Health literacy
Literacy po angielsku oznacza umiejętność czytania i pisania. Wyrazem przeciwstawnym, czyli antonimem dla literacy jest analfabetyzm.
Jeśli jesteśmy kompetentni w zdrowiu i medycynie to znaczy, ze potrafimy poszukiwać, rozumieć, przyswajać i wartościować informacje na tematy zdrowia i medycyny.
Rezultatem kompetencji zdrowotnych jest racjonalne korzystanie ze służby zdrowia oraz mniejsze ryzyko medykalizacji problemów pacjenta.
Ludzie kompetentni w sprawach zdrowia podejmują decyzje w życiu codziennym, których celem jest zachowanie zdrowia oraz poprawa jakości i długości życia.
Trzy wymiary kompetencji zdrowotnych:
- Funkcjonalny
- Komunikacyjny
- Krytyczny
Funkcjonalny to znaczy ze potrafimy używać przepisane leki według zaleceń lekarza czy wskazówek farmaceuty.
Komunikacyjny wymiar oznacza ze potrafimy używać nowej terminologii medycznej oraz przyswajać wiedze dotyczącą tematów zdrowia.
Krytyczny wymiar oznacza umiejętność rozumienia, interpretowania, analizowania, wartościowania i wybierania adekwatnych informacji dotyczących tematów zdrowia.
W Szwecji jako pierwszym kraju na świecie wprowadzono w szkołach obowiązkową edukację seksualną w roku 1955.
Natomiast w Finlandii w roku 2004 – w pierwszym kraju na świecie – wprowadzono obowiązkowy przedmiot w szkole podstawowej hälsokunskap, czyli wiedzę o zdrowiu – naukę o zdrowiu. To była odpowiedź władz fińskich na wzrost ilości chorób somatycznych i psychicznych wśród fińskiej młodzieży. W efekcie spadła ilość aborcji i chlamydiozy jako wynik edukacji seksualnej. Zmniejszyła się też wśród młodzieży ilość pijących alkohol i palących papierosy.
Celebrytyzacja medycyny
Kim jest celemedyk? Cześć celebrytów i influencerów wypowiada się na prawie każdy temat. Zabierają głos w sprawach istotnych dla odbiorców, a skoro dla ogromnej części społeczeństwa zdrowie stanowi jedną z najważniejszych wartości trudno się dziwić, że szeroko rozumiana medycyna stała się obiektem zainteresowania osób świata show-biznesu.
Podpowiadają, jak zachować dobrą kondycję fizyczną i psychiczną, co jest zdrowe, a co nie, co jeść, aby mieć fantastyczną sylwetkę, czego unikać w trosce o cerę, jak leczyć raka i w jaki sposób skutecznie walczyć z innymi, nie mniej poważnymi chorobami, nie wspominając o mało znaczących dolegliwościach. W ostatnich miesiącach udzielali rad, co robić, żeby nie zarazić się koronawirusem. Dzielili się także opiniami, czy przeciwko covid-19 warto się zaszczepić.
Niektóre gwiazdy show-biznesu stają się, przynajmniej od czasu do czasu celemedykami, a to, o czym wtedy mówią i piszą, to celemedycyna (choć oczywiście ich wypowiedzi mają niewiele wspólnego z prawdziwą medycyną).
Gwiazda wie lepiej
Jako że wśród celebrytów są m.in. aktorki, piosenkarze, modelki czy uczestnicy rozmaitych programów typu talent show, na pierwszy rzut oka wydaje się przekomiczne, że ktoś, kto zajmuje się głównie tańcem czy śpiewaniem albo jest znany tylko z brylowania na szklanym ekranie czy bycia twarzą znanych marek, z miną znawcy w dwie minuty objaśnia to, nad czym osoby analizujące przyczyny, przebieg i skutki jakiejś choroby spędziły połowę swojego życia, pisząc grube księgi. Uśmiech szybko znika, kiedy zdajemy sobie sprawę, że nie brakuje osób wierzących w teorie wygłaszane przez samozwańczych zdrowotnych pomagierów. Znane są przypadki pacjentów pozbawiających siebie szansy na skuteczną terapie, tracących zdrowie, a nawet życie, bo pozostawali pod wpływem opinii nie znajdujących potwierdzenia w żadnych badaniach naukowych, a czasami wręcz stojących z nimi w jaskrawej sprzeczności.
Celebrity-based medicine
Celebrity- based medicine nie może zastąpić evidence-based medicine, a intuicja niektórych celebrytów nie powinna zastępować lekarskiej wiedzy i wypierać z debaty publicznej wyników badan naukowych, które dowiedziono ponad wszelka wątpliwość. Innymi słowy, medycyna – tak, celemedycyna – nie.
Doktor Google
Choć w XXI wieku nie brakuje osób z wykształceniem wyższym, można odnieść wrażenie, ze powszechne jest nieodróżnianie faktów od opinii. Towarzyszy temu przeświadczenie, że luki w wiedzy (np. medycznej) łatwo da się nadrobić z pomocą wyszukiwarki internetowej, znajdując potrzebna informacje po parokrotnym kliknięciu myszka lub przesunięciu po ekranie smartfona.
Lwia część internautów robi to bez weryfikacji źródła, nie biorąc pod uwagę tego, ze za ułożenie stron w wyszukiwarce w określonej kolejności odpowiedzialny jest algorytm, który nie odróżnia treści wartościowych od plotek czy bredni. Można powiedzieć, ze w internecie trwa nieustanna wojna na wrażenia, a osoby zagubione w smogu informacyjnym często szukają wiedzy tam, gdzie jej po prostu nie ma. I nierzadko trafiają na wypowiedzi przedstawicieli celemedycyny wpływowych w przestrzeni publicznej.
To doskonale podglebie do celebrytyzacji medycyny, bo człowiek – istota skłonna z natury do ułatwiania sobie życia i chodzenia na skróty – na ogół nie będzie szukał prac kogoś, kto kilkanaście lub kilkadziesiąt lat poświecił na zdobywanie wyksztalcenia i wiedzy w danej dziedzinie, ale jest nam kompletnie nie znany, skoro w przystępny i krótki sposób ”to samo” zaserwuje ktoś, kogo lubimy i podziwiamy, komu ufamy. Celebrytom i influencerom przecież się ufa, nierzadko bardziej niż lekarzom.