Hem » Okategoriserade » O postach, wyrzeczeniach i zdrowiu opowiada doktor Ewa Dąbrowska

O postach, wyrzeczeniach i zdrowiu opowiada doktor Ewa Dąbrowska

Oczyszczenie

Barbara Gruszka-Zych: Zwykle moi rozmówcy proponują mi kawę…

Dr Ewa Dąbrowska: Ja kawy nie piję. Staram się na co dzień nie używać stresogenów, a ona nim jest, bo stymuluje nadnercza. Wszystkie stresogenny prowadzą do uzależnienia.

Kawa, cukier i może jeszcze wino?

Tak.

No to wyeliminowała Pani z diety same przyjemności.

Jeżeli używa się kawy tylko czasami, to nie jest to szkodliwe. Pracując w szpitalu, widziałam, jak pielęgniarki piły kawę w dzień i w nocy, bo potrzebowały jej coraz więcej. Podobnie jest ze słodyczami. W naszym mózgu znajduje się region odpowiedzialny za poczucie nagrody, a więc przyjemności, którym steruje dopamina. Kawa, słodycze, alkohol stymulują go analogicznie jak narkotyki i człowiek wtedy czuje się dobrze, a to już wystarczy, aby się uzależnić.

Dlatego chce ich wciąż więcej.

No właśnie. U kogoś, kto tak jak ja nie pije kawy, sam organizm ją odrzuca, bo go zbytnio pobudza, powoduje bezsenność. Dlatego zaczynam dzień od zielonego soku z jarmużu z jabłkiem.

Da się tak przestawić mózg, żeby picie takiego soku sprawiało przyjemność?

Zmianę tych przyzwyczajeń warto zacząć od postu warzywno-owocowego. Pomijam pierwsze dni, kiedy może boleć głowa, pojawiają się problemy żołądkowe, a nawet stan podgorączkowy. Ale gdy organizm oczyści się z toksyn, ludzie dostają skrzydeł, wcześniej wstają, są wypoczęci, chętni do pracy, nawet nie pomyślą o używkach i smakuje im ten sok. Natomiast człowiek, często nieświadomy, że jest pełen toksyn, zwłaszcza gdy czuje się wciąż zmęczony, długo śpi, wszystko go denerwuje, po omacku sięga po stymulatory, żeby otworzyć oczy.

Proponuje Pani post w XXI wieku, kiedy wkoło wszyscy zachęcają do konsumpcji.

Posty to praktyka stara jak świat. Człowiek pierwotny nie miał lodówki, był skazany na długie okresy braku pokarmu. Kiedy pościmy, nasz metabolizm przestraja się w kierunku przetrwania i wtedy automatycznie naprawia chore tkanki. To coś fenomenalnego, a jednocześnie naturalnego.

W Biblii posty były częścią życia ówczesnych ludzi. Dziś niektórzy mówią, że to przeżytek.

Obecnie post to wiodący trend w dietetyce. Kiedy zaczynałam przygodę z postami w połowie lat 80. w klinice w Gdańsku, też nie byłam przekonana, że przyniosą efekty. Pacjent nie reagował na leki, był zagrożony zawałem, a wtedy jeszcze nie wszczepiano u nas by-passów. Inspiracją stały się dla mnie książki Kingi Wiśniewskiej-Roszkowskiej, która pisała, że po głodówkach chorzy szybko wracają do zdrowia. Mojemu pacjentowi też zaleciłam głodówkę najpierw picie wody, potem jedzenie samej tartej marchwi. Na moich oczach zaczął zdrowieć, szczupleć, lepiej wyglądać.

Wyrzeczenia leczą nie tylko ciało.

Mają też wartość duchową, bo ciało łączy się ściśle z duchem. Mówimy, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Na pielgrzymce do Medjugorja uświadomiłam sobie, że lecząc postem, działam też na ducha. Żadne zwierzę nie jest w stanie świadomie wyrzec się jedzenia. Potrafi to tylko człowiek, który ma duszę. Zwierzę ma psychikę, bo czasem widzimy radosne oczy psa czy kota, ale duszę ma tylko człowiek.

Dusza też bywa chora.

Chory duch daje objawy takie jak wyrzuty sumienia, przygnębienie z powodu tego, że coś źle zrobiliśmy. Epigenetyka uczy, że otoczenie, a nawet każda myśl może przestrajać nasze geny. Jeżeli ktoś długo nosi swój grzech, to może doczekać się niebezpiecznych skutków. Na przykład złodziej przeżywa lęk, że go złapią, i do swoich komórek wysyła sygnały stresowe, a w ten sposób może prochorobowo przestroić te geny. Natomiast jeżeli ktoś żyje w harmonii, wysypia się, dużo spaceruje, jest oczyszczony na ciele i duchu, geny funkcjonują harmonijnie i jest zdrowy. Bo harmonia to prawo naturalne obowiązujące w całym świecie – od małego atomu po gwiazdy.

Ale na co dzień grzeszymy i jesteśmy w stanie dysharmonii.

Dlatego w Kościele otrzymujemy oczyszczenie przez spowiedź, żal, zadośćuczynienie za grzechy, a to rodzi radość i nadzieję. Przejadanie się jest też jednym z grzechów, i to głównych, a post zadośćuczynieniem, które leczy ciało i ducha.

Chory duch też potrzebuje postu?

I wszelkich działań wiążących się właśnie z wyrzeczeniem. Oprócz postu, czyli wyrzekania się jedzenia, inną formą oczyszczenia ducha jest modlitwa, kiedy wyrzekamy się swojego czasu i poświęcamy go wyłącznie Bogu. Dzisiaj wszystko zajmuje nasza uwagę – telewizor, komputer, sklepy. Uzależniamy się od przyjemności doczesnych, a mało dajemy Bogu. Jeżeli ktoś regularnie się modli, doświadcza, jaką to niesie radość. Trzecią formą uzdrawiającego wyrzeczenia jest jałmużna. Te dobre uczynki związane z wyrzeczeniem przynoszą nam radość i będą procentować na wieczność. Jest taka sentencja: „To, co zatrzymamy dla siebie – utracimy, to, co oddamy innym – pozostanie dla nas na zawsze”.

Jako lekarz bywa też Pani spowiednikiem?

Każdy lekarz nim jest. Dlatego nas, jak księży, obowiązuje tajemnica. Z przychodzącym po pomoc trzeba dużo rozmawiać. Czasami wyjaśniam, że jeśli komuś nie przebaczyliśmy, to może to być dla nas powodem stresu, depresji czy innej choroby. Pacjenci dziękują mi potem, że mogli komuś wybaczyć. Gdy zostają naprawione relacje duchowe, naprawiają się zdrowie i relacje międzyludzkie. Brak harmonii ducha może wyzwolić brak harmonii ciała, czyli chorobę.

Podczas turnusów leczniczych na pewno widziała Pani duchowe przemiany uczestników.

Było ich wiele. Kiedyś przyjechali na turnus młodzi małżonkowie, którzy chcieli się rozwieść. Na początku ledwie się znosili, a po poście, kiedy się oczyścili, poprawił się ich wygląd i ten małżonek już innym okiem spojrzał na żonę. Przeprosił ją i odjechali jako szczęśliwe małżeństwo. Na początku kuracji u niektórych osób mogą pojawić się gniew, niepokój, a nawet złość. Jedna dziewczyna mi powiedziała, że nie wie, co się z nią dzieje, że jest nerwowa, mówi brzydkie słowa. „Ja tego nie chcę, ale to samo ze mnie wychodzi”  tłumaczyła. Pomyślałam, że w Piśmie Świętym jest fragment, gdy apostołowie skarżyli się Panu Jezusowi, że nie mogli wyrzucić złego ducha, aby kogoś uzdrowić, a w odpowiedzi usłyszeli: „Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem”.

Dlaczego proponuje Pani post wyłącznie z warzyw i owoców?

Kiedy organizm ma małą dostawę glukozy i białka, a przyjmuje warzywa i niesłodkie owoce, łatwo wchodzi w stan tzw. ketozy. Topnieje tłuszcz, z którego powstają ketony, i włączają się geny uruchamiające regenerację. Wtedy aktywują się młode komórki macierzyste, z których powstają nowe tkanki, nowy układ immunologiczny. To też jest pomocne w epoce koronawirusa, żeby mieć siłę go zwalczyć. Podczas postu aktywują się też białka regulatorowe zwane sirtuinami, mające zdolność naprawy materiału genetycznego. W mojej ostatniej książce „Dieta dr Ewy Dąbrowskiej, fenomen samouzdrawiającego się organizmu” tłumaczę, jak przez post warzywno-owocowy uruchamiają się nasze mechanizmy obronne i samoleczące.

Do przygotowania postu szukała Pani inspiracji w Biblii?

Znalazłam w Księdze Daniela opis biblijnego postu, polegający na spożywaniu przez 10 dni samych warzyw i piciu wody, a efektem był lepszy i zdrowszy wygląd w porównaniu z tymi, którzy byli na królewskim jedzeniu. Również w Księdze Rodzaju jest mowa o tym, co nam Stwórca przeznaczył na codzienny pokarm: „I Rzekł Bóg: „Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie. Dla was będą one pokarmem””. Rośliny które przynoszą ziarno, to też warzywa, które wydają nasienie. A owocem drzew są nie tylko same owoce, ale też orzechy, np. włoskie, rewelacyjne w leczeniu np. choroby wieńcowej.

Kiedyś mięso pojawiało się na stole tylko w niedzielę. Jak to było w Pani domu rodzinnym?

U nas jadło się skromnie i zdrowo. Mieliśmy warzywa z ogródka uprawianego przez rodziców, a mięso było rzadko, w niedzielę i święta. Jak widać, pozostała mi miłość do roślin, mam nieduży ogród i dużą radość, kiedy coś w nim wyrośnie.

Domownicy stosują Pani dietę?

Dzieci i mąż praktykują posty, moja synowa Beata też dużo pości i pisze książki o tym, jak praktycznie przeprowadzić post. Wnuki, obserwując rodziców, jedzą dużo zieleniny, całe miski jarmużu, który lubią. Ja też czuwam, żeby zdrowo je żywić.

Dzisiaj w mięsie, serach, jogurtach spożywamy dużo białka.

Rosnące dzieci potrzebują białka, człowiek dorosły nie tak dużo, a niestety jesteśmy społeczeństwem przebiałczonym. Dlatego tak dużo chorób rozrostowych – nowotworów, zwyrodnień stawów, serca. W dużej mierze przyczyną tych chorób jest insulinopodobny czynnik wzrostu IGF1, który aktywuje się w odpowiedzi na nadmiar białka w diecie. On daje sygnał genom, aby komórki się dzieliły. Dziecko wtedy rośnie, a dorosły już nie urośnie, natomiast może wystymulować wiele chorób.

A czym skutkuje jedzenie nadmiaru węglowodanów?

Wzrostem glukozy, a za nią insuliny, która powoduje otyłość. Tworzy się tłuszcz brzuszny, który staje się hormonalnie czynny i produkuje wiele tzw. adipokin, czyli hormonów odpowiedzialnych za cukrzycę, miażdżycę, nadciśnienie i wiele innych. Insulinooporność, bierze się stąd, że jemy za dużo węglowodanów rafinowanych. Człowiek oczyścił ziarno, odrzucił otręby, w których jest 90 proc. mikroelementów i witamin, z buraków cukrowych zrobił cukier. Po wojnie wraz z rozwojem przemysłu zaczęto produkować żywność przetworzoną, co wywołało choroby cywilizacyjne, z miażdżycą, cukrzycą i otyłością na czele, które są główną przyczyną śmiertelności.

Z tego co Pani mówi, wynika, że jemy truciznę.

Najlepszy był chleb razowy – raz zmielony z otrębami, na zakwasie, warzywa, owoce, rośliny strączkowe, orzechy. Warto, żebyśmy pamiętali, że błonniki jest pożywką dla bezcennych probiotyków. One porozumiewają się z limfocytami w ścianach jelit i stymulują je do produkcji immunoglobuliny A, chroniącej wszystkie błony śluzowe przed wnikaniem wirusów, również koronawirusa.

Poleca Pani na specjalnych turnusach posty dla niemogących doczekać się dziecka.

Warto przed poczęciem przeprowadzić post warzywno-owocowy, który uruchamia mechanizmy przywracające płodność i utrzymujące ciążę, ale też zwiększa ilość kwasów tłuszczowych omega-3, czyli olejów rybnych wpływających na rozwój mózgu płodu. Przez ponad ćwierć wieku mojej pracy uzbierało się całe przedszkole dzieci, których rodzice od lat byli niepłodni. Ich poczęte po poście dzieci są zdrowe i niezwykle utalentowane.

Co jest dla Pani Najważniejsze?

Pomaganie człowiekowi. Chorzy przychodzą, mówiąc, że już nie mają nadciśnienia, wyszli z miażdżycy, stanęli na własnych nogach. W książce, którą piszę, zamieszczam ich świadectwa. Bez nich trudno uwierzyć, że po oczyszczającym poście chromi chodzą, głusi słyszą, ślepi widzą.

Barbara Gruszka-Zych, Gość Niedzielny, 17 stycznia 2021.

Kommentera

Fyll i dina uppgifter nedan eller klicka på en ikon för att logga in:

WordPress.com-logga

Du kommenterar med ditt WordPress.com-konto. Logga ut /  Ändra )

Facebook-foto

Du kommenterar med ditt Facebook-konto. Logga ut /  Ändra )

Ansluter till %s