienie rozsiane, tetraplegia, paraplegia). Nerwy prącia mogą zostać uszkodzone w związku z operacją, radioterapią lub chorobami neurologicznymi, takimi jak stwardnienie rozsiane. Wtedy sygnały nerwowe z mózgu nie docierają tak, jak powinny, nawet jeśli jesteś podniecony seksualnie.
  • cukrzyca (angiopatie, neuropatie),
  • stany psychiczne, takie jak lęk i depresja, prowadzą do zmniejszenia libido i braku erekcji.
  • zabiegi operacyjne takie jak prostatektomia w przypadku przerostu prostaty lub raka prostaty.
  • otyłość, tytoń i alkohol również wpływają na krążenie krwi w narządach płciowych mężczyzny, utrudniając uzyskanie i utrzymanie erekcji.
  • Niektóre leki wpływające na krążenie krwi, na przykład leki przeciwdepresyjne lub leki na nadciśnienie – w przypadku przyjmowania takich leków zdolność do erekcji może ulec pogorszeniu.

Jak leczy się problemy z erekcją?

Impotencja jest zaburzeniem niezwykle wstydliwym dla mężczyzn, dlatego rzadko udają się do lekarza, co jest błędem, ponieważ obecna medycyna jest w stanie w wielu wypadkach przywrócić choremu erekcję.

Leki w postaci tabletek zawierają substancje, które pomagają uzyskać erekcję podczas podniecenia seksualnego. Leki te wpływają na cały organizm i należy je stosować ostrożnie, jeśli pacjent ma wysokie ciśnienie krwi lub chorobę układu krążenia. Najczęściej stosowane leki to: Viagra (sildenafil) lub Cialis (tadalafil).

Ponieważ stres i niepokój są najczęstszymi przyczynami utraty potencji, zwłaszcza u osób młodszych, ważną częścią leczenia jest rozmowa z psychologiem, psychoterapeutą lub seksuologiem.

Co mogę zrobić sam?

Jest wiele rzeczy, które możesz zrobić sam, aby zmniejszyć problemy z erekcją:

• ogranicz alkohol i tytoń lub całkowicie zrezygnuj z picia alkoholu i palenia papierosów. Pełne przywrócenie krążenia krwi po odstawieniu może zająć trochę czasu – bądź cierpliwy.

• schudnij, jeśli masz nadwagę.

• uprawiaj regularną aktywność fizyczną.

• bądź otwarty ze swoim partnerem i rozmawiaj o swoich problemach; znajdź nowe sposoby uprawiania seksu.

• unikaj leków na potencję sprzedawanych bez recepty przez internet; w większości przypadków są one bezskuteczne, a w najgorszym przypadku mogą powodować poważne skutki uboczne.

Zaburzenia erekcji

Dysfunkcja seksualna występująca u mężczyzn, objawiająca się brakiem erekcji lub ejakulacji mimo podniecenia i satysfakcjonującej gry wstępnej. Oprócz zaburzeń erekcji impotencja może obejmować niemożność osiągnięcia orgazmu lub wytrysku, a także brak popędu seksualnego.

Zaburzenia erekcji – zaburzenia wzwodu – medyczny termin, który w odróżnieniu od „impotencji” nie posiada negatywnego i ironicznego zabarwienia.

Występuje najczęściej u mężczyzn powyżej 50. roku życia, ale zdarza się też wcześniej. Szacunkowo około 1 na 10 mężczyzn w wieku między 21 a 75 rokiem życia ma problemy związane z zaburzeniami erekcji.

Zaburzenia erekcji mogą mieć zarówno przyczyny psychiczne jak i fizyczne.

Podłoże psychiczne

Psychogenna impotencja może wynikać z zahamowania reaktywności seksualnej spowodowanego zgeneralizowanym lękiem przed seksualnością, kompleksami (np. kompleks małego członka), lękiem – przed zapłodnieniem partnerki i niechcianą ciążą, poczuciem winy lub grzechu, zaburzeń rozwoju psychoseksualnego, stresem w pracy itp. Ten rodzaj impotencji spotykany jest najczęściej u młodych mężczyzn, których życie seksualne dopiero zaczyna się rozwijać.

Podłoże fizyczne

Impotencja somatogenna (zwana też organiczną) występuje, gdy chory zazwyczaj nie jest w stanie osiągnąć erekcji z powodu wieku bądź choroby.

O zaburzeniu organicznym można mówić tylko wówczas, gdy trudności współżycia powtarzają się wielokrotnie mimo istnienia dobrej relacji emocjonalnej między partnerami w dłużej trwającym związku.

Na podstawie przyczyn impotencji somatogennej można wyróżnić:

  • impotencję na tle krążeniowym – związaną z chorobami układu sercowo-naczyniowego: miażdżyca, niewydolność serca, nadciśnienie tętnicze (obecnie najczęściej rozpoznawaną),
  • impotencję na tle neurogennym – związaną z urazami i chorobami kręgosłupa, w którym znajduje się ośrodek erekcji (stwardnienie rozsiane, tetraplegia, paraplegia),
  • cukrzyca (angiopatie, neuropatie),
  • lęk lub depresja,
  • zabiegi operacyjne (prostatektomia, cystektomia),
  • impotencję na tle hormonalnym – związaną najczęściej ze spadkiem testosteronu postępującym wraz z wiekiem.

Co może powodować zaburzenia erekcji?

• Kiedy jesteś zestresowany lub czujesz się chory psychicznie, ani twój mózg, ani ciało nie są przystosowane do odczuwania pożądania seksualnego. Stany psychiczne, takie jak lęk i depresja, prowadzą do zmniejszenia zainteresowania seksem i braku erekcji.

• Jeśli w związku pojawiają się problemy lub jeśli jesteś zdenerwowany, możesz mieć trudności ze wzwodem i utrzymaniem twardego prącia. Często zdarza się, że wpadasz w błędne koło, w którym martwienie się, że nie będziesz mieć erekcji, wywołuje u ciebie niepokój związany z reakcją partnerki. To sprawia, że ​​jeszcze trudniej jest się zrelaksować na tyle, by poczuć podniecenie.

• Choroby atakujące naczynia krwionośne często powodują zaburzenia erekcji. Może to być spowodowane chorobą naczyniową, taką jak miażdżyca tętnic, choroby serca, cukrzyca lub wysokie ciśnienie krwi.

• Otyłość, tytoń i alkohol również wpływają na krążenie krwi w narządach płciowych mężczyzny, utrudniając uzyskanie i utrzymanie erekcji.

• Nerwy prącia mogą zostać uszkodzone w związku z operacją, radioterapią lub chorobami neurologicznymi, takimi jak stwardnienie rozsiane. Wtedy sygnały nerwowe z mózgu nie docierają tak, jak powinny, nawet jeśli jesteś podniecony seksualnie.

• Wraz z wiekiem poziom męskich hormonów płciowych (testosteron) często spada, ale rzadko zdarza się, aby poziom był tak niski, że jest to jedyna przyczyna niepowodzenia erekcji. Jednak może to być czynnikiem przyczyniającym się, razem z na przykład upośledzonym krążeniem krwi.

• Niektóre leki wpływają na krążenie krwi, na przykład leki przeciwdepresyjne lub leki na nadciśnienie. W przypadku przyjmowania takich leków zdolność do erekcji może ulec pogorszeniu.

Objawy zaburzeń erekcji

Kiedy masz zaburzenia erekcji, masz powtarzające się lub trwałe trudności w uzyskaniu i utrzymaniu erekcji na tyle silnej, aby odbyć stosunek płciowy. Objawy mogą mieć różny stopień nasilenia – od uzyskania wzwodu prącia, ale nie wystarczającego do aktywności seksualnej albo nie utrzymania erekcji wystarczająco długo, aż do całkowitego braku erekcji. W przypadku zaburzeń erekcji zwykle masz również trudności z wytryskiem.

Jak leczy się problemy z erekcją?

Impotencja jest zaburzeniem niezwykle wstydliwym dla mężczyzn, dlatego rzadko udają się do lekarza, co jest błędem, ponieważ obecna medycyna jest w stanie w wielu wypadkach przywrócić choremu erekcję.

Leczenie zaburzeń erekcji zależy od przyczyny. Na przykład, jeśli masz chorobę sercowo-naczyniową, cukrzycę lub depresję, należy leczyć przede wszystkim chorobę podstawową. Same zaburzenia erekcji są zwykle leczone lekami na receptę, które wpływają na przepływ krwi w penisie.

Leki w postaci tabletek zawierają substancje, które pomagają uzyskać twardą erekcję podczas podniecenia seksualnego. Leki te wpływają na cały organizm i należy je stosować ostrożnie, jeśli pacjent ma wysokie ciśnienie krwi lub chorobę układu krążenia. Najczęściej stosowane leki to: sildenafil (Viagra)     lub tadalafil (Cialis).

Leczenie miejscowe podawane w postaci kremu lub w rurce wprowadzanej do cewki moczowej. Leki te działają poprzez lokalną zmianę przepływu krwi w ciałach jamistych prącia. Leki miejscowe mogą również być podawane w formie wstrzyknięć w okolicę podstawy penisa tak aby poprawić ukrwienie ciał jamistych prącia.

Ponieważ stres i niepokój są najczęstszymi przyczynami utraty potencji, zwłaszcza u osób młodszych, ważną częścią leczenia jest rozmowa z psychologiem, psychoterapeutą lub seksuologiem.

Co mogę zrobić sam?

Jest wiele rzeczy, które możesz zrobić sam, aby zmniejszyć problemy z erekcją:

• ogranicz alkohol i tytoń lub całkowicie zrezygnuj z picia alkoholu i palenia papierosów. Pełne przywrócenie krążenia krwi po odstawieniu może zająć trochę czasu – bądź cierpliwy.

• schudnij, jeśli masz nadwagę.

• uprawiaj regularną aktywność fizyczną.

• bądź otwarty ze swoim partnerem i rozmawiaj o swoich problemach. Znajdź nowe sposoby uprawiania seksu.

• unikaj leków na potencję sprzedawanych bez recepty przez internet. W większości przypadków są one bezskuteczne, a w najgorszym przypadku mogą powodować poważne skutki uboczne.

Jestem dość

„A może po prostu byśmy zrobili tak, że każdy z nas będzie sobą? I to w zachwycie?  Dostrzegając to, co ma, kim jest, co może i chce jeszcze zrobić i zauważając to, ile już zrobił?  Może po prostu uznamy, że bycie sobą jest dość?”

Autorka popularnego bloga matkojedyna.com neguje wyczerpujący perfekcjonizm i destrukcyjne dążenie do ideału i mówi do nas wszystkich: Jesteście dość! Z takimi decyzjami, jakie podjęliście wtedy, i z tymi, które podejmujecie dzisiaj. Ze wszystkimi mocami i niemocami. Jesteście dość.

Z Magdaleną Mikołajczyk rozmawia Anna Komorowska

Wydawać by się mogło, że dążenie do bycia perfekcyjną czy – jak się to teraz mówi – „najlepszą wersją siebie” ma uczynić nas szczęśliwszymi. Tymczasem staje się źródłem frustracji i cierpienia. Dlaczego?

Dążenie do „najlepszej wersji siebie” sugeruje, że ta obecna jest niewystarczająca. To króliczek, którego nigdy nie dogonimy, bo zawsze jest przed nami jakaś wizja jutra, w której powinniśmy być lepsi niż dzisiaj. We mnie ten trend budzi frustrację, ponieważ sugeruje, że stale mamy dążyć do ideału, który jest przecież nieosiągalny. Czyli tym samym zawsze jestem „nie taka”.

Skoro to takie wyczerpujące, to skąd w nas tak silne przekonanie, że tylko gdy będziemy pędzić jak te chomiki w kołowrotku, staniemy się wartościowi i godni uwagi?

Jesteśmy z każdej strony otoczeni idealnymi światami internetu – kadrami fotografii, na których wszystko jest posprzątane, poukładane, cukierkowe. Mamy dostęp do każdego zakątka świata na wyciągnięcie ręki. Są więc idealne ciała na dobrze doświetlonych zdjęciach, na rajskich plażach czy w wysokich górach, nienaturalne pozy przybrane tylko po to, by nogi na zdjęciu wydawały się dłuższe, smuklejsze. Otaczamy się ideałami – jednego dnia widzimy wprawnego stolarza robiącego perfekcyjny taboret, mamę spędzającą z dzieckiem cały dzień w duchu Montessori, osobę myjącą takie miejsca w pralce, o których nie słyszałam, osobę gotującą cztery dania z trzech jajek, osobę, która ceruje dziury w ubraniach, haftując smoka, ekologa i ogrodnika z niezwykle dorodnymi ziołami na parapecie nowoczesnego apartamentowca… Kiedy orientujemy się, że nasze dziecko zjadło dziś tylko suchy makaron z nieumytej podłogi, bo wywaliło miskę, a my w zasadzie też tylko to, czego nie dojadło dziecko i czego nawet nie chciał pies, że na sobie mamy co prawda bardzo wygodny, ale upaćkany nie wiadomo czym dres, pralki nie myjemy, bo zawsze chodzi, a jak nie chodzi, to zalega w niej pranie, a dziurę w skarpecie mamy taką, że nie wiemy, czy z tej skarpety to już nie warto zrobić gumki do włosów, to siadamy na tym naszym własnym taborecie, co ma jedna nóżkę, kiwając się miarowo w przód i tył, i mamy jednoznaczne zdanie na swój temat. Zapominamy, że to co oglądamy w social mediach, to często praca grupy ludzi, że nie da się pełnić wszystkich funkcji jednocześnie, a jeśli nawet próbujemy, to zawsze odbywa się to jakimś kosztem. Najczęściej naszym.

Odpowiedzią na ten nasz chroniczny brak samoakceptacji jest pani książka „Jestem dość”. Co w niej znajdziemy?

Od razu nadmienię, że choć moja książka znajduje się w dziale poradników, to nie do końca nim jest. Ale to pewnie dlatego, że nie ma działu „nie poradników”. „Jestem dość” to moja droga do poczucia własnej wartości, która wcale nie wiedzie przez zaniedbanie wszystkiego. Bo oto poczułam, że jestem wystarczająca i już nic nie muszę, wręcz przeciwnie. Im bardziej czuję się dość, tym chętniej podejmuję się różnych działań. To podróż, którą czytelnik odbywa w głąb siebie, ale w moim towarzystwie, ponieważ mówię o tym, że jesteśmy podobni, choć się różnimy. I że dopóki nikogo nie krzywdzimy, w tym siebie, to jesteśmy dość. Nie jest też tak, że pozjadałam wszystkie rozumy, osiągnęłam zen i jestem tylko lotosem na tafli jeziora. Nie, to mój bieg w worku ze spętanymi nogami, podczas którego często upadałam na twarz, jednak zawsze jakoś się podnosiłam.

Jak spojrzeć na siebie z czułością i łagodnością? Od czego zacząć?

Myślę, że od szczerego wejrzenia w siebie, zadawania sobie pytań, doceniania się i bycia uważnym na swoje potrzeby. Nie zaszkodzi wizyta u psychoterapeuty, jeśli z czymś sobie nie radzimy, mamy wątpliwości albo potrzebujemy porady. Kiedy zgodzimy się na niedoskonałości, pozwolimy sobie na błędy i pomyłki, wówczas zejdzie z nas ciśnienie. Najważniejszy jest kontakt z sobą samym.

Co nam da to przekonanie, że jesteśmy dość, kimś, kogo nie trzeba poprawiać czy ukrywać jego błędów?

W mim odczuciu zdjęcie ciężaru z barków, pleców, głowy czy klatki piersiowej – zależy kto, gdzie odczuwa dyskomfort związany z presją zewnętrzną czy wewnętrzną. Samoakceptacja to bardzo miłe uczucie, które pozwala głębiej oddychać, nie szamotać się jak ryba w worku.

Akceptacja siebie nie zamyka nas na rozwój, bo kiedy zaczniemy lepiej traktować samych siebie, pojawi się możliwość pracy nad sobą. W zdrowy sposób i bez presji.

Właśnie. Akceptacja wręcz otwiera nas na rozwój. Wszystko co z nim związane, płynie z głowy, a do rozwoju potrzeba połączenia głowy i serca. Trzeba nie tylko wiedzieć, ale i czuć. A praca nad sobą to właśnie akceptacja. Im mniej presji, tym szybciej i łatwiej zajrzymy sobie do środeczka. A wtedy lepiej połączymy wszystkie kropki.

„Jestem dość”, Świat Zdrowia, Luty 2023.

Magdalena Mikołajczyk

Twórczyni internetowa, artystka kabaretowa, autorka bloga matkojedyna.com promuje życie bez presji i hołduje idei, że bycie sobą jest w porządku. Matka dwóch córek i jednego męża, wnikliwa obserwatorka codzienności, która słowami potrafi wydobywać emocje. Z siebie i innych.

Zapalenie pęcherza moczowego

Połowa wszystkich kobiet w życiu ma epizod zapalenia pęcherza moczowego

Zakażenia układu moczowego to jedne z najczęstszych chorób infekcyjnych.

Połowa wszystkich kobiet w życiu ma epizod zapalenia pęcherza moczowego. Każdego roku 10% kobiet ma epizod ostrego zapalenia pęcherza moczowego.

W młodszych populacjach wiekowych zakażenia układu moczowego występują nawet kilkudziesięciokrotnie częściej u płci żeńskiej, ponieważ kobieca cewka moczowa jest zdecydowanie krótsza, łatwiej więc przedostają się przez nią bakterie.

Zakażenia układu moczowego wywoływane są przez drobnoustroje, najczęściej przez bakterię Escherichia coli.

Czynniki predysponujące

  • stosunki seksualne,
  • nowy seksualny partner,
  • ciąża,
  • cukrzyca,
  • kamica nerkowa,
  • senil atrofisk vulvovaginit (urogenital atrofi).

Objawy i diagnoza

  • częstomocz,
  • ból przy sikaniu,
  • parcia naglące,
  • czasami obecność krwi w moczu.

Diagnoza jest łatwa na podstawie symptomów. W badaniu fizykalnym stwierdzamy bolesność w okolicy pęcherza moczowego.

Czasami robimy prosty test paskowy lub wysyłamy mocz na posiew w celu ustalenia patogenu i antybiotykoodporności. Zwłaszcza w przypadku braku efektów leczenia antybiotykiem lub nawracających infekcji dróg moczowych.

Czasami konieczne jest wykluczenie chorób przenoszonych drogą płciową albo kamicy dróg moczowych.

Diagnostyka różnicowa

  • odmiedniczkowe zapalenie nerek,
  • bakteryjne zapalenie pochwy.
  • senil atrofisk vulvovaginit,
  • zapalenie cewki moczowej (chlmaydioza, mycoplasma, trichomonas, rzeżączka).

Leczenie

Picie dużej ilości płynów!

U 30% infekcja leczy się spontanicznie bez użycia antybiotyków. Antybiotyki tylko skracają przebieg zapalenia pęcherza moczowego – w ciągu 3 dni od rozpoczęcia większość pacjentów nie ma objawów. 

Takie schorzenie diagnozuje się jedynie na podstawie objawów klinicznych jako niepowikłane zapalenie układu moczowego. Nie trzeba wykonywać dodatkowych badań. Co najwyżej dla własnej pewności można wykonać w warunkach domowych test paskowy z apteki, który pozwala potwierdzić obecność bakterii i infekcję dróg moczowych.

Pierwszym lekiem z wyboru, po jaki sięgamy w przypadku infekcji pęcherza moczowego, jest furazydyna. Jest to lek dostępny bez recepty, który daje dobre efekty, dlatego my, lekarze, również zalecamy go pacjentom. Aby jednak leczenie nim było skuteczne, chory musi przyjąć całą zalecaną dawkę. Tymczasem wiele osób, czując poprawę po kilku tabletkach, przestaje brać lek, popełniając tym samym duży błąd. Zalecany okres leczenia to minimum 3-5 dni, inaczej infekcja szybko wraca.

Najczęściej stosowane antybiotyki to furadantyna, trimetoprim, bactrim, pivmecillinam, cefadroxil, ciprofloxacyna.

Rzadko dochodzi do powikłania w postaci odmiedniczkowego zapalenia nerek.

Kiedy iść do lekarza?

  1. Jeśli nie jesteś kobietą w ciąży, osobą obciążoną cukrzycą lub z problemami urologicznymi natury anatomicznej, które wymagają leczenia pod kontrolą lekarza, w pierwszym epizodzie wystąpienia łagodnych objawów zapalenia pęcherza moczowego można zacząć od samodzielnego leczenia furazydyną bez recepty. Należy przy tym pamiętać, aby leczenie było odpowiednio długie. Jest to zwykle wystarczające.
  2. Do lekarza należy się udać, kiedy kolejny epizod infekcyjny występuje w krótkim odstępie od poprzedniego mimo zastosowania odpowiedniego leczenia (np. gdy po dwóch tygodniach problem nadal występuje). Należy również iść do lekarza, gdy zakażenia występują częściej niż raz w roku. Jest to czynnik alarmujący.
  3. U osób z nawracającymi infekcjami układu moczowego należy zastosować celowaną antybiotykoterapię. Początkowo pacjent leczony jest empirycznie, czyli lekami, na które bakterie w naszym regionie najczęściej są wrażliwe. U osób, u których objawy nie ustępują, należy wykonać posiew moczu, czyli badanie bakteriologiczne. Zidentyfikowanie patogenu, który wywołuje dolegliwości, oraz wykonanie antybiogramu, czyli sprawdzenie, na jaki antybiotyk bakteria jest wrażliwa, pozwala zmodyfikować leczenie i dobrać skuteczny antybiotyk.

Profilaktyka zakażeń układu moczowego

Aby zapobiegać występowaniu infekcji układu moczowego, można stosować odpowiednią profilaktykę:

  1. Należy pamiętać o tym, aby przyjmować dużą ilość płynów. Dobre nawodnienie to co najmniej 2-2,5 l wody dziennie zapewnia wypłukanie bakterii z układu moczowego.
  2. Bardzo ważne jest częste oddawanie moczu i niewstrzymywanie mikcji.
  3. Pójście do toalety, po stosunku płciowym – wysikanie się i podmycie powinno być standardem u osób aktywnych seksualnie.
  4. Pamiętajmy o właściwej higienie intymnej. Kobiety powinny podcierać się w odpowiednim kierunku, od cewki do odbytu, a nie na odwrót, tak aby nie przenosić bakterii.
  5. W ramach profilaktyki pacjenci z nawracającymi infekcjami mogą stosować preparaty z żurawiny lub porzeczek.

Co robić, gdy pęcherz choruje

Czy można leczyć się na własną rękę? Kiedy pójść do lekarza? Czy i jakie badania wykonać? Czy rzeczywiście od siedzenia na zimnym można złapać wilka oraz czy żurawina pomaga na bolący pęcherz?

Zakażenia układu moczowego to jedne z najczęstszych chorób infekcyjnych. Częstomocz, bóle przy sikaniu, a nawet krwiomocz. Kto z nas choć raz w życiu tego nie miał problem ten dotyczący głównie kobiet, zwłaszcza młodych.

W młodszych populacjach wiekowych zakażenia układu moczowego występują nawet kilkudziesięciokrotnie częściej u płci żeńskiej – wyjaśnia dr n. med. Dominik Cieniawski, nefrolog i lekarz chorób wewnętrznych z krakowskiego SCM clinic.

Kobieca cewka moczowa jest zdecydowanie krótsza, łatwiej więc przedostają się przez nią bakterie. U starszych osób częstość występowania tego typu zakażeń jest bardziej wyrównana u obu płci u pań – występują one tylko kilkakrotnie częściej niż u panów. Jest to związane z tym, że mężczyźni miewają problemy z przerostem prostaty, co zwiększa u nich podatność na występowanie infekcji układu moczowego.

Skąd zakażenie?

Zakażenia układu moczowego wywoływane są przez drobnoustroje, najczęściej przez bakterię Escherichia coli.

Do czynników ryzyka należą w tym przypadku:

  • kamica nerkowa,
  • cukrzyca,
  • wady anatomiczne układu moczowego,
  • problemy ginekologiczne u kobiet,
  • przerost prostaty u mężczyzn.

Ryzyko infekcji zwiększa również aktywność seksualna oraz niewłaściwa higiena intymna. Co ważne, zakażenia bardzo często mają charakter nawracający!

Rodzaje infekcji

Najczęstszą forma zakażeń układu moczowego jest zapalenie pęcherza moczowego.

Objawy, jakie mu towarzyszą, to:

  • częstomocz,
  • ból przy sikaniu,
  • parcia naglące,
  • czasami obecność krwi w moczu.

Dr Dominik Cieniawski uspokaja, że w przypadku niepowikłanego zapalenia pęcherza moczowego krwiomocz szybko ustępuje i nie stanowi zagrożenia.

Opisane objawy są łagodne i łatwo je wyleczyć nawet samemu. Ale mogą występować również bóle lędźwiowo-krzyżowe, gorączka czy wymioty, które wskazują na poważniejszą postać zakażenia układu moczowego, najpewniej odmiedniczkowe zapalenie nerek, wymagające konsultacji z lekarzem i zastosowania odpowiedniego leczenia – wyjaśnia ekspert.

Uwaga, konsekwencje!

Specjalista podkreśla, że najważniejsze jest dokładne wyleczenie schorzenia i niedoprowadzenie do nawracających infekcji układu moczowego, które mogą mieć wiele groźniejszych konsekwencji.

Nawracające zakażenia układu moczowego mogą wynikać z predyspozycji pacjenta, ale często również niestety z nieskutecznego leczenia. Pierwszym lekiem z wyboru, po jaki sięgamy w przypadku infekcji pęcherza moczowego, jest furazydyna. Jest to lek dostępny bez recepty, który daje dobre efekty, dlatego my, lekarze, również zalecamy go pacjentom. Aby jednak leczenie nim było skuteczne, chory musi przyjąć całą zalecaną dawkę. Tymczasem wiele osób, czując poprawę po kilku tabletkach, przestaje brać lek, popełniając tym samym duży błąd. Zalecany okres leczenia to minimum 3-5 dni, inaczej infekcja szybko wraca – przestrzega lekarz.

W przypadku odmiedniczkowego zapalenia nerek, które może być powikłaniem niedoleczonej infekcji pęcherza moczowego, wymagana jest dłuższa antybiotykoterapia. Choroba jest bolesna i wiąże się z większym ryzykiem ciężkich powikłań. Nieleczone lub często nawracające zakażenia pęcherza moczowego, mogą również powodować złogi w układzie moczowym, a w konsekwencji kamicę nerkową. Finalnie mogą prowadzić do przewlekłej choroby nerek, a nawet do utraty czynności nerek i w konsekwencji do konieczności dializ.

Kiedy iść do lekarza?

Dr Dominik Cieniawski tłumaczy, jak powinno wyglądać leczenie:

  1. Jeśli nie jesteś kobietą w ciąży, osobą obciążoną cukrzycą lub z problemami urologicznymi natury anatomicznej, które wymagają leczenia pod kontrolą lekarza, w pierwszym epizodzie wystąpienia łagodnych objawów zapalenia pęcherza moczowego można zacząć od samodzielnego leczenia furazydyną bez recepty.
  2. Należy przy tym pamiętać, aby leczenie było odpowiednio długie. Jest to zwykle wystarczające.
  3. Takie schorzenie diagnozuje się jedynie na podstawie objawów klinicznych jako niepowikłane zapalenie układu moczowego. Nie trzeba wykonywać dodatkowych badań. Co najwyżej dla własnej pewności można wykonać w warunkach domowych test paskowy z apteki, który pozwala potwierdzić obecność bakterii i infekcję dróg moczowych.
  4. Do specjalisty należy się udać, kiedy kolejny epizod infekcyjny występuje w krótkim odstępie od poprzedniego mimo zastosowania odpowiedniego leczenia (np. gdy po dwóch tygodniach problem nadal występuje). Należy również iść do lekarza, gdy zakażenia występują częściej niż raz w roku. Jest to czynnik alarmujący!
  5. U osób z nawracającymi infekcjami układu moczowego należy zastosować celowaną antybiotykoterapię. Początkowo pacjent leczony jest empirycznie, czyli lekami, na które bakterie w naszym regionie najczęściej są wrażliwe. U osób, u których objawy nie ustępują, należy wykonać posiew moczu, czyli badanie bakteriologiczne. Zidentyfikowanie patogenu, który wywołuje dolegliwości, oraz wykonanie antybiogramu, czyli sprawdzenie, na jaki antybiotyk bakteria jest wrażliwa, pozwala zmodyfikować leczenie i dobrać skuteczny antybiotyk.

Profilaktyka zakażeń układu moczowego

Aby zapobiegać występowaniu infekcji układu moczowego, można stosować odpowiednią profilaktykę:

  1. Należy pamiętać o tym, aby przyjmować dużą ilość płynów. Dobre nawodnienie to co najmniej 2-2,5 l wody dziennie zapewnia wypłukanie bakterii z układu moczowego.
  2. Bardzo ważne jest częste oddawanie moczu i niewstrzymywanie mikcji.
  3. Pójście do toalety, po stosunku płciowym – wysikanie się i podmycie powinno być standardem u osób aktywnych seksualnie.
  4. Pamiętajmy o właściwej higienie intymnej. Kobiety powinny podcierać się w odpowiednim kierunku, od cewki do odbytu, a nie na odwrót, tak aby nie przenosić bakterii. Dodatkowo panie cierpiące na częste infekcje nie tylko układu moczowego, ale i ginekologicznego mogą stosować probiotyki wyrównujące pH.
  5. W ramach profilaktyki pacjenci z nawracającymi infekcjami mogą stosować preparaty z żurawiny lub porzeczek. Dr Dominik Cieniawski potwierdza, że zmniejszają one zjadliwość bakterii mających działanie uropatogenne, ale nie powinny być stosowane jako metoda leczenia.

Co z tym wilkiem?

Mitem jest twierdzenie, że można złapać wilka, czyli nabawić się zapalenia układu moczowego, jedynie przez siedzenie na kamieniu czy niższe temperatury na zewnątrz. Wyziębienie organizmu może przyczyniać się do rozwoju infekcji, ale dzieje się tak na skutek zmniejszenia odporności organizmu na bytujące w nim drobnoustroje. Zatem czynnikiem koniecznym do rozwoju infekcji układu moczowego jest pojawienie się bakterii.

Wywiad z doktorem nauk medycznych Dominikiem Cieniawskim, nefrologiem i lekarzem chorób wewnętrznych z krakowskiego SCM clinic, Świat Zdrowia, Luty 2023.

Chlamydioza u kobiet

Każdego roku WHO rejestruje ok. 357 mln chorób przenoszonych drogą płciową. Jedną z najczęstszych chorób przenoszonych drogą płciową jest chlamydioza, która dotyka w skali globalnej 131 mln ludzi.

W XXI wieku myślimy globalnie a działamy lokalnie. Tak jak ja – polski lekarz rodzinny – pracujący w przychodni na prowincji szwedzkiej.

Chlamydioza to jedna z najczęściej występujących chorób przenoszonych przez kontakty seksualne. 80% kobiet nie wie, że jest zakażone chlamydiami i dowiadują się o tym dopiero, kiedy dochodzi do powikłań. Dzieje się tak, ponieważ choroba zazwyczaj przebiega bezobjawowo.

Inaczej było w przypadku mojej pacjentki, która zgłosiła się do mnie z powodu upławów i dolegliwości bólowych w okolicy podbrzusza. Czterdziestoletnia kobieta, która ma stałego partnera seksualnego nie podejrzewała, że może być ofiarą choroby wenerycznej.

W badaniu ginekologicznym, które wykonałem u mojej pacjentki stwierdziłem zaczerwienioną zapalnie szyjkę macicy i zwiększoną ilość wydzieliny w pochwie.

Standardowy wymaz z szyjki macicy, który pobieram w czasie badania ginekologicznego w szwedzkiej przychodni jest wysyłany do laboratorium w celu wykluczenia infekcji chlamydią lub rzeżączka.

Odpowiedź z laboratorium szpitalnego, którą dostałem drogą elektroniczną potwierdziła chlamydiozę u mojej pacjentki.

Objawy

Niejednokrotnie infekcje przenoszone drogą płciową początkowo nie wywołują objawów. Skutkuje to większym ryzykiem przeniesienia choroby na innych.

U kobiet objawy zakażenia chlamydią są mało specyficzne – występują nietypowe upławy, pieczenie lub ból podczas oddawania moczu, ból lub krwawienie podczas stosunku seksualnego.

Leczenie

Leczenie chlamydiozy zwykle nie sprawia trudności. Potrzebny jest antybiotyk działający na Chlamydia trachomatis. W Szwecji stosujemy najczęściej antybiotyk z grupy tetracyklin – doxycyklinę. W Polsce chlamydiozę leczy się antybiotykami z grupy makrolidów – azytromycyną lub erytromycyną.

Zazwyczaj infekcja ustępuje w ciągu tygodnia lub dwóch.

Przez 2 tygodnie od chwili rozpoczęcia leczenia należy powstrzymać się od współżycia.

O chlamydiozie powinno się również poinformować byłych oraz obecnych partnerów seksualnych, gdyż również oni powinni wykonać badanie na obecność chlamydii.

Przebycie chlamydiozy nie daje odporności – po wyleczeniu można zachorować ponownie, jeśli nie będzie stosować się odpowiednich środków ostrożności.

Profilaktyka

  • stosowanie podczas współżycia prezerwatyw,
  • ograniczanie liczby partnerów seksualnych,
  • unikanie przygodnych stosunków seksualnych,
  • przeprowadzanie regularnych badan przesiewowych szczególnie przy współżyciu z wieloma partnerami seksualnymi.

Choroby weneryczne

Choroby przenoszone drogą płciową określane są czasami mianem chorób wenerycznych (łac. morbus venerus). Wenera (Venus) to w mitologii rzymskiej bogini piękna i miłości. Wenerologia to dziedzina medycyny zajmująca się leczeniem chorób przenoszonych drogą płciową.

Oprócz znanych w przeszłości chorób wenerycznych – kiły i rzeżączki -spotykamy obecnie stosunkowo często takie choroby przenoszone drogą płciową jak chlamydioza, grzybica genitaliów oraz opryszczka narządów płciowych. Lista chorób przenoszonych drogą płciową jest znacznie dłuższa.

Zmniejszenie prawdopodobieństwa zakażenia można osiągnąć poprzez ograniczenie kontaktów seksualnych do określonej liczby stałych wzajemnych partnerów i/lub partnerek, którzy przeszli odpowiednie testy wykrywające nosicielstwo chorób przenoszonych drogą płciową przed wchodzeniem z nimi w kontakty seksualne.

Ale moralizowanie nie wchodzi w zakres kompetencji lekarza rodzinnego w Polsce, a nawet w bardzo szerokie kompetencje allmänläkare w Szwecji.

Choroby przenoszone drogą płciową kiedyś były uważane za wstydliwe. Odkąd seks nie jest tematem tabu choroby te są traktowane jak inne choroby zakaźne, które mogą być z powodzeniem leczone antybiotykami.

Szwedzi jedzą za dużo soli

My w Szwecji spożywamy za dużo soli. Wina jest po stronie branży spożywczej. Należy ograniczyć spożycie soli – taka jest opinia Szwedzkiej Agencji ds. Żywności.

Według dietetyków tej Agencji mężczyźni spożywają od 9 do 12 gramów soli dziennie, a kobiety od 7 do 10 gramów.

To stanowczo za dużo! Istnieją dane, które wskazują, że co piąty zawał serca i co dziesiąty udar mózgu w Szwecji jest spowodowany spożywaniem zbyt dużej ilości soli.

Celem Szwedzkiej Agencji ds. Żywności jest zmniejszenie spożycia soli do 6 gramów dziennie. Ale nie wystarczy, że przeciętny Svensson dodaje mniej soli do jedzenia. Duża część soli, którą spożywamy, pochodzi z kupowanej przez nas żywności.

Jednak winowajcami są nie tylko półprodukty i fast foody. Mięso i wędliny zawierają dużo soli, podobnie jak chleb i ser.

Skąd czerpiemy sól zależy od płci i wieku. Fakt, że mężczyźni spożywają więcej soli niż kobiety, tłumaczy się tym, że mają średnio wyższe spożycie kalorii. Natomiast wśród młodych ludzi dania z makaronu są większym źródłem soli niż wśród osób dorosłych.

Szwedzka Agencja ds. Żywności ma zlecenie od rządu, aby osiągnąć porozumienie w przemyśle spożywczym w sprawie obniżenia zawartości soli i cukru w ​​żywności (sól i cukier nazywane są w Polsce białą śmiercią). W branży spożywczej już trwają prace i wiele firm ogranicza sól w swoich produktach.

Szwedzka Agencja ds. Żywności prowadzi dialog z producentami i hurtownikami, ale także z branżą hotelarsko-gastronomiczną.

Bez nich nie uda nam się ograniczyć spożycia soli.

Według Szwedzkiej Agencji ds. Żywności dla zdrowia nie należy spożywać więcej niż łyżeczkę soli, co odpowiada 6 gramom soli dziennie.

Sól zawiera kilka substancji, w tym sód (ważny pierwiastek, ale też będący źródłem ryzyka) który jest nam niezbędny do życia.

Sól jest potrzebna między innymi do regulacji gospodarki wodno-elektrolitowej w organizmie człowieka, regulacji ciśnienia krwi oraz do funkcjonowania komórek nerwowych.

Ale uwaga! Zbyt dużo sodu może podnieść ciśnienie krwi, co z kolei zwiększa ryzyko zawału serca, niewydolności serca, udaru mózgu i uszkodzenia nerek.

Obecnie szacuje się, że co czwarty dorosły Szwed ma nadciśnienie, a wśród osób powyżej 65 roku życia prawie połowa ma nadciśnienie tętnicze.

WHO uważa, że ​​ograniczenie spożycia soli na poziomie populacji jest jednym z najbardziej opłacalnych działań, jakie można podjąć w celu poprawy zdrowia publicznego.

Strategia WHO dotycząca chorób niezakaźnych zakłada ograniczenie spożycia soli o 30 % do 2025 roku.