Hem » Okategoriserade » Człowiek zalękniony

Człowiek zalękniony

Zaburzenia lekowe dotykają co dziesiątą osobę na świecie. A duże nasilenie objawów obserwuje się u około 10 proc. populacji. Czym jest lęk i dlaczego go odczuwamy? Te pytania od dawna nurtowały znakomitego niderlandzkiego powieściopisarza i dziennikarza, który sam zmaga się z lękiem od lat. Postanowił zbadać temat od podstaw i spisać swoje spostrzeżenia.

Z Daanem Heermą Van Vossem rozmawia Anna Komorowska

Zmaga się pan z lękiem od dzieciństwa, ale nigdy nie miał pan odwagi, by dokładnie poznać ten temat. Aż do pewnego jesiennego poranka… Co się wówczas zmieniło?

Tego dnia moja dziewczyna zakomunikowała mi, że czuje się bezradna wobec moich lęków, które nie pozwalają mi spać, pisać, funkcjonować. Wcześniej zbyt długo żyłem swoją pracą. Euforia, która towarzyszyła mi po dotrzymaniu terminu, kazała mi ciągle brać nowe zlecenia. Efekt był taki, że któregoś dnia na kilka miesięcy całkowicie się odciąłem. Od wszystkiego. Nie miałem żadnych planów ani pomysłów, ale nie odczuwałem też spokoju czy znudzenia. Zero skupienia, ale też zero rozprężenia. Przestałem robić cokolwiek… Zaszywałem się w swoim „pokoju do pisania”, który już nie był pokojem mojej pracy. Włączałem podcasty i newsy. Głosy brzmiały, a ja się w nich zatapiałem. Dopóki rozbrzmiewał jakiś głos, nie musiałem się bać.

Tyle tylko, że oprócz tego była ona. A ona miała już dość. Kiedy wracała wieczorem, zastawała mnie w takim samym stanie, w jakim byłem, gdy wychodziła rano. I tego dnia, o który pani pyta, zaproponowała, że na jakiś czas się wyprowadzi. Zostałem sam.

Wówczas rozpoczęła się pańska podróż do źródeł lęku, która zaowocowała powstaniem książki. Odpowiedzi na jakie pytania uzyskamy po lekturze „Człowieka zalęknionego”?

Tak. Wówczas rozpoczęła się podróż, z której ideą zostawiła mnie D. To ona mnie zainspirowała, mówiąc, że powinienem się ze swoim lękiem zmierzyć, zanim będzie za późno dla naszego związku. Książka jest efektem mojej podróży w poszukiwaniu istoty lęku, jego źródeł, tego, czego może nas nauczyć i jak powinniśmy do niego podejść. Szukałem w niej – odwiedzając ludzi, czytając opracowania naukowe i wyniki badań – odpowiedzi na wiele pytań. Między innymi o to, dlaczego zaczęliśmy bardziej się bać i jaką rolę odgrywają predyspozycje genetyczne w dziedziczeniu lęku. Na to drugie pytanie postarałem się odpowiedzieć dość szczegółowo.

Jak to jest, gdy pojawia się lęk? Jakie były jego zewnętrzne objawy w pana przypadku?

Kiedy byłem dzieckiem, regularnie nękały mnie napady lęku. Towarzyszyło im drżenie rąk, łzy w oczach, urywany oddech, zasłabnięcia. Na fale paniki składały się także moje myśli, setki zmartwień i czarnych scenariuszy, które wchodziły ze sobą w reakcję jak klocki domina – jedna troska wywoływała kolejną – bezustannie się zamartwiałem, każda drobna porażka obwieszczała nadejście końca. Kiedy mi się polepszało, zawsze pojawiał się lęk, że przypuszczalnie niedługo znów mi się „to” przydarzy. „To”. To „coś”. „Potwór”. „Stary wróg”. W liceum lęk podszeptywał mi i nadal to robi każdego dnia: nie dasz rady. Co dokładnie miałoby znaczyć „dać radę” albo „nie dać rady” – tego wciąż nie wiem.

Szukając źródeł lęku, musiał pan stawić czoło własnemu dzieciństwu. Czy lęk krąży w naszych genach?

Nie istnieje odrębny gen, który odpowiadałby za dane zaburzenie psychiczne. Genetyk i psycholog Robert Plomin określa takie przekonanie mianem modelu OGOD (One Gene, One Disorder, jeden gen, jedno zaburzenie). Zaburzenia psychiczne nie są efektem odbiegania od normy kilku kawałków DNA – to dziesiątki tysięcy zwykłych jego fragmentów połączone ze sobą mogą niekorzystnie wpływać na nasze zdrowie psychiczne. Aby dodatkowo skomplikować sprawy, właśnie te złe kombinacje genów mogą z kolei przyczyniać się do posiadania talentów czy pozytywnych cech. Ktoś, kto ma skłonności do odczuwania lęku, często będzie bardziej wrażliwy i opiekuńczy. Istnieje u danej osoby tego, co nazywamy zaburzeniem psychicznym, jest więc zaledwie ekstremalnym wynikiem normalnego ułożenia dziesiątków tysięcy fragmentów DNA, które mogą wywierać zły wpływ na jej stan psychiczny.

A mówiąc prościej?

Każdy z nas ma wiele takich „niekorzystnych” kawałków DNA. To kwestia tego, czy jest ich więcej, czy mniej, a nie ich obecności albo braku. Można zatem uznać, że natura odgrywa rolę w dziedziczeniu lęków. Geny nie odpowiadają jednak za całą historię. Ważne są także elementy związane z wychowaniem, co wykazują głównie badania psychologiczne.

Lęku nie da się włożyć w szufladki, wymyka się schematom. Pisze pan o tym, że niesłusznie dzielimy lęki na racjonalne i irracjonalne. Dlaczego?

Po ponad trzydziestu latach doświadczenia lęków całkowicie straciłem zainteresowanie dzieleniem ich na racjonalne i nieracjonalne. Także te obawy, które trudno sobie wyobrazić, mają ogromne – nawet egzystencjalne – znaczenie dla tego, kto je odczuwa. Z perspektywy neurologii każdy lęk jest równie prawdziwy, niezależnie od tego, jak błaha jest jego przyczyna. W języku potocznym wyrazom „racjonalny” i „irracjonalny” przypisujemy dodatkowe znaczenie „słuszny” i „niesłuszny”. To nasze „oznaczenia”, które przyporządkowujemy osobom z naszego otoczenia doświadczającym lęku. Jeśli uważamy dany lęk za racjonalny czy możliwy do wyobrażenia, to doznającym go osobom służymy współczuciem oraz dobrą radą. Gdy jednak ktoś cierpi z przyczyn, które są dla nas niewiarygodne, bardzo często go ignorujemy. Choć doświadczamy leku od setek tysięcy lat, nadal mówimy o nim niezgrabnie i moralizatorsko.

Lęk sprawia, że człowiek czuje się całkowicie wyczerpany, przerastają go zajęcia, które zwykle nie sprawiają mu żadnej trudności, każda myśl budzi niepokój. Nie działają żadne uspokajacze. Jak pomóc bliskiemu, który jest w takim stanie?

Podczas zbierania materiałów do książki wybierałem się na kongres Fundacji do spraw Lęku, Kompulsji i Fobii. Obok budynku, w którym się odbywał, stał osioł, którego można było pogłaskać. Ponoć to pomaga – w czymś przeciwko czemuś. Pogłaskałem go. Sam mam tak, że bliskość zwierząt, przebywanie z nimi pomaga obniżyć lęk. W zasadzie postrzegam je jako ludzi w zwierzęcym przebraniu. Ale mówiąc serio – tak jak nie ma dwóch takich samych lęków, tak nie ma jednego słusznego i niezawodnego złotego środka. A w żadnym przypadku nie jesteśmy specjalistami, by to robić. Czasem wystarczy po prostu by być. I dlatego na końcu książki zostawiłem uwagę: Jeśli potrzebujesz profesjonalnej pomocy dla siebie lub bliskiej osoby, zwróć się do swojego lekarza rodzinnego.

Świat Zdrowia, „Człowiek zalękniony”, Grudzień 2022/Styczeń 2023, Nr 10.

Daan Heerman van Voss jest powieściopisarzem i historykiem. Jego książki natychmiast stają się bestsellerami. „Człowiek zalękniony” to jego pierwsza książka non-fiction.

Kommentera

Fyll i dina uppgifter nedan eller klicka på en ikon för att logga in:

WordPress.com-logga

Du kommenterar med ditt WordPress.com-konto. Logga ut /  Ändra )

Facebook-foto

Du kommenterar med ditt Facebook-konto. Logga ut /  Ändra )

Ansluter till %s