Jak zmienić stare nawyki i osiągnąć wymarzony cel

Ośmiu na dziesięciu Polaków wejdzie w 2023 rok przynajmniej jednym postanowieniem noworocznym. Jeśli wierzyć statystykom siedmiu zrezygnuje z jego realizacji, przy czym większość zrobi to zanim skończy się styczeń. By znaleźć się w wąskim gronie szczęśliwców, którym wreszcie uda się schudnąć, rzucić palenie, zacząć aktywny tryb życia lub zgromadzić oszczędności?

Marzenia o szczupłej sylwetce, zdrowym trybie życia czy poprawie domowych finansów są z nami zawsze, ale dopiero granica między starym a nowym rokiem mobilizuje nas rozpoczęcia starań o ich spełnienie. Powód jest prozaiczny – symbolicznie zostawiamy za sobą wszystko, co ciążyło nam w poprzednim roku, a od stycznia chcemy być już kimś innym: lepszym i mądrzejszym. Jesteśmy zmobilizowani, pełni dobrych chęci i z nadzieją patrzymy w przyszłość, bo przecież kiedy, jak nie właśnie teraz u progu nowego roku, mielibyśmy odmienić swoje życie? W tę pułapkę sylwestrowego optymizmu wpadamy co roku, a potem dzieją się rzeczy, których nie rozumiemy – po kilku dniach lub tygodniach nasza mobilizacja spada, cele zaczynają się rozmywać i oddalać, a nas wciąga codzienność, niestety bliźniaczo podobna do tej z zeszłego roku. Prawie u każdego z nas nadchodzi w końcu krytyczny moment, gdy w głowie pojawia się pytanie: „a czy to w ogóle jest takie ważne? Czy ja naprawdę muszę i chcę się tak męczyć, by osiągnąć to, co sobie napisałem na kartce w przypływie dobrego samopoczucia?”. Ponad 90 proc. z nas decyduje, że właściwie nadal może żyć z dodatkowymi kilogramami, kiepską pracą czy papierosem w ustach, bo nie ma dość siły na rewolucyjne zmiany. Może za rok będzie łatwiej? Nie będzie – ale o tym przekonamy się… za rok.

Dlaczego się nie udaje

Rezygnacja z wyznaczonych sobie celów nie zawsze jest kwestią słabego charakteru, a tak właśnie interpretujemy wszystkie nasze niepowodzenia, wpędzając się dodatkowo w poczucie winy i niską samoocenę. W wielu przypadkach błędy popełniamy już podczas planowania życiowych zmian, a realizacja naszych optymistycznych założeń byłaby niemożliwa nawet dla osób bardzo wytrwałych, z silną wolą i motywacją. Te błędy to najczęściej:

  • cel wybrany pochopnie, pod wpływem innych osób, w rzeczywistości niezgodny z naszymi prawdziwymi marzeniami i potrzebami,
  • wybór wielu różnych celów, które chcemy osiągnąć w zbliżonym czasie,
  • oczekiwanie szybkiej realizacji wybranego celu,
  • cel nierealistyczny, przerastający nasze możliwości, obrany w przypływie świąteczno-sylwestrowego optymizmu,
  • ignorowanie wyrzeczeń i strat, z którymi nierozerwalnie wiąże się dążenie do określonego celu,
  • nastawienie, że cel zostanie zrealizowany bezbłędnie i w stu procentach, rezygnacja po pierwszym drobnym potknięciu,
  • zbyt ogólne ujęcie wybranego celu, brak pewności, co jest rzeczywistym celem i jakie kroki trzeba podjąć, by go zrealizować.

Jeśli obiecujemy sobie złote góry, choć wcześniej chodziliśmy jedynie wygodnymi dolinami, nie powinniśmy się dziwić, że wspinaczka szybko nas przerośnie. Jeśli od lat mamy dużą nadwagę, nienawidzimy sportu, nie umiemy gotować i odżywiamy się w fast foodach, a do tego mamy źle płatna pracę, nie zamienimy się w jeden dzień w energiczną, zmotywowaną królową fitness, robiącą zawrotną karierę i pichcącą nocami zdrowe posiłki na cały kolejny dzień. A właśnie takich zmian często od siebie oczekujemy i jesteśmy bardzo rozczarowani, gdy mimo spisanego planu wciąż jesteśmy takimi osobami jak wcześniej.

A teraz inaczej

Skoro zeszłoroczne schematy okazały się nieskuteczne i doskonale wiemy, że w przyszłym roku popełnimy te same błędy, zatrzymajmy się i zmieńmy nie samych siebie, ale sposób myślenia. W tej grze to my ustalamy reguły, nasz harmonogram zmian nie musi więc mieścić się w żadnych sztywnych ramach, a my mamy swobodę w dopasowaniu go do naszych indywidualnych potrzeb i możliwości. Ułatwieniem mogą być poniższe wskazówki.

1.Dowiedz się, czego naprawdę chcesz

– zapytaj o to samego siebie, wchodząc w kontakt ze swoimi emocjami i odkrywając swoje rzeczywiste potrzeby. Czy twój cel jest naprawdę twój, czy zmiany oczekuje od ciebie partner, rodzice czy przełożony? Czy zamierzone osiągnięcie jest celem samym w sobie, czy jedynie trampoliną do kolejnych potencjalnych sukcesów? Czy realizacja celu da ci szczęście i poczucie spełnienia? Co zmieni w twoim życiu to osiągnięcie?

2.Zaplanuj etapy realizacji celu

– podziel swój duży cel na mniejsze etapy – bazy, których osiągnięcie będzie stopniowo przybliżać cię do jego realizacji. Jeśli lubisz rywalizację, potraktuj zdobywanie kolejnych baz jak grę, której najpierw musisz się nauczyć (proste początkowe cele), a potem powoli osiągasz mistrzostwo (zaawansowane etapy).

3. Określ priorytety

– mało kto potrafi zmieniać swoje przyzwyczajenia i nawyki na kilku polach jednocześnie, bo ponosząc nawet minimalne porażki w jednej dziedzinie, automatycznie odpuszcza się walkę w pozostałych. Psycholodzy zachęcają do zdecydowania się na jeden trudny, priorytetowy cel lub na trzy łatwe, ewentualnie dobranie jednego średniej trudności do jednego łatwego. W ten sposób łatwiejsze do osiągnięcia sukcesy będą podnosić twoją samoocenę i wspierać cię w konfrontacji z trudniejszymi. Lub po prostu poświęcisz całą energię na zakończenie ciężkiego zadania.

4. Wyznacz sobie realny cel

– to ty najlepiej siebie znasz i tylko ty wiesz, ile czasu czy środków możesz poświęcić, by osiągnąć cel. Zamiast oglądać się na osiągnięcia innych osób i zazdrościć, sukcesów gwiazdom, zastanów się, jaki jest pułap twoich możliwości i jaki wynik będzie dla ciebie powodem do dumy i da ci poczucie spełnienia. Nie szarżuj, bo lepiej schudnąć 5 zamiast 15 kg niż odkryć, że cel jest nieosiągalny, i przytyć 3 kg zajadając rozczarowanie czekoladą.

5. Nie zrażaj się małymi porażkami

– największym wrogiem dążenia do celu jest poddawanie się po pierwszych drobnych niepowodzeniach. Nikt nie jest doskonały i jest rzeczą oczywistą, że na drodze do celu napotkasz przeszkody, o które będziesz się potykać. Może to być skuszenie się na darmowego pączka w pracy (mimo diety) lub jeden papieros wypalony w silnym stresie (mimo rzucenia nałogu). Po każdym potknięciu po prostu podnieś się i zastanów, jakie czynniki wpłynęły na złamanie twojej woli. A potem postaraj się zaplanować takie działanie, które w przyszłości powstrzyma cię przed podobnym błędem (np. przynieś sobie chrupiące warzywa w słupkach na imieniny współpracownika).

6. Szukaj sojuszników

– co prawda „droga wojownika jest drogą samotną”, ale ty nie jesteś ninja, tylko zwyczajnym wrażliwym człowiekiem, który potrzebuje wsparcia. Warto szukać grup dążących do tego samego celu, a najłatwiej znaleźć je w mediach społecznościowych. Dzięki dołączenia do takiej grupy możesz zyskać wsparcie psychiczne od osób podobnych do ciebie, a także czerpać inspirację z ich pomysłów podobnych do ciebie, a także czerpać inspirację z ich pomysłów i sukcesów. Mobilizująco działają również aplikacje na telefon, do których wpisuje się wszystkie małe codzienne sukcesy przybliżające do dużego celu.

7. Bądź dla siebie dobry

– osiągnięcie celu będzie dużo łatwiejsze, jeśli twój stosunek do samego siebie będzie również ciepły i wyrozumiały, jak do dziecka lub przyjaciela. Gdy przychodzą sukcesy, chwal samego siebie i doceniaj swoja pracę i wysiłek, a kiedy ponosisz niewielkie porażki, nie znęcaj się nad sobą psychicznie i nie oceniaj zbyt surowo. Bądź dla siebie wyrozumiałym, mądrym opiekunem i traktuj siebie tak, jak traktowałbyś bliską ci osobę dążącą pod twoim okiem do realizacji wielkiego marzenia.

Jak działa nawyk i jak go zmienić

Nawyk to mechanizm, który w zamierzeniu powinien usprawniać nasze życie, odciążać mózg i zmniejszać wysiłek wkładany w codzienne wykonywanie czynności.  Nawykiem jest mycie zębów zawsze w taki sam sposób albo jazda do pracy codziennie ta samą trasą, dzięki czemu nie musimy za każdym razem sprawdzać mapy albo decydować, czy lepiej jest szczotkować od prawej do lewej czy odwrotnie. Ale w ciągu całego życia nabieramy również złych nawyków, takich jak palenie papierosów chwilach napięcia albo sięganie po słodycze w momentach smutku. Nawyki są automatyczne, dlatego tak trudno nam je wykorzenić. Nie jest to jednak niemożliwe.

Charles Duhigg w swojej książce „Siła nawyku” wymienia cztery elementy, z których składa się pętla nawyku.

1.Wyzwalacz

– czyli czynnik, który uruchamia skrypt nawyku – może to być np. stresująca sytuacja.

2.Reakcja

– czyli porzucenie tego, co się w danej chwili robi i wyjście na papierosa.

3.Nagroda

– czyli uczucie, jakie wywołuje zapalenie papierosa – może to być spokój, ukojenie, ulga.

4.Pragnienie nagrody

i przekonanie, że otrzyma się ją po wykonaniu danej czynności: to element, bez którego poprzednie nie działałyby automatycznie.

Pętla nawyku działa automatycznie bez względu na to, czy nawyk jest korzystny, czy też nie, a najlepszą metodą zmiany nawyku jest działanie na jeden z elementów tworzących pętlę. Autor radzi pozostawić w spokoju wyzwalacz i nagrodę, a zmienić element znajdujący się między nimi, czyli reakcję – w praktyce może to oznaczać akceptację zdenerwowania wywołanego rozmową z szefem i potrzebę uzyskania nagrody, czyli uspokojenia się, ale zamiast sięgnięcia po papierosa trzeba wybrać dla siebie inną reakcję, która zapewni podobną nagrodę. To niełatwe i wymaga zidentyfikowania czynnika, który przynosi tę oczekiwaną ulgę – może uspokoi nie nikotyna, ale wyjście z biura i spędzenie kilku minut w samotności? A może potrzebna jest po prostu przerwa od pracy i chwila przyjemności? Warto spróbować podmienić drugi element powyższej sekwencji z papierosa na krótki spacer i wykonanie paru ćwiczeń na świeżym powietrzu albo wypicie poza biurem kubka kawy. I robić to za każdym razem, gdy zadziała wyzwalacz. Po pewnym czasie może się okazać, że nie tylko pozbyliśmy się starego, szkodliwego nawyku, ale wypracowaliśmy nowy, równie przyjemny, ale znacznie zdrowszy.

Kamila Śnieżek, „Jak zmienić stare nawyki i osiągnąć wymarzony cel”, Temat miesiąca: Nowy rok, nowy ty, Świat zdrowia, Grudzień 2022/Styczeń 2023, Nr 10.

Jak działa nawyk i jak go zmienić

Nawyk to mechanizm, który w zamierzeniu powinien usprawniać nasze życie, odciążać mózg i zmniejszać wysiłek wkładany w codzienne wykonywanie czynności.  Nawykiem jest mycie zębów zawsze w taki sam sposób albo jazda do pracy codziennie ta samą trasą, dzięki czemu nie musimy za każdym razem sprawdzać mapy albo decydować, czy lepiej jest szczotkować od prawej do lewej czy odwrotnie. Ale w ciągu całego życia nabieramy również złych nawyków, takich jak palenie papierosów chwilach napięcia albo sięganie po słodycze w momentach smutku. Nawyki są automatyczne, dlatego tak trudno nam je wykorzenić. Nie jest to jednak niemożliwe.

Charles Duhigg w swojej książce „Siła nawyku” wymienia cztery elementy, z których składa się pętla nawyku.

1.Wyzwalacz

– czyli czynnik, który uruchamia skrypt nawyku / może to być np. stresująca sytuacja.

2.Reakcja

– czyli porzucenie tego, co się w danej chwili robi i wyjście na papierosa.

3.Nagroda

– czyli uczucie, jakie wywołuje zapalenie papierosa – może to być spokój, ukojenie, ulga.

4.Pragnienie nagrody

i przekonanie, że otrzyma się ją po wykonaniu danej czynności: to element, bez którego poprzednie nie działałyby automatycznie.

Pętla nawyku działa automatycznie bez względu na to, czy nawyk jest korzystny, czy też nie, a najlepszą metodą zmiany nawyku jest działanie na jeden z elementów tworzących pętlę. Autor radzi pozostawić w spokoju wyzwalacz i nagrodę, a zmienić element znajdujący się między nimi, czyli reakcję – w praktyce może to oznaczać akceptację zdenerwowania wywołanego rozmową z szefem i potrzebę uzyskania nagrody, czyli uspokojenia się, ale zamiast sięgnięcia po papierosa trzeba wybrać dla siebie inną reakcję, która zapewni podobną nagrodę. To niełatwe i wymaga zidentyfikowania czynnika, który przynosi tę oczekiwaną ulgę – może uspokoi nie nikotyna, ale wyjście z biura i spędzenie kilku minut w samotności? A może potrzebna jest po prostu przerwa od pracy i chwila przyjemności? Warto spróbować podmienić drugi element powyższej sekwencji z papierosa na krótki spacer i wykonanie paru ćwiczeń na świeżym powietrzu albo wypicie poza biurem kubka kawy. I robić to za każdym razem, gdy zadziała wyzwalacz. Po pewnym czasie może się okazać, że nie tylko pozbyliśmy się starego, szkodliwego nawyku, ale wypracowaliśmy nowy, równie przyjemny, ale znacznie zdrowszy.

Kamila Śnieżek, „Jak zmienić stare nawyki i osiągnąć wymarzony cel”, Temat miesiąca: Nowy rok, nowy ty, Świat zdrowia, Grudzień 2022/Styczeń 2023, Nr 10.

Syndrom Atlasa

Kim jest Atlas?

Człowiek z syndromem Atlasa to ktoś, dla kogo pomaganie innym i zajmowanie się cudzymi sprawami jest istotniejsze niż własne życie.

Współczesny Atlas jest silny za siebie i za innych, wciąż czujny, zawsze ofiarny, ale też nieustannie samotny i niespełniony. Jest przykładem na to, że to, co nas nie zabija, niekoniecznie nas wzmacnia.

Atlas ma wysoką umiejętność współodczuwania przeżyć innych osób. Pojawia się u niego silna odpowiedzialność w obliczu trudnych wydarzeń. Jego poczucie własnej wartości uzależnione jest od tego, na ile ludzie go cenią. Atlasi to osoby, które notorycznie spychają na drugi plan własne potrzeby finansowe, odpoczynku, snu, aktywności i inne po to, by skoncentrować swoje działania na poświęcaniu się dla kogoś. W ostatecznym rozrachunku niszczą siebie, błędnie myśląc, że dobro innych jest ważniejsze niż ich własne. Czy zaniedbując swoje potrzeby życiowe i zdrowotne, nie przyczyniają się właśnie do pogłębiania kryzysu? Dla ratowania czyichś spraw nie gotują sobie obiadu, nie sprzątają mieszkania czy nie idą do lekarza, bo trzeba pomóc np. sąsiadce. Oczywiście nie ma w tym nic złego, jeśli takie sytuacje zdarzają się incydentalnie. Każda pomoc musi być zasadna i rozsądna.

Dźwigają problemy innych

Atlasy są ludźmi, którzy sami skazują się na dźwiganie problemów innych osób. Są w stanie ciągle się poświęcać, by kogoś ratować. Mają przekonanie, że tylko dzięki ich heroicznemu poświęceniu czyjeś życie będzie lepsze. Jest to bardzo fałszywe przeświadczenie. Często bywa tak, że ci, którzy upadają, chętnie korzystają z czyjejś pomocy, jednocześnie ucząc się w ten sposób pasożytniczo podchodzić do swoich problemów. Wykonując pracę za innych, nie sprawiamy, że ich życie staje się lepsze. Oni w ten sposób nie zdobywają nowych umiejętności i kompetencji, ale uczą się, że ktoś zrobi coś za nich i jakoś to będzie. Pomoc jest skuteczna wtedy, gdy osoba, której pomagamy, może stanąć na nogi i nauczyć się radzić sobie z problemami. Jeśli natomiast ktoś nieustannie tę pomoc przyjmuje, a jego sytuacja się nie poprawia, należy się zastanowić, czy wsparcie jest kierowane we właściwy sposób.

Drugie dno oferowanej pomocy

Osoba z syndromem Atlasa w bardzo specyficzny sposób funkcjonuje w relacjach. Zrobi wszystko, by uniknąć niezadowolenia innych. Pomoc, którą Atlas ofiaruje, nie jest zupełnie wolna od zobowiązań. Tacy ludzie oczekują zobowiązania emocjonalnego od tych, którym pomagają. Chcę za swoje poświęcenie stać się kimś niezastąpionym w ich życiu. Często relacje te oscylują pomiędzy konfliktami a zgodą. Atlas przez swoją namolność, nadmierną kontrolę i napięcie w relacjach ma problem w utrzymaniu naturalnie dobrych więzi z ludźmi. Gotowość do żarliwej pomocy podyktowana jest silną potrzebą kontroli życia swojego (to, że zawsze pomogę, nawet gdy nie mam takich zasobów) i innych (wyręczanie kogoś do budowania przywiązania). Ta nadgorliwa ofiarność to nic innego jak chęć wchodzenia w cudze życie. Wspomniane cechy sprawiają, że część osób z otoczenia Atlasa ma dość tej ofiarności. Atlas jest skłonny obrażać się, że ktoś nie chce jego pomocy, ale nie trwa to długo. Wystarczy jeden telefon, jedna prośba i znów jest gotów działać i pomagać o każdej porze dnia i nocy. Dlatego trzeba się zastanowić, kogo prosimy o wsparcie i zwrócić uwagę na toksyczność tej relacji.

Dlaczego tak robią

Atlasi koncentrują swoją energię wokół pomagania innym ludziom, mimo że ich samych mocno to osłabia, ponieważ mają silne pragnienie bycia dostrzeżonym, usłyszenia: „Jesteś taki wartościowy, taki dobry”. Niestety sądzą, że tylko będąc potrzebnym, są coś warci.

Syndrom Atlasa może się uaktywniać w wielu relacjach mąż-żona, rodzic- dziecko, koleżanka-koleżanka. Wielokrotnie dotyczy pomocy zupełnie nieznanym osobom.

Jeśli dostrzegasz u siebie podobne objawy, wprowadź do swojego życia następujące zasady:

  1. Trzeba zrozumieć, że pomaganie jest szlachetne i warto wspierać innych. Nikt nie jest samowystarczalny i każdy potrzebuje czyjegoś wsparcia, ale rujnując siebie, by zadowolić innych, przegrywasz swoje życie. Najważniejsze to zachować umiar.
  2. Naucz się mówić NIE. Mimo że jest to trudne, szczególnie na początku, to wspaniała umiejętność, która spowoduje, że ostatecznie poczujesz się lepiej. Odmawiając, nie używaj argumentów, tylko stosuj uzasadnienia. Powiedz: „Nie pojadę z tobą w czwartek na zakupy, bo mam w tym czasie spotkanie”. Argumentując, dajesz pole tym którzy będą naciskać.
  3. Bądź empatyczny dla tych, którzy potrzebują wsparcia i chcą stanąć na nogi, a nie dla tych, którzy chcą cię wykorzystać. Wspieranie znajomych z pracy czy krewnych jest ogromnie wartościowe, lecz tylko wtedy, kiedy nie zaburza twojego funkcjonowania. Jak mówi Irena Pospiszyl (polska pedagog resocjalizacyjna i patolog społeczna, która pierwsza opisała syndrom Atlasa): „Budujmy samodzielność wtedy, kiedy warunki nam sprzyjają, i szukajmy pomocy wtedy, kiedy sytuacja nas przerasta”.
  4. Zanim zdecydujesz się pomóc, zastanów się, czy masz na to siłę, czas i możliwości, przeanalizuj sytuację: czy osoba, która potrzebuje twojej pomocy, chce coś w życiu zmienić, osiągnąć, czy też jest to jej sposób na życie.    

Kto jest narażony na syndrom Atlasa?

Ludzie, którzy doświadczyli sytuacji traumatycznych, ale byli wystarczająco silni, by taką traumę przetrwać. Są postrzegani jako herosi – w końcu potrafią dźwigać los innych na swoich barkach. Jednak towarzyszy im przekonanie, że nic dobrego ich już w życiu nie czeka. Myślą: „Tyle już przetrwałem, to co mi tam, dam radę znieść inne trudności” i sami na nie czekają. Drugą kategorią są ludzie samotni.

Dr Malwina Socha, psychoterapeuta, „Kim jest Atlas?”, Świat Zdrowia, Listopad 2022, Nr 9.

Irena Pospiszyl: profesor – pedagog resocjalizacyjna i patolog społeczny. Jako pierwsza opisała syndrom Atlasa –dezadaptacyjny zespół przystosowawczy: „Syndrom Atlasa. O tych którzy byli silni zbyt długo” Warszawa, PWN (2019).

A teraz inaczej

Skoro zeszłoroczne schematy okazały się nieskuteczne i doskonale wiemy, że w przyszłym roku popełnimy te same błędy, zatrzymajmy się i zmieńmy nie samych siebie, ale sposób myślenia. W tej grze to my ustalamy reguły, nasz harmonogram zmian nie musi więc mieścić się w żadnych sztywnych ramach, a my mamy swobodę w dopasowaniu go do naszych indywidualnych potrzeb i możliwości. Ułatwieniem mogą być poniższe wskazówki.

4. Wyznacz sobie realny cel

– to ty najlepiej siebie znasz i tylko ty wiesz, ile czasu czy środków możesz poświęcić, by osiągnąć cel. Zamiast oglądać się na osiągnięcia innych osób i zazdrościć, sukcesów gwiazdom, zastanów się, jaki jest pułap twoich możliwości i jaki wynik będzie dla ciebie powodem do dumy i da ci poczucie spełnienia. Nie szarżuj, bo lepiej schudnąć 5 zamiast 15 kg niż odkryć, że cel jest nieosiągalny, i przytyć 3 kg zajadając rozczarowanie czekoladą.

5. Nie zrażaj się małymi porażkami

– największym wrogiem dążenia do celu jest poddawanie się po pierwszych drobnych niepowodzeniach. Nikt nie jest doskonały i jest rzeczą oczywistą, że na drodze do celu napotkasz przeszkody, o które będziesz się potykać. Może to być skuszenie się na darmowego pączka w pracy (mimo diety) lub jeden papieros wypalony w silnym stresie (mimo rzucenia nałogu). Po każdym potknięciu po prostu podnieś się i zastanów, jakie czynniki wpłynęły na złamanie twojej woli. A potem postaraj się zaplanować takie działanie, które w przyszłości powstrzyma cię przed podobnym błędem (np. przynieś sobie chrupiące warzywa w słupkach na imieniny współpracownika).

6. Szukaj sojuszników

– co prawda „droga wojownika jest drogą samotną”, ale ty nie jesteś ninja, tylko zwyczajnym wrażliwym człowiekiem, który potrzebuje wsparcia. Warto szukać grup dążących do tego samego celu, a najłatwiej znaleźć je w mediach społecznościowych. Dzięki dołączenia do takiej grupy możesz zyskać wsparcie psychiczne od osób podobnych do ciebie, a także czerpać inspirację z ich pomysłów podobnych do ciebie, a także czerpać inspirację z ich pomysłów i sukcesów. Mobilizująco działają również aplikacje na telefon, do których wpisuje się wszystkie małe codzienne sukcesy przybliżające do dużego celu.

7. Bądź dla siebie dobry

– osiągnięcie celu będzie dużo łatwiejsze, jeśli twój stosunek do samego siebie będzie również ciepły i wyrozumiały, jak do dziecka lub przyjaciela. Gdy przychodzą sukcesy, chwal samego siebie i doceniaj swoja pracę i wysiłek, a kiedy ponosisz niewielkie porażki, nie znęcaj się nad sobą psychicznie i nie oceniaj zbyt surowo. Bądź dla siebie wyrozumiałym, mądrym opiekunem i traktuj siebie tak, jak traktowałbyś bliską ci osobę dążącą pod twoim okiem do realizacji wielkiego marzenia.

Kamila Śnieżek, „Jak zmienić stare nawyki i osiągnąć wymarzony cel”, Temat miesiąca: Nowy rok, nowy ty, Świat zdrowia, Grudzień 2022/Styczeń 2023, Nr 10.

A teraz inaczej

Skoro zeszłoroczne schematy okazały się nieskuteczne i doskonale wiemy, że w przyszłym roku popełnimy te same błędy, zatrzymajmy się i zmieńmy nie samych siebie, ale sposób myślenia. W tej grze to my ustalamy reguły, nasz harmonogram zmian nie musi więc mieścić się w żadnych sztywnych ramach, a my mamy swobodę w dopasowaniu go do naszych indywidualnych potrzeb i możliwości. Ułatwieniem mogą być poniższe wskazówki.

1.Dowiedz się, czego naprawdę chcesz

– zapytaj o to samego siebie, wchodząc w kontakt ze swoimi emocjami i odkrywając swoje rzeczywiste potrzeby. Czy twój cel jest naprawdę twój, czy zmiany oczekuje od ciebie partner, rodzice czy przełożony? Czy zamierzone osiągnięcie jest celem samym w sobie, czy jedynie trampoliną do kolejnych potencjalnych sukcesów? Czy realizacja celu da ci szczęście i poczucie spełnienia? Co zmieni w twoim życiu to osiągnięcie?

2.Zaplanuj etapy realizacji celu

– podziel swój duży cel na mniejsze etapy – bazy, których osiągnięcie będzie stopniowo przybliżać cię do jego realizacji. Jeśli lubisz rywalizację, potraktuj zdobywanie kolejnych baz jak grę, której najpierw musisz się nauczyć (proste początkowe cele), a potem powoli osiągasz mistrzostwo (zaawansowane etapy).

3. Określ priorytety

– mało kto potrafi zmieniać swoje przyzwyczajenia i nawyki na kilku polach jednocześnie, bo ponosząc nawet minimalne porażki w jednej dziedzinie, automatycznie odpuszcza się walkę w pozostałych. Psycholodzy zachęcają do zdecydowania się na jeden trudny, priorytetowy cel lub na trzy łatwe, ewentualnie dobranie jednego średniej trudności do jednego łatwego. W ten sposób łatwiejsze do osiągnięcia sukcesy będą podnosić twoją samoocenę i wspierać cię w konfrontacji z trudniejszymi. Lub po prostu poświęcisz całą energię na zakończenie ciężkiego zadania.

Kamila Śnieżek, „Jak zmienić stare nawyki i osiągnąć wymarzony cel”, Temat miesiąca: Nowy rok, nowy ty, Świat zdrowia, Grudzień 2022/Styczeń 2023, Nr 10.

Jak zmienić stare nawyki i osiągnąć wymarzony cel

Ośmiu na dziesięciu Polaków wejdzie w 2023 rok przynajmniej jednym postanowieniem noworocznym. Jeśli wierzyć statystykom siedmiu zrezygnuje z jego realizacji, przy czym większość zrobi to zanim skończy się styczeń. By znaleźć się w wąskim gronie szczęśliwców, którym wreszcie uda się schudnąć, rzucić palenie, zacząć aktywny tryb życia lub zgromadzić oszczędności?

Marzenia o szczupłej sylwetce, zdrowym trybie życia czy poprawie domowych finansów są z nami zawsze, ale dopiero granica między starym a nowym rokiem mobilizuje nas rozpoczęcia starań o ich spełnienie. Powód jest prozaiczny – symbolicznie zostawiamy za sobą wszystko, co ciążyło nam w poprzednim roku, a od stycznia chcemy być już kimś innym: lepszym i mądrzejszym. Jesteśmy zmobilizowani, pełni dobrych chęci i z nadzieją patrzymy w przyszłość, bo przecież kiedy, jak nie właśnie teraz u progu nowego roku, mielibyśmy odmienić swoje życie? W tę pułapkę sylwestrowego optymizmu wpadamy co roku, a potem dzieją się rzeczy, których nie rozumiemy – po kilku dniach lub tygodniach nasza mobilizacja spada, cele zaczynają się rozmywać i oddalać, a nas wciąga codzienność, niestety bliźniaczo podobna do tej z zeszłego roku. Prawie u każdego z nas nadchodzi w końcu krytyczny moment, gdy w głowie pojawia się pytanie: „a czy to w ogóle jest takie ważne? Czy ja naprawdę muszę i chcę się tak męczyć, by osiągnąć to, co sobie napisałem na kartce w przypływie dobrego samopoczucia?”. Ponad 90 proc. z nas decyduje, że właściwie nadal może żyć z dodatkowymi kilogramami, kiepską pracą czy papierosem w ustach, bo nie ma dość siły na rewolucyjne zmiany. Może za rok będzie łatwiej? Nie będzie – ale o tym przekonamy się… za rok.

Dlaczego się nie udaje

Rezygnacja z wyznaczonych sobie celów nie zawsze jest kwestią słabego charakteru, a tak właśnie interpretujemy wszystkie nasze niepowodzenia, wpędzając się dodatkowo w poczucie winy i niską samoocenę. W wielu przypadkach błędy popełniamy już podczas planowania życiowych zmian, a realizacja naszych optymistycznych założeń byłaby niemożliwa nawet dla osób bardzo wytrwałych, z silną wolą i motywacją. Te błędy to najczęściej:

  • cel wybrany pochopnie, pod wpływem innych osób, w rzeczywistości niezgodny z naszymi prawdziwymi marzeniami i potrzebami,
  • wybór wielu różnych celów, które chcemy osiągnąć w zbliżonym czasie,
  • oczekiwanie szybkiej realizacji wybranego celu,
  • cel nierealistyczny, przerastający nasze możliwości, obrany w przypływie świąteczno-sylwestrowego optymizmu,
  • ignorowanie wyrzeczeń i strat, z którymi nierozerwalnie wiąże się dążenie do określonego celu,
  • nastawienie, że cel zostanie zrealizowany bezbłędnie i w stu procentach, rezygnacja po pierwszym drobnym potknięciu,
  • zbyt ogólne ujęcie wybranego celu, brak pewności, co jest rzeczywistym celem i jakie kroki trzeba podjąć, by go zrealizować.

Jeśli obiecujemy sobie złote góry, choć wcześniej chodziliśmy jedynie wygodnymi dolinami, nie powinniśmy się dziwić, że wspinaczka szybko nas przerośnie. Jeśli od lat mamy dużą nadwagę, nienawidzimy sportu, nie umiemy gotować i odżywiamy się w fast foodach, a do tego mamy źle płatna pracę, nie zamienimy się w jeden dzień w energiczną, zmotywowaną królową fitness, robiącą zawrotną karierę i pichcącą nocami zdrowe posiłki na cały kolejny dzień. A właśnie takich zmian często od siebie oczekujemy i jesteśmy bardzo rozczarowani, gdy mimo spisanego planu wciąż jesteśmy takimi osobami jak wcześniej.

Kamila Śnieżek, „Jak zmienić stare nawyki i osiągnąć wymarzony cel”, Temat miesiąca: Nowy rok, nowy ty, Świat zdrowia, Grudzień 2022/Styczeń 2023, Nr 10.

Unikajmy przytulania i całowania w czasie zimowych infekcji wirusowych!

Grudzień 2022 roku obfituje w różnego rodzaju wirusowe infekcje górnych dróg oddechowych. Jeśli jesteśmy zdrowi to oczywiście spotykajmy się w czasie tradycyjnie rodzinnych świąt. Ale powinniśmy unikać przytulania i całowania.

Trwająca ponad 2 lata pandemia koronawirusa zmieniła nasz układ immunologiczny. Zgodnie z zaleceniami epidemiologów unikaliśmy kontaktów społecznych, wielu z nas żyło w izolacji. Dystans między ludźmi powoduje trudności w rozprzestrzenianiu się wirusów wywołujących infekcje górnych dróg oddechowych. Brak kontaktów z wirusami oznacza brak możliwości trenowania naszej odporności. A to skutkuje pogorszeniem kondycji naszego układu immunologicznego. Kiedy restrykcje dotyczące kontaktów społecznych zostały zniesione wirusy nadrabiają stracone możliwości i z powodzeniem atakują nasze bardziej podatne na infekcję organizmy. Dlatego od pewnego czasu obserwujemy wzmożoną ofensywę wirusowych infekcji górnych dróg oddechowych. 

Aktualny wariant koronawirusa różni się od wirusa w poprzednich sezonach. Teraz koronawirus atakuje głównie górne drogi oddechowe a nie jak poprzedni wariant, który namnażał się przede wszystkim w dolnych drogach oddechowych. Taka sytuacja przyczynia się do wzrostu zaraźliwości podczas kaszlu i kichania (objawy infekcji górnych dróg oddechowych). W poprzednich sezonach, kiedy wirus atakował płuca pacjenci byli bardziej chorzy z powodu trudności z oddychaniem i dlatego częściej byli hospitalizowani. Pacjenci, którzy byli szczepieni wcześniej lub przeszli zakażenie koronawirusem, nie są odporni na nowe – zmutowane warianty koronawirusa.

Czy odważycie się w Święta Bożego Narodzenia odwiedzić rodzinę, która ma noworodka? Jeśli jesteście zdrowi to oczywiście tak, ale należy unikać przytulania i pocałunków.

A co zrobić, kiedy zachorujemy na covid przed planowanym spotkaniem ze starszymi rodzicami? Absolutnie należy powiadomić rodziców o zaistniałej sytuacji i pozwolić im zdecydować o spotkaniu. Jeśli jesteśmy w końcowym stadium infekcji koronawirusem możemy wykonać test na covid. I jeśli wynik będzie negatywny bez problemu możemy odwiedzać starszych członków rodziny, bez obawy narażenia ich na covid.

Zgodnie z zaleceniami władz epidemiologicznych osoby w wieku od 18 do 65 roku życia zostały zaszczepione 3 dawkami przeciwko koronawirusowi. Pacjenci starsi i z grup ryzyka powinni przyjąć 4 dawkę szczepionki. Osoby zdrowe same decydują czy chcą być zaszczepieni 4 dawką czy nie. W podjęciu decyzji może pomóc data przyjęcia ostatniej dawki lub „naturalne szczepienie” jakim jest przechorowanie covid. Jeśli mieliśmy zweryfikowaną infekcję covidową można poczekać kilka miesięcy na następną dawkę szczepienia. Ale jeśli należymy do grup ryzyka należy skonsultować decyzję o szczepieniu ze swoim lekarzem rodzinnym.

W tym roku spodziewamy się większej ilości zachorować na grypę. W dalszym ciągu nie jest za późno na szczepienie przeciw grypie. Takie szczepienie zalecane jest osobom powyżej 65 roku życia oraz pacjentom z grup ryzyka. Oczywiście jak każda inna szczepionka tak samo szczepionka przeciw grypie nie daje 100 % ochrony przed zakażeniem. Ale ludzie zaszczepieni mają dużo większą szansę uniknięcia infekcji wirusem grypy, a jeśli mimo szczepienia zachorują na grypę to przebieg choroby będzie łagodniejszy. I dlatego szczepienia przeciwko grypie – jak wszystkie inne szczepienia – mają sens.

Niestety w dalszym ciągu nie dysponujemy szczepionką przeciwko wirusowi RSV (Respiratory syncytial virus). Prace nad tą szczepionką są bardzo zaawansowane i jest szansa, że w ciągu roku będziemy mieć szczepionkę przeciwko RS-virus.

Po dwóch latach życia w izolacji mamy znacznie słabszą odporność na wirusa RS. Przyczynia się to do znacznego rozprzestrzeniania tego wirusa w tegorocznym sezonie jesienno-zimowym. Obserwujemy to po wzroście hospitalizacji małych dzieci na oddziałach szpitalnych z powodu trudności z oddychaniem wywołanym infekcją wirusem RS. RSV może być naprawdę niebezpieczny dla maluchów, ale również dla osób starszych chorych na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc.

Czy wirusy nie mogą mutować do wariantów mało szkodliwych lub nieszkodliwych? Jak wszystko w przyrodzie i medycynie tak i to zjawisko występuje, ale jest raczej wyjątkiem niż regułą. W interesie wirusów jest wywoływanie objawów chorobowych. Wirusy namnażające się w górnych drogach oddechowych wywołują kaszel i kichanie i w ten sposób zapewniają sobie transport z chorego człowieka na zdrowego. Zarażanie kolejnych organizmów ludzkich to możliwość dla wirusów przetrwania a nawet namnażania.

Gdyby „grzeczne” wirusy nie wywoływały dokuczliwych objawów jak kaszel czy kichanie to wtedy by się nie rozpowszechniały. Dlatego wirusy nie odnoszą korzyści z mutacji nieszkodliwych.

Z drugiej strony mutacje wirusów do wariantów bardzo szkodliwych i zmuszających pacjentów do pozostania w łóżku, powodują, że chorzy ludzie są przykuci do swoich łóżek. A wtedy nie spotykają innych ludzi – zdrowych – potencjalnych kandydatów do zarażenia. Taka sytuacja dla wirusów jest niekorzystna, bo brak rozprzestrzeniania oznacza brak możliwości namnażania.

Odpowiedź na pytanie który wirus wywołał infekcję w naszych drogach oddechowych nie jest łatwa nawet dla lekarza rodzinnego. W dalszym ciągu brak jest możliwości diagnostycznych na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej. Natomiast jako lekarze rodzinni mamy możliwości pobrania wymazu i wysłania go do laboratorium. W stosunkowo krótkim czasie dostaniemy odpowiedź kto jest odpowiedzialny za objawy infekcji dróg oddechowych? Koronawirus? Wirus grypy? Wirus RS?

Jeśli chodzi o objawy kliniczne do wszystkie te wirusy wywołują gorączkę, kaszel, katar, zmęczenie. Dla grypy typowym objawem jest wysoka gorączka, ból głowy i bóle mięśni. Dla covid-19 typowa jest utrata smaku i węchu.

Mniej stresu przed świętami

W czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku wielu z nas czujemy się często zestresowani.

Typowe symptomy stresu to objawy fizyczne: przyspieszony puls, częstszy oddech, bóle głowy, bóle brzucha, bóle stawów. Jeśli chodzi o symptomy psychiczne to najczęściej występują: wahania nastroju, zmniejszenie koncentracji, zaburzenia depresyjne, zmęczenie.

Poniżej przedstawiam 6 rad jak zmniejszyć poziom stresu przed Świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem:

  1. Czynnik stresotwórczy czyli więcej socjalnych wydarzeń niż zwykle

Zastanów się dobrze co rzeczywiście chcesz robić w czasie wolnym!

Nie musimy spotykać i świętować ze wszystkimi członkami rodziny. Stawiajmy granice i dobierajmy sobie towarzystwo wedle własnych preferencji. Nie ma obowiązku tłumaczenia się, dlaczego nie chcemy spotkać tego czy innego członka rodziny. Trzymajmy się z daleka od wampirow energetycznych.

  • Czynnik stresotwórczy czyli presja socjalna

Zaczekaj i pomyśl zanim odpowiesz na zaproszenie!

Presja, żeby odpowiedzieć na wszystkie zaproszenia od rodziny i przyjaciół może być bardzo stresująca. Może myślicie, że Ci którym podziękujecie za zaproszenie i poinformujecie, że nie jesteście w stanie się spotkać z nimi będą zdziwieni lub obrażeni. Nic bardziej mylnego. Wystarczy powiedzieć grzecznie: Dziękuję bardzo za zaproszenie, ale niestety nie mogę uczestniczyć w spotkaniu.

  • Czynnik stresotwórczy czyli spiętrzenie obowiązków w pracy przed wolnym w świętami

Stawiaj sobie realistyczne cele i deadliny!

W większości zawodów występuje spiętrzenie obowiązków przed Świętami Bożego Narodzenia co prowadzi do przepracowania pracowników. Staraj się w porozumieniu z przełożonymi i kolegami w pracy wyznaczyć priorytetowe zadania do wykonania przed świętami. Mniej ważne zadania mogą poczekać do powrotu ze świątecznego wypoczynku.

  • Deprywacja snu albo po prostu za mało snu!

Niedostateczna ilość i jakość snu zwiększają stres. Staraj się zidentyfikować przyczynę!

Czasami mamy problem z rutynami dotyczącymi nocnego odpoczynku. Zdrowa samodyscyplina oraz dobra organizacja obowiązków zawodowych i domowych zwykle wystarcza, żeby znaleźć 7-8 godzin na dobę.

  • Niepewność wokół pandemii i restrykcji z nią związanych.

Pamiętajmy, że mamy wpływ tylko na nieliczne zdarzenia w naszym życiu.     Nie mamy wpływu na przykład na pandemię lub pogodę. Jeśli będziemy zmuszeni do zmiany wcześniejszych planów ze względu na restrykcje pandemiczne lub pogodę po prostu bądźmy elastyczni i dopasujmy się.      Czasami dobrze jest zmienić plany i pozwolić sobie na spontaniczne przeżycia.

  • Samotność z konieczności

Żyją wśród nas ludzie samotni. Samotni – nie z wyboru. Święta Bożego Narodzenia uważane są za święta, które należy spędzać z rodziną i bliskimi. Dla osób samotnych przeżywanie Świąt Bożego Narodzenia czy Nowego Roku może być bardzo stresujące. Osoby samotne mogą przygotować się na spędzenie świąt z sąsiadami albo na przyjęciach dla osób samotnych przygotowanych przez organizacje charytatywne (organizacje dobroczynne, kościelne, itp.).  

Pozytywne efekty probiotyków?

Naukowcy zaobserwowali, że preparaty zawierające probiotyki czyli tak zwane dobre bakterie mogą poprawić zdrowie żołądka i jelit. Jednakże inne korzyści zdrowotne są trudniejsze do ustalenia. Pozytywne wyniki badań dotyczące probiotyków nie oznaczają, że wszystkie komercyjne probiotyki działają pozytywnie na nasze zdrowie. I nawet jeśli w badaniach wykazano, że szczep bakterii ma pozytywne skutki, nie jest pewne, czy efekt jest taki sam u wszystkich osób, które stosują dany probiotyk. Probiotyki rosną inaczej w różnych organizmach. Zwykłe leki są rozkładane w jelitach natomiast probiotyki namnażają się.

Większość badań dotyczących probiotyków kończy się konkluzją, że potrzebne są kolejne badania…

W aptekach jest mnóstwo różnego rodzaju probiotyków, które są reklamowane, jako naturalna terapia poprawiająca zdrowie żołądka i jelit.

Probiotyki rosną inaczej w różnych organizmach. Więc nawet jeśli są to te same bakterie, stają się różne, gdy rozmnażają się w różnych organizmach. Zwykły lek jest rozkładany w jelitach, natomiast probiotyki namnażają się.

Dobre bakterie zawarte w preparatach probiotyków radzą sobie z trudną podróżą przez kwas żołądkowy i kwas żółciowy do jelita cienkiego, co według badań naukowych nie jest możliwe dla wszystkich odmian. Wydaje się, że ilość faktycznie potrzebnych bakterii do działania w przewodzie pokarmowym jest różna dla różnych szczepów. Bardzo ważna jest liczba bakterii. Niektóre badania podają zbyt małą liczbęprobiotyków, aby wywołać efekt. Od 1 do 10 miliardów bakterii to dzienna dawka, która jest zwykle stosowana u ludzi w badaniach klinicznych. W aptekach dostępne są probiotyki zawierające tylko 100 milionów bakterii.

Aby ustalić, czy probiotyk ma jakikolwiek wpływ, może być konieczne przyjmowanie probiotyku codziennie przez co najmniej 4-6 tygodni.

Badania wskazują również, że niektóre szczepy probiotyków mogą mieć pozytywny wpływ na zdrowie jelit człowieka, zwłaszcza tam, gdzie zaburzona jest flora bakteryjna. Na przykład, jeśli chodzi o przywrócenie flory jelitowej po infekcji lub kuracji antybiotykowej.

Metaanalizy, w których porównuje się kilka badań wskazują, że na przykład ból w IBS (zespół jelita drażliwego) wydaje się zmniejszony dzięki probiotykom. Ale inne badania nie były w stanie wykazać związku kuracji probiotykiem ze zmniejszeniem dolegliwości bólowych w IBS.

Flora bakteryjna jest ważna dla zdrowia naszego żołądka i jelit, a wszyscy w naszych organizmach nosimy bakterie o właściwościach prozdrowotnych. Ale dodanie nowych bakterii niekoniecznie jest najskuteczniejszym sposobem na poprawę flory jelitowej. Natomiast bardzo ważnym czynnikiem dla jakości flory jelitowej przewodu pokarmowego jest nasza dieta.

Ponadto na nasze zdrowie ma wpływ wiele innych czynników, takich jak ćwiczenia, sen, stres, leki. Nie można stwierdzić, że wystarczy mieć odpowiednią florę jelitową i będziemy zdrowi.

Jestem sceptycznie nastawiony do traktowania probiotyków jako panaceum, które sprawia, że jesteśmy zdrowsi.

Innym szybko rozwijającym się obszarem badań jest mikroflora pochwy i sposób, w jaki mikroflora wydaje się powiązana z chorobami, takimi jak zapalenie bakteryjne pochwy. Leczenie chorób za pomocą bakterii, które pobudzają układ odpornościowy, jest również bardzo obiecujące. Obecny stan wiedzy jest taki, że zaczynamy rozumieć, w jaki sposób bakterie wpływają na nasz układ odpornościowy.

Osobne sypialnie ratunkiem dla związku?

Christian Benedict – badacz snu z Uniwersytetu Umeå w Szwecji – uważa, że w przypadku problemów ze snem, partnerzy powinni zrezygnować z małżeńskiego łoża i sypiać osobno w swoich sypialniach.

Dobry jakościowo sen i odpowiednio długi sen to warunek dobrego samopoczucia, zdrowia psychicznego i koncentracji uwagi.

Spokojny sen mogą zakłócać partnerzy, którzy chrapią albo małe dzieci, które chętnie sypiają w lóżkach razem z rodzicami. Czasami śpimy gorzej z powodu zakłócanego rytmu snu i czuwania z powodu pracy w nocy.

W takich sytuacjach rozwiązaniem dla obojga partnerów może być podjęcie decyzji o sypianiu w osobnych łóżkach i w oddzielnych sypialniach.

Spanie w jednym małżeńskim łożu jest tematem tabu dla wielu małżeństw. Wiele małżeństw uważa spanie z partnerem w tym samym łóżku za warunek sine qua non udanego pożycia małżeńskiego.

Owszem badania naukowe potwierdzają, że spanie razem z partnerem w jednym łóżku ma swoje zalety. Wielu z nas cieszy poczucie bliskości z partnerem w łóżku, ponieważ bezpośredni kontakt partnerów „skóra do skóry” powoduje wydzielanie uspokajającej substancji jaką jest oksytocyna.

Każdy z nas potrzebuje przynajmniej od czasu do czasu porządnie się wyspać.   I odpocząć od małych dzieci, które zakłócają odpoczynek nocny czy też od partnerów, którzy chrapią. Dodatkowo w starszym wieku coraz łatwiej o rożnego rodzaju zaburzenia snu. Wtedy dobry sen może być zakłócony nie tylko głośnym chrapaniem, ale nawet ruchami lub odgłosem oddechu śpiącego obok partnera.

A źle przespana noc oznacza rozdrażnienie, trudności z hamowaniem impulsywności, utratę samokontroli i nie radzenie sobie z konfliktami.

Ratunkiem dla związku mogą być oddzielne sypialnie…

Badacz snu Christian Benedict, uważa, że, jeśli nie śpimy w tym samym łóżku co partner, czyli separacja we wspólnym spaniu ma swoje zalety dla zwiazku.

Oczywiscie separacja w sypialni może być wstępem do rozwodu. Jednakże w wielu przypadkach jest dokładnie odwrotnie i spanie w oddzielnych sypialniach może uratować związek małżeński.

Rada Christiana Benedicta jest taka, że w przypadku kiedy mamy jakiekolwiek problemy ze snem powinniśmy stworzyć sobie warunki do spokojnego snu na swoich warunkach. A taki sen możemy sobie zafundować spiąć w pojedynkę w swoim wygodnym łóżku, w odpowiednich warunkach termicznych, w absolutnej ciszy i w godzinach które nam odpowiadają (każdy z nas ma inne rytmy dobowe).

Wielu z nas za bardzo kocha i ceni sobie swój sen, żeby zmienić swoje przyzwyczajenia, nawet dla ukochanego partnera.

A jak wygląda życie seksualne, gdy para nie kładzie się do lóżka w tym samym łóżku

Christian Benedict ma prostą odpowiedź na to pytanie:

„Kiedy uprawiasz seks zwykle nie śpisz. A kiedy masz ochote na seks nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to zrobić we wspólnym łóżku. A w czyjej sypialni jest to łóżko nie ma znaczenia dla satysfakcji seksualnej.”

Christian Benedict, „Skilda sovrum kan vara räddningen för relationen”, Svenska Dagbladet, 2 december 2022.

Christian Benedict badacz snu i autor ksiazki „Sömn, sömn, sömn” czyli „Sen, sen, sen” o tym jak dobry sen, zdrowa żywność i ćwiczenia fizyczne wpływają na mózg, odporność i wagę.