Celebrytyzacja medycyny

Celemedycyna u bram

W ostatnich latach jak grzyby po deszczu namnożyły się samozwańcze autorytety. Tych mniej znanych są tysiące, a ci najbardziej rozpoznawalni to m.in. celebryci, czyli – zgodnie z definicją Daniela Boortsina sprzed 60 lat -osoby znane z tego, że są znane, oraz influencerzy, czyli twórcy internetowi      o znacznym rozgłosie, posiadający wielotysięczne grono odbiorców w takich serwisach jak Facebook, Youtube, Twitter oraz Instagram. Portale społecznościowe coraz skuteczniej wypierają telewizję jako miejsce ”lansu”.    Jak podają niektóre szacunki, aktywnie korzysta z nich już co drugi człowiek na świecie.

Kim jest celemedyk?

Cześć celebrytów i influencerów wypowiada się na prawie każdy temat. Zabierają głos w sprawach istotnych dla odbiorców, a skoro dla ogromnej część społeczeństwa zdrowie stanowi jedną z najważniejszych wartości trudno się dziwić, że szeroko rozumiana medycyna stała się obiektem zainteresowania osób świata show-biznesu.

Podpowiadają, jak zachować dobrą kondycję fizyczną i psychiczną, co jest zdrowe, a co nie, co jeść, aby mieć fantastyczną sylwetkę, czego unikać w trosce o cerę, jak leczyć raka i w jaki sposób skutecznie walczyć z innymi, nie mniej poważnymi chorobami, nie wspominając o mało znaczących dolegliwościach. W ostatnich miesiącach udzielali rad, co robić, żeby nie zarazić się koronawirusem. Dzielili się także opiniami, czy przeciwko covid-19 warto się zaszczepić. Niektóre gwiazdy show-biznesu stają się, przynajmniej od czasu do czasu celemedykami, a to, o czym wtedy mówią i piszą, to celemedycyna (choć oczywiście ich wypowiedzi mają niewiele wspólnego z prawdziwą medycyną).

Gwiazda wie lepiej

Jako że wśród celebrytów są m.in. aktorki, piosenkarze, modelki czy uczestnicy rozmaitych programów typu talent show, na pierwszy rzut oka wydaje się przekomiczne, że ktoś, kto zajmuje się głównie tańcem czy śpiewaniem albo jest znany tylko z brylowania na szklanym ekranie czy bycia twarzą znanych marek, z miną znawcy w dwie minuty objaśnia to, nad czym osoby analizujące przyczyny, przebieg i skutki jakiejś choroby spędziły połowę swojego życia, pisząc grube księgi. Uśmiech szybko znika, kiedy zdajemy sobie sprawę, że nie brakuje osób wierzących w teorie wygłaszane przez samozwańczych zdrowotnych pomagierów. Znane sa przypadki pacjentów pozbawiających siebie szansy na skuteczną terapie, tracących zdrowie, a nawet życie, bo pozostawali pod wpływem opinii nie znajdujących potwierdzenia w żadnych badaniach naukowych, a czasami wręcz stojących z nimi w jaskrawej sprzeczności.

Celebrity-based medicine

Przed zalewem pseudomedycznych porad wielokrotnie ostrzegał samorząd lekarski, na alarm biją także organizacje pacjenckie. Coraz częściej pojawiają się głosy, że z opiniami godzącymi w zdrowie publiczne powinny aktywnie walczyć władze (m.in. Ministerstwo Zdrowia wraz z jednostkami podległymi i nadzorowanymi przez szefa resortu) a ekspertom (np. lekarzom) nie wolno milczeć, gdy w przestrzeni publicznej pojawią się wypowiedź nieprawdziwa z medycznego punktu widzenia. Przesłanie jest proste: celebrity- based medicine nie może zastąpić evidence-based medicine, a intuicja niektórych celebrytów nie powinna zastępować lekarskiej wiedzy i wypierać z debaty publicznej wyników badań naukowych, które dowiedziono ponad wszelką wątpliwość. Innymi słowy, medycyna – tak, celemedycyna – nie.

Mity i niedomówienia

Celebrytyzacja medycyny nie jest zjawiskiem nowym, ale wokół niego narosło wiele mitów i niedomówień. Uproszczenie nigdy nie odda w pełni istoty problemu, ale gdyby próbować wskazywać jego przyczynę, można ją określić krótko: to duch czasów. To, jaki jest, widać po skutkach zakrojonej na coraz szerszą skalę demokratyzacji kolejnych obszarów życia zbiorowego. Uwidacznia się on w zmianach społecznych (przeobrażanie się instytucji, norm, kultury, struktury społecznej itd.), rewolucji w komunikacji masowej (ściśle powiązanej z rozwojem nowych technologii i wszechobecnym wykorzystaniem internetu), ewolucji roli ”czwartej władzy” czy zmianie sposobu spędzania wolnego czasu. Jeśli dla kogoś brzmi to ogólnikowo, niech porówna sposób, w jaki dzieci i młodzież spędzają wolny czas obecnie, a jak robili to ich rówieśnicy 20 lat temu. Dwie dekady, a tyle zmian. Wielu z nich nie zna nazwiska żadnego lekarza, nawet jeśli czasami odwiedza pediatrę i stomatologa ale z łatwością wymieni ksywy kilkunastu znanych youtuberow, których internetowe filmiki godzinami oglądało w ostatnim tygodniu, a choć – jak sądzę – nie wszyscy poprawnie wymieniają nazwisko prezydenta i premiera, to bez problemu wskażą niejednego celebrytę, wykazując się zaskakującą znajomością szczegółów jego biografii. Czy kiedy dorosną, część z nich nie będzie bardziej podatna na celemedyczne podszepty.

Nie prawda, lecz racja    

Duch czasów uwidacznia się również w debacie publicznej, gdzie dyskutuje się nie zawsze po to, aby poznać prawdę, lecz raczej z chęci przekonania innych do swoich racji. Choć w XXI wieku nie brakuje osób z wykształceniem wyższym, można odnieść wrażenie, że powszechne jest nieodróżnianie faktów od opinii. Towarzyszy temu przeświadczenie, ze luki w wiedzy (np. medycznej) łatwo da się nadrobić z pomocą wyszukiwarki internetowej, znajdując potrzebną informację po parokrotnym kliknięciu myszką lub przesunięciu po ekranie smartfona. Lwia część internautów robi to bez weryfikacji źródła, nie biorąc pod uwagę tego, że za ułożenie stron w wyszukiwarce w określonej kolejności odpowiedzialny jest algorytm, który nie odróżnia treści wartościowych od plotek czy bredni. Można powiedzieć, że w internecie trwa nieustanna wojna na wrażenia, a osoby zagubione w smogu informacyjnym często szukają wiedzy tam, gdzie jej po prostu nie ma. I nierzadko trafiają na wypowiedzi przedstawicieli celemedycyny wpływowych w przestrzeni publicznej.

Pochwała niewiedzy
łatwy dostęp do wiedzy bardzo pomaga, ale jednocześnie mści się na społeczeństwie: jeszcze do niedawna, chcąc zdobyć dodatkowe informacje o swojej chorobie, trzeba było odbyć wycieczkę do biblioteki, przeszukać katalog, zamówić książkę, odczekać swoje w kolejce i przekartkować rozdział po rozdziale, a czasami strona po stronie, a teraz wiele osób ulega iluzji zdobywania wiedzy, bo po wpisaniu w google frazy ”jak wyleczyc alergię” w mig otrzymuje setki podpowiedzi. To doskonale podglebie do celebrytyzacji medycyny, bo człowiek – istota skłonna z natury do ułatwiania sobie życia i chodzenia na skróty – na ogół nie będzie szukał prac kogoś, kto kilkanaście lub kilkadziesiąt lat poświęcił na zdobywanie wykształcenia i wiedzy w danej dziedzinie, ale jest nam kompletnie nie znany, skoro w przystępny i krótki sposób ”to samo” zaserwuje ktoś, kogo lubimy i podziwiamy, komu ufamy. Celebrytom i influencerom przecież się ufa, nierzadko bardziej niż lekarzom. Niestety czasy mamy takie, że w wielu dziedzinach można zaobserwować to samo, z czym mamy do czynienia w odniesieniu do medycyny, bo celebryci nie tylko nią się ”zajmują”. Milczenie bywa złotem, ale niekoniecznie w show-biznesie. Ile osób bez prawniczego wykształcenia rości sobie prawo do wydawania opinii, co jest zgodne z konstytucja, a co nie, albo co jest zgodne z literą prawa, a co stanowi bezprawie?                                                                             Ilu jest speców od polityki bez politologicznego wykształcenia, którzy mylą kompetencje Sejmu i Senatu, urząd wojewody z marszałkiem województwa, a Radę Unii Europejskiej, Radę Europejska i Radę Europy traktują jako synonimy? Wśród celebrytów takich ”prawników” i ”polityków” jest nie mniej niż ”doktorów”, a to, co wygadują i wypisują, nie zawsze stanowi wymianę opinii, lecz niejednokrotnie ociera się o dezinformację.

Kto jest autorytetem?

Z wielu stron słychać utyskiwanie, że brakuje autorytetów. To nieprawda. Nie brakuje ich. Problem tkwi w tym, że osoby tak utyskujące poszukują ”autorytetów uniwersalnych”, wszystko wiedzących głów, których rad można by bezkrytycznie słuchać niemal w każdej dziedzinie. Co do zasady, chcąc się dowiedzieć czegoś na dany temat, należy wsłuchiwać się w głos znawcy, czyli – jak to określił jeden z najwybitniejszych polskich logików, o.prof. Józef M. Bocheński – autorytetu epistemicznego. W zakresie medycyny lekarz jest autorytetem epistemicznym, tak jak mecenas znawcą prawa. Celebryta może być w niektórych kwestiach specem, ale w sprawach dotyczących zdrowia często bywa szkodliwym dyletantem. Nie da się być specjalistą od wszystkiego, a celebrytyzacja medycyny przybiera na sile, bo znaczna cześć społeczeństwa nie bierze tego pod uwagę. Wydaje się, że za czasów Mikołaja Kopernika możliwe było opanowanie znacznych pokładów ówczesnej wiedzy z wielu dyscyplin. Kopernik był renesansowym polihistorem, ale w XXI wieku jednoczesne zgłębianie na zaawansowanym poziomie – tak jak w jego przypadku – tajników medycyny (przez ponad 40 lat uprawiał praktykę lekarska), astronomii, matematyki, prawa, ekonomii czy strategii wojskowej, a do tego władanie kilkoma językami, wydaje się fikcja, oczywiście pomijając garstkę autentycznych geniuszy.

Druga strona specjalizacji

Współczesny człowiek ma prawo czuć się zagubiony, bo od czasów, gdy Kopernik wstrzymał Słońce i ruszył Ziemie, wiedza o świecie niepomiernie wzrosła, czego naturalna konsekwencja jest jej specjalizacja. José Ortega y Gasset, jeden z klasyków myśli społecznej XX wieku, w książce ”Bunt mas” trafnie zauważył, ze warunkiem rozwoju nauki, jak i postępu w nauce, stała się specjalizacja, ale naukowcy – coraz bardziej ograniczając zakres swojej pracy – stopniowo tracą kontakt z innymi dziedzinami, przez co spada u nich umiejętność całościowej interpretacji otaczającej rzeczywistości. ”Specjalista wie wszystko wszystko o swoim malutkim wycinku wszechświata, ale co do całej reszty jest absolutnym ignorantem” – pisał 90 lat temu Ortega y Gasset, nazywając ówczesnych naukowców ”madro-glupimi”.

Pogoń za lajkami

Na koniec włożę kij w mrowisko i, być może, sprowokuje do pewnej refleksji cześć osób związanych zawodowo z ochrona zdrowia, niezwykle aktywnych w różnych dyskusjach (m.in. w mediach społecznościowych), które czasami znacznie wykraczają w swoich komentarzach poza sprawy związane z medycyna, wchodząc na pole innych dyscyplin naukowych. Wrażenie ”mocnych” opinii z pewnością przysparza popularności, co widać po liczbie lajkow i followersow na Twitterze czy Facebooku, ale śmie twierdzić, że nie zawsze to pomaga w budowaniu autorytetu zawodowego. Może, choć nie musi. Kiedy medyk zabiera glos np. w sprawach gospodarczych, szybko ujawniając, ze nie ma o nich zielonego pojęcia, trudno się potem dziwić, że ekonomista w nieuprawniony sposób upraszcza kwestie medyczne. Różnica między nimi a celebrytami posługującymi się pseudomedycznym bełkotem jest tylko jedna – wypowiedź lub internetowy wpis osoby znanej z tego, że jest znana, może przeczytać lub usłyszeć kilka milionów Polek i Polaków w ciągu doby.

Mariusz Tomczak, dziennikarz, Gazeta Lekarska, Praktyka Lekarska.

Upadek to może być wypadek

Każdego roku na świecie szacunkowo dochodzi do 37,3 mln upadków.

Jeżeli osoba po 60 roku życia doznaje urazu to najczęściej z powodu upadku.

Jedna trzecia osób po 65 roku życia doświadcza upadku raz w roku.

Około 10% upadków prowadzi do poważnych urazów.

Miejscem w których upadki występują najczęściej jest dom, podczas prac domowych: wymiana żarówek, mycie okien, wieszanie firanek.                 Upadki zdarzają się też przy schodzeniu ze schodów.

Przyczyny

  1. Wahania ciśnienia krwi szczególnie spadki ciśnienie przy zmianie pozycji ciała, która występuje u 16% ludzi w wieku podeszłym;
  2. Choroby neurologiczne, na przykład zespół Parkinsona zwiększa ryzyko upadku aż 10 krotnie;
  3. Demencja zwiększa ryzyko upadku 2-3 krotnie;
  4. Zmniejszenie masy mięśni całego ciała postępujące z wiekiem;
  5. Zaburzenia rytmu serca nasilające spadek ciśnienia;
  6. Objawy uboczne przy stosowaniu niektórych leków zwłaszcza uspakajających i nasennych oraz polipragmazja czyli zażywanie wielu leków (stosowanie więcej niż 4 leków zwiększa prawdopodobieństwo upadku przez upośledzenie funkcji poznawczych, wydłużenie czasu reakcji, nasilaniu spadków ciśnienia czy wywoływaniu zaburzeń rytmu serca).

Konsekwencje upadków

  1. Złamania – około 5% upadków kończy się złamaniem: kości promieniowej, kości nadgarstka, szyjki kości udowej, kręgosłupa.
  2. Ciężkie obrażenia tkanek miękkich – 10-20% upadków: wstrząśnienie mózgu, krwiaki wewnątrzczaszkowe, stłuczenia, skręcenie w obrębie stawów.
  3. Zespół poupadkowy: spadek aktywności po doznanym upadku – strach     i lęk przed kolejnym upadkiem i jego konsekwencjami. Dotyka 20-65 % osób u których doszło do upadku. Następstwem tego jest ograniczenie aktywności życiowej, nieopuszczanie domu, prowadzi to do zmniejszenia sprawności fizycznej i tym samym do zwiększenia ryzyka upadku.
  4. Śmierć: następstwo nieszczęśliwego wypadku lub w wyniku powikłań po upadku (długotrwały powrót do zdrowia, unieruchomienie w łóżku może spowodować poważne powikłania, takie jak zakrzepica żył głębokich, zapalenie płuc).

Profilaktyka upadków

  • Badanie wzroku i ewentualnie używanie okularów;
  • Badanie słuchu i ewentualnie używanie aparatów słuchowych;
  • Ćwiczenia równowagi ciała w przypadku zawrotów głowy;
  • Ćwiczenia fizyczne poprawiające siłę mięśni kończyn, która maleje         u ludzi starszych o 30-40%;
  • Regularna aktywność fizyczna: nordic walking, spacery, taniec, gimnastyka, pływanie;
  • Ekspozycja na światło słoneczne;
  • Dieta bogata w wapń i witaminę D;
  • Ewentualnie leczenie osteoporozy.

Jak zapobiegać upadkom?

W mieszkaniu

  • Dostosowanie mieszkanie do potrzeb i zasad bezpieczeństwa dla ludzi starszych;
  • Usuwanie z otoczenia starszych zbędnych przedmiotów;
  • Usuwanie dywanów mających tendencję do zwijania się lub ślizgania;
  • Likwidacja progów;
  • Oprócz oświetlenia głównego stosowanie również oświetlenia punktowego.

Poza mieszkaniem

  • Używanie odpowiedniego obuwia;
  • W razie potrzeby korzystanie z balkoników lub lasek;
  • Podróżowanie niskopodłogowymi autobusami i tramwajami;
  • Korzystanie z telefonów i urządzeń telemedycznych w celu wezwania pomocy w przypadku upadku.

Choroby przenoszone drogą płciową

Choroby przenoszone drogą płciową (ang. STD – sexually transmitted diseases,  STI – sexually transmitted infections), inaczej choroby weneryczne (łac. morbus venereus) – grupa chorób zakaźnych, które przenoszone są w drodze kontaktu płciowego, zwłaszcza podczas stosunku waginalnego, seksu analnego i seksu oralnego.

Choroby przenoszone drogą płciową określane są czasami mianem chorób wenerycznych (łac. morbus venerus). Wenera (Wenus) to w mitologii rzymskiej bogini piękna i miłości. Wenerologia to dziedzina medycyny zajmująca się leczeniem chorób przenoszonych drogą płciową.

Niejednokrotnie infekcje przenoszone drogą płciową początkowo nie wywołują objawów. Skutkuje to większym ryzykiem przeniesienia choroby na innych. Objawami choroby mogą być: wydzielina z pochwy, wydzielina z prącia, owrzodzenia na lub wokół narządów płciowych oraz bóle w okolicy miednicy.

Choroby przenoszone drogą płciową zawsze były wstydliwe. A schorzenia intymne, jak każde inne, trzeba leczyć. Poza nieprzyjemnymi objawami mogą prowadzić bowiem do poważnych powikłań jak choćby niepłodności.

Z tego rodzaju chorobami wiąże się zazwyczaj wstyd, poczucie winy i stygmatyzacja.

Klasyfikacja

Oprócz znanych w przeszłości chorób wenerycznych – kiły i rzeżączki -spotykamy obecnie stosunkowo często takie choroby przenoszone drogą płciową jak chlamydioza, grzybica genitaliów oraz opryszczka narządów płciowych. Lista chorób przenoszonych drogą płciową jest znacznie dłuższa.

Ponad 30 różnych bakterii, wirusów i pasożytów może być przenoszonych poprzez aktywność seksualną.

Epidemiologia

Każdego roku WHO rejestruje ok. 357 mln chorób przenoszonych drogą płciową. Jedną z najczęstszych chorób przenoszonych drogą płciową jest chlamydioza, która dotyka w skali globalnej 131 mln ludzi.

Szacuje się, że ponad 500 milionów osób cierpi na zakażenie narządów płciowych wirusem opryszczki zwykłej (HSV), a ponad 290 milionów kobiet jest zakażonych wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV).

AIDS jest jedną z głównych przyczyn zgonów w dzisiejszej Afryce Subsaharyjskiej. HIV przenoszony jest przede wszystkim poprzez niezabezpieczone stosunki seksualne.

Zapalenie wątroby typu B jest również uważane za chorobę przenoszoną drogą płciową, ponieważ może się rozprzestrzeniać poprzez kontakt seksualny.

Profilaktyka chorób wenerycznych

Zapobieganie wiąże się z przecięciem dróg szerzenia, poprzez używanie zabezpieczeń mechanicznych takich jak prezerwatywa.

Zmniejszenie prawdopodobieństwa zakażenia można osiągnąć poprzez ograniczenie kontaktów seksualnych do określonej liczby stałych wzajemnych partnerów i/lub partnerek, którzy przeszli odpowiednie testy wykrywające nosicielstwo chorób przenoszonych drogą płciową przed wchodzeniem z nimi w kontakty seksualne.

Formą zapobiegania jest także leczenie chorych. Leczenie to zwykle terapia farmakologiczna, zależna od patogenu. Zwykle leczeniem chorób przenoszonych drogą płciową zajmują się lekarze rodzinni, dermatolodzy lub ginekolodzy. Bardziej szczegółową specjalnością medyczną zajmującą się tymi chorobami jest wenerologia.

Samobójstwa wśród lekarzy

Organizacja Physicians Foundation opublikowała w połowie września alarmujące dane dotyczące kondycji psychicznej amerykańskich lekarzy. Z przeprowadzonego przez nią badania wynika, że niemal jeden na czterech lekarzy zna kolegę po fachu, który popełnił samobójstwo.

Co więcej, z raportu pt.”COVID-19´s impact on Physician Wellbeing” można także wyczytać, że 58 proc. biorących udział w ankiecie przyznało, że ma objawy wypalenia zawodowego, a połowa badanych miewa epizody nieuzasadnionej złości, płaczu lub lęku przez pracę, co jest spowodowane pandemią COVID-19.

Gary price, prezydent Physicians Foundation, przyznał, że problem dotyczący złej kondycji psychicznej wśród amerykańskich lekarzy istnieje od dawna, a panująca pandemia koronawirusa jeszcze go zaostrzyła.

Ta trudna sytuacja wyraźnie zwiększyła zjawisko wypalenia zawodowego. W badaniu przeprowadzonym przez tę organizację dwa lata temu 40 proc. lekarzy deklarowało, że często lub zawsze czuje wypalenie zawodowe – to prawie 20 proc. mniej niż obecnie.

Jak lekarze radzą sobie w tej trudnej sytuacji? 18 proc. ankietowanych przyznało, że zażywa więcej leków, spożywa większe ilości alkoholu, a nawet narkotyków, ale tylko 13 proc. badanych szuka fachowej pomocy medycznej w związku ze złym stanem zdrowia psychicznego, spowodowanym wpływem COVID-19 na ich pracę. Zdecydowana większość lekarzy poszukuje wsparcia u rodziny, przyjaciół czy kolegów z pracy.

Dlaczego tak mało medyków szuka pomocy u specjalistów? Zdaniem Roberta Seligsona, dyrektora generalnego Physicians Foundation, lekarze obawiają się stygmatyzacji i utraty prawa wykonywania zawodu ze względu na swoje problemy zdrowotne.

Źródło: WMA; Physicians Foundation, Merritt Hawkins. Gazeta Lekarska.

Mer stress och mindre återhämtning för läkare

Hälften av Läkarförbundets medlemmar har fått en högre stressnivå under pandemin, och lika många anser att de inte får tillräcklig vila och återhämtning, enligt en enkätundersökning.

Närmare hälften, 47 procent, av Läkarförbundets medlemmar uppger att stressnivån ökat under pandemin, enligt en enkätundersökning som besvarats v yrkesverksamma medlemmar under december månad. Undersökningen tar upp olika aspekter av arbetsförhållandena under pandemin.

38 procent av de svarande uppger att de arbetat mer under pandemin, och drygt hälften av alla svarande, 51 procent, anser att de inte får tillräcklig vila och återhämtning.  

Det är oroväckande siffror, säger Läkarförbundets ordförande Sofia Rydgren Stale.

Regionerna Stockholm, Västra Götaland och Gävleborg aktiverade krislägesavtalet den 23 december, och Region Skåne aktiverade avtalet den 29 december.

Vår undersökning är gjord tidigare, och redan då bedömde hälften att de inte får tillräcklig återhämtning. Vi ska inte bara orka nu utan också 2021.

Få av de svarande har arbetat mycket med covidpatienter. Men pandemin påverkar stora delar av kåren. Och den stora majoriteten, 95 procent av de som svarat på enkäten, är oroliga för vårdskuldens effekter.

Det finns en stor oro för hur det ska se ut framåt. Det är enormt viktigt att regionerna säkerställer att läkarna får möjlighet till vila och återhämtning. Vi efterlyser en strategi för det och för hur man ska ta hand om den framtida vårdskulden. Staten behöver ta ett större ansvar för hur vården ska klara av återhämtning och hantera vårdskulden.

Elisabet Ohlin, Läkartidningen, Nyheter, 1-2/2021.

Niepokojąca kondycja psychiczna lekarzy

Ja wynika z raportu Medscape, opublikowanego w połowie stycznia, aż 42 proc. lekarzy praktykujących w USA dotyka problem wypalenia zawodowego. Głównie z powodu biurokracji i zbyt dużego obciążenia pracą.

W badaniu udział wzięło 15 000 lekarzy reprezentujących w sumie 29 specjalizacji medycznych. Co pokazały wyniki? Na wypalenie najczęściej cierpią osoby w wieku 40-54 lata, zdecydowanie częściej kobiety niż mężczyźni (48 % vs 37 %), specjaliści z dziedziny urologii, neurologii, nefrologii, endokrynologii, medycyny rodzinnej i radiologii. Problem wypalenia zawodowego najrzadziej występuje wśród okulistów, ortopedów, psychiatrów, otolaryngologów i chirurgów. Około jedna trzecia badanych przyznała, że nie jest zadowolona ze swojego życia zawodowego.

Co doprowadza lekarzy do stanu wypalenia? Ponad połowa respondentów wskazała na biurokrację i szeroko pojętą ”papierologię”, około 30 % lekarzy skarżyła się, że spędza zbyt dużo czasu w pracy, problemem jest też brak szacunku – zarówno ze strony przełożonych, administracji, jak i kolegów z pracy, a także postępująca informatyzacja oraz brak swobody w działaniu.

Jak lekarze radzą sobie z wypaleniem? Starsi (osoby po 40 r.ż.) najczęściej wybierają izolację od otoczenia lub uciekają w aktywność fizyczną. Młodsi lekarze wolą sen lub rozmowę z bliskimi (rodzina i przyjaciele). Część lekarzy próbuje radzić sobie, odreagowując poprzez dogadzanie sobie ”śmieciowym” jedzeniem i piciem alkoholu.

Badanie ujawniło także, że kilkanaście procent lekarzy cierpi na depresje (ponownie najwięcej wśród osób po 40 r.ż.), z czego około 20 % miało myśli samobójcze. Jak depresja wpływa na ich pracę? Popełniają błędy, których normalnie by nie zrobili, są sfrustrowani i zirytowani na swoich pacjentów, a także mniej uważni w uzupełnianiu ich dokumentacji medycznej.

Co niepokojące, zdecydowana większość ankietowanych przyznaje, że nie szuka profesjonalnej pomocy w walce z wypaleniem i depresją. Dlaczego? Odpowiadają, że są zbyt zajęci lub deklarują, że sami sobie poradzą ze swoim problemem.

Jak lekarze radzą sobie z wypaleniem?

45%   –   izolacja przed otoczeniem

45%   –   ćwiczenia

42%   –   rozmowa z bliskimi

40%   –   sen

33%   –   spożywanie ”śmieciowego” jedzenia

24%   –   alkohol

Źródło: Medscape, ”New York Post”.

11 procent av BNP men inget kaffe fredag kväll

Fredagseftermiddagen går mot kväll när jag sitter kvar för att reda upp dagen. Redan efter ronden på avdelningen var jag sen till morgonens första patient på mottagningen. Nästa kom med en resursperson och en skolsköterska, mamman grät och det gick inte att som ett tåg köra in förseningen. Jag kom för sent till lunchmötet och hann ha ytterligare ett besök och undervisa en patientfamilj en timme och ringa två andra. Alldeles nyss pratade jag med kollegan på vårt andra sjukhus som också var kvar på jobbet och redo att på måndag ta hand om den pojke vi vårdat när de saknade platser.

Nu är doktorn trött. Snart ska flexklockan få ännu några timmar som kommer att frysa inne i nästa avstämning. Jag funderar på att muta mig själv med kaffe men minns att det brukar larmas och låsas så här dags, och kanske kommer jag inte in igen om jag hämtar en mugg brun tröst.

Så jag trampar mig fram, skriver journalerna själv i vår fina mall, lägger in samma värden i kvalitetsregistret och fixar några intyg och skriver ett par remisser i datorn och kryssar, kryssar, kryssar alla obligatoriska fält som mottagarna kräver. För alla andra verksamheter har också haft sina kvalitetsprocesser som tarvar information.

Jag är nöjd när alla papper och siffror är på rätt ställe och lommar hemåt. Men jag har varit ohyggligt improduktiv om man granskar min bokningskalender. Som heltidsdoktor har jag haft futtiga 13 fysiska patientbesök den här veckan. Jag har lett två patientkonferenser, föreläst för 20 kandidater i fyra timmar, haft APT, haft handledarträff med en ST-läkare, tagit hand om den nyssjuka gossen och bedömt en hel hoper remisser. Men det syns inte.

OECD, den stora ekonomiska samarbetsorganisationen, publicerar jämförelser av de 35 medlemsländernas sjukvård (Health at a Glance, OECD 2017). Det är faktiskt oerhört spännande läsning. Man kan jämföra lite extra med länder som liknar vårt, som kör ungefär 11 procent av BNP till sjukvård vilket är mellan fem och sex tusen dollar per person och år.

Tyskland sticker ut för att folk går så ofta till doktorn, tio gånger per år, medan vi i Sverige avviker för att vi går så sällan, inte ens ett besök per kvartal. Då blir det förstås mer öppenvård i Tyskland än hos oss, och högre andel sjukhusvård här. Sydkoreanska läkare träffar mer än tio gånger så många patienter som svenska, tjugo per dag i genomsnitt, och tyska läkare fyra gånger så många som vi. Min morgons komplexa besök, kan de göras tätare, mindre omfattande och därmed snabbare? Vill våra patienter ha det så: lite men ofta?

Vi ligger sist i produktivitetsligan och ändå är jag helt säker på att fler kollegor än jag är trötta denna fredagskväll. Är det våra patienter som har orimligt höga förväntningar? Eller är vi bara långsamma eller omständliga? Är det gör-det-själv-kulturen där vi tycker det är enklare att sköta stora delar av patientadministrationen än att delegera samma uppgifter till andra? Eller våra tröga bokningssystem som journaler som fortfarande inte pratar med kvalitetsregistren?

Jag vet inte, men jag är helt säker på att jag inte slagit dank. Den gamla klyschan om skillnaden mellan att ”göra saker rätt” och ”göra rätt saker” ger inte så mycket vägledning i praktiken.

Gästkrönika Annika Janson, barnläkare vid Astrid Lindgrens barnsjukhus. Dagens Medicin nr 13-14/18, onsdag 28 mars 2018.

10 färska diagnoser som vi alla behöver ha koll på

Diagnoser är barn av sin tid. Diagnoser uppstår, blir moderna och försvinner. Ibland handlar det bara om att byta namn. Lungsot blev tuberkulos, gulsot kallas i dag ikterus och kräfta har blivit hundra olika cancerdiagnoser. Men vissa sjukdomar är faktiskt nya. Här är tio diagnoser, som är garanterat yngre än 20 år. De är bokstavligen barnsjukdomar.

  1. Google-hypokondri. Kallas även cyberkondri. Debut efter Google födelse 1998. Yttrar sig som vågor av ångest när man skriver in sina symtom i sökfältet och finner det värsta tänkbara svaret. Är vanligast nattetid i områden med bra internetuppkoppling. Behandling : Stäng av ditt wifi eller träffa en läkare i stället.
  2. Mässling. En nygammal diagnos. I det närmaste utrotad på 1990-talet, men efter ett utbrott av vaccinationsfobi har sjukdomen kommit tillbaka. Sjukdomen är smittsam och uppstår i kluster, till exempel i Järna, på Waldorfskolor och via Familjeliv.se. Behandling : Vaccinera barnen mot mässling eller byt föräldrar.
  3. Mobiltumme. Kallas även Androidartros. Uppstod efter Iphones lansering 2007. Symtomen är värk i tummens MCP-led efter att ha skrollat för länge på sin telefon. Behandling : Lägg bort telefonen och prata med personen som sitter mitt emot.
  4. Wifi–bipolär. Psykiatrisk öppenvårdsdiagnos. Humörsvängningar, som styrs av hur god wifi-mottagning patienten har. Vanligare hos ungdomar med begränsade mobilabonnemang. Behandling : KBT, som syftar till att lära patienten att hantera brist på livsviktiga informationsflöden. Alternativt skaffa ett riktigt fett mobilabonnemang !
  5. Sms-frakturer. Samlingsnamn på frakturer, orsakade av att sms:a när man transporterar sig, till exempel ansiktsfraktur av att cykla in i en lyktstolpe eller skallfraktur av att krocka med sin bill. Förebyggande behandling : Sms:a inte när man framför ett fordon.
  6. Facebookångest. Oro och ångest, som orsakas av färre likes än förväntat av ett Facebookinlägg. Var inlägget dåligt ? Tycker ingen om mig ? varför hatar alla mig ? Varför är mina vänners liv mycket mer spännande och roligare än mitt ? Behandling : Undvik Facebook.
  7. LCHF-ketoacidos. Ketoacidos, som orsakas av strikt LCHF-kost hos personer med diabetes typ 1. Drabbar ibland barn som har föräldrar med sockerfobi. Behandling : Ät mer kolhydrater eller byt föräldrar.
  8. Mobilladdarberoende. Kallas även eluttagsnarkomani. Upplevelse av ångest när mobiltelefonbatteriet har mindre än 50 procent laddning. Under 25 procent kan dessa patienter börjar hyperventilera och få kramper. Behandling : Ha alltid med ett dieselaggregat för att kunna ladda mobiltelefonen.
  9. Tinderklamydia. Klamydia, orsakat av kärlek som uppstått efter Tinder-kontakt. Utbrotten började efter Tinders lansering 2012. Behandling : Swipa åt vänster.
  10. Hyperdiagnosism. Överdrivet diagnossättande. Alla kombinationer av symtom kan bli en egen diagnos. Att vara frisk är onormalt och förmodligen något mycket sjukt. Behandling : Fokusera på det friska.

Gästkrönika : Henrik Widegren, foniater vid Skånes universitetssjukhus.

Dagens Medicin, nr 38, Onsdag 20 september 2017.

Huskurer ingen genväg till god hälsa

Går det att äta sig förkylningsfri? SvD:s näringsfysiolog Linda Bakkman går igenom samspelet mellan kosten och immunförsvaret – och kommenterar fyra vanliga huskurer mot förkylning.

Otillräckligt med energi, vätska och näring försämrar immunförsvaret och gör oss mer mottagliga för sjukdom. En varierad, näringsrik kost ger därför ett bra grundskydd..

-En kost rik på vitaminer, mineraler, protein och fetter är en förutsättning för ett starkt immunförsvar. Att lägga till olika råvaror kan absolut bidra till att häva en brist av enskilda näringsämnen och på så sätt motverka ett nedsatt immunförsvar, men det betyder inte att råvaran i sig har farmakologiska effekter, säger näringsfysiolog Linda Bakkman.

Hon förklarar att det är naturligt att den som får i sig för lite av ett visst ämne upplever en positiv effekt av att häva underskottet. Men det innebär inte att man hittat någon mirakelkur mot förkylningar.

-Uppfattningar om att en viss typ av råvara är recept mot sjukdom och ohälsa vänder jag mig emot. Är du sjuk så kommer sannolikt ingen enskild livsmedelskomponent att vara lösningen på problemet.

Självklart vill vi människor göra vad vi kan för att förebygga ohälsa. Därför är det inte konstigt att vi sätter vår tilltro till saker som c-vitamin, ingefära, honung och vitlök, menar Linda Bakkman.

Hennes inställning är att det egentligen inte finns någon anledning att undvika huskurer som vi tror kan hjälpa hälsan på traven, så länge de inte har några risker.

Det är dock viktigt att se upp för eventuella kombinationseffekter och överkonsumtion.

-I en brustablett c-vitamin finns 13,5 gånger det dagligen rekommenderade intaget. Att få i sig så mycket kan ge negativa effekter, trots att det är ett vattenlösligt vitamin som vi kissar ut. Det kan innebära en stor påfrestning för magsäckens slemhinna och orsaka smärtor.

När vi har för stor tilltro till att specifika livsmedel ska hålla oss friska finns det även en risk att vi inte ser till helheten, som egentligen är den som har betydelse för vår hälsa, menar Linda Bakkman.

-Att äta varierad mat på regelbundna tider, sova och röra på sig är det som kommer göra störst skillnad. Det finns ingen ”quick-fix” eller genväg till god hälsa.

Linda Bakkman komenterar fyra populära huskurer mot förkylning:

  • C-vitamin: Att inta c-vitamin i olika former är ett vanligt sätt att självmedicinera mot förkylningar.

-Det finns visst stöd i forskningen för att c-vitamin kan ha en liten symtomlindrande effekt. Det kan finnas en marginell effekt på hur länge förkylningen varar, däremot inte på risken att drabbas.

  • Ingefära: Ingefära har uppvisat en viss antiinflammatorisk effekt och kan lindra exempelvis kräkningar och illamående.

-Det finns forskning kring ingefära som tyder på att det kan fungera, men ingen bra förklaring på hur det går till. Det verkar vara beroende på hur och i vilken form man får i sig ingefäran.

  • Honung: Honung har visat sig kunna lindra hosta hos barn.

-Men tänk på att inte ge honung till barn under ett år, den kan innehålla sporer som i sällsynta fall har orsakat förgiftning hos små barn.

  • Vitlök: Har genom historien ansetts ha antibakteriella egenskaper.

-Det finns studier med positiva resultat på personer som har ätit vitlökskapslar. Men det är alldeles för lite forskning för att kunna dra några slutsatser.

Linda Bakkman är näringsfysiolog, doktor i medicinsk vetenskap och kostrådgivare åt Sveriges olympiska kommitté.

Kristin Westesson, Sverige Nyheter, Svenska Dagbladet, Torsdag 20 september 2018.

Dans kan vara friskvårdande för både hjärnan och kroppen

Dans är roligt, socialt och håller oss i form. Den kan också utveckla oss emotionellt och motoriskt – och förbättra vårt minne. Enligt Hanna Poikonen, doktor i neurovetenskap, ger dans en chans till lek i en annars ständigt uppkopplad tillvaro.

Forskningsfältet ”Neuroscience of dance”, dansens neurovetenskap, är ett relativt nytt, men växande fält. En av de forskare som intresserar sig för hur egen dans och samspel på dansgolvet påverkar hjärnan är dansaren Hanna Poikonen.

I maj 2018 disputerade hon med den neurovetenskapliga avhandlingen ”Dance on cortex” vid Helsingfors universitet. Avhandlingen bekräftar tidigare forskning som visat att dans utvecklar de delar i hjärnan som styr motorik och hörsel.

-Dansen är ett nedkok av livets alla sidor. När vi dansar rör vi på oss, samarbetar, är kreativa, löser problem, upplever musikens rytm och får kontakt med vår egen och andras kroppar, säger Hanna Poikonen.

Än så länge finns det få studier som undersöker vad som händer i hjärnan på en dansare under tiden hen dansar, eftersom det saknas tillräckligt avancerad teknik för att mäta hjärnaktivitet av den typen av rörelse.

I sin avhandling tog Hanna Poikonen därför vägen via spegel-neuroner, genom att studera och jämföra professionella dansare, musiker och personer utan erfarenhet av dans eller musik medan de tittade på ett danstycke.

Spegelneuroner är en nervcell som avger impulser när en person utför en handling, men impulser avges även när personen ser handlingen utföras av någon annan. Att titta på dans kan alltså antas ge samma hjärnaktivitet som att själv dansa.

En av de viktigaste slutsatserna i Hanna Poikonens forskning är att dansarna uppvisade en förbättrad så kallad theta-synkronisering. Den är kopplad till känslo- och minnesprocesser, och har stor betydelse för mellanmänsklig interaktion och empati.

-Dans gör att vår förmåga att definiera våra egna och andra människors känslor förbättras samtidigt som vårt minne stärks, speciellt det som är kopplat till känslor. Det i sin tur främjar självkännedom, förståelse för andra och skapandet av sociala band, säger Hanna Poikonen.

En känsla som förknippas med dans är ”flow”, alltså det tillstånd då ens uppmärksamhet ökar och centreras till en specifik aktivitet. Man kan också uttrycka det som att man blir helt uppslukad, och att allt runt omkring verkar upphöra. Det beror på att aktiviteten i den delen av hjärnbarken som sköter logisk deduktion och detaljerad observation minskar, vilket ger större möjlighet för kreativitet och avslappning.

Att befinna sig i flow är härligt och belönande för människan – men också nyttig, menar Hanna Poikonen.

-En hälsosam hjärna är en dynamisk hjärna. Vår samtid är oerhört krävande kognitivt och koncentrationsmässigt sett. Vi gör ofta många saker samtidigt och får hela tiden stimuli utifrån. Att då uppleva ”flow” är ett avsteg från det.

Stunder av denna uppslukande känsla bidrar också till att variera hjärnans aktivitet, menar Hanna Poikonen.

-I dag tillbringar vi väldigt mycket tid sittandes, och vid datorn. Det har tagit oss längre ifrån våra egna fysiska upplevelser och vår förståelse för icke-verbal kommunikation med andra. Där kan dans göra skillnad, genom att återkoppla oss med kroppen och öva oss i interaktion som inte är verbal.

Känslan av flow kan uppstå både när man dansar själv och med andra. I pardans är det starkt kopplat till så kallad synkronicitet. Flera studier har visat att hjärnorna hos människor som dansar ihop kan ”kopplas” samman. De lågfrekventa hjärnvågorna hos utövarna anpassar sig då till varandra.

-De som har upplevt den här synkroniseringen beskriver det som om tanken och rörelsen blir till ett. Det som kommer ut, musiken eller rörelserna, är en enhet, i stället för bara sammanfogade delar.

Hanna Poikonen driver i dag WiseMotion, som erbjuder olika workshops, utifrån neurovetenskap och dans för lekmän, professionella dansare och personer med olika typer av sjukdomar som demens, Parkinsons sjukdom och stroke.

Under workshopens första 45 minuter leds deltagarna i improviserad dans, därefter får de lära sig vad som skett rent neurologiskt i deras hjärnor.

-Det är mycket lättare för människor att förstå vad som händer i hjärna och kropp precis efter att ha upplevt hur det kändes att dansa och ha kontakt med andra på det sättet.

Dans har också visat goda resultat som terapi och rehabiliteringsträning. Dansterapi kan exempelvis ge positiv effekt när det gäller upplevd livskvalitet, depression, ångest och kroppsuppfattning. Även balans och motoriska svårigheter kan förbättras via dans.

Men bortsett från hälso- och friskvårdseffekterna är chansen att ha roligt en lika stor anledning till att dansa loss, menar Hanna Poikonen.

-För de flesta av oss vuxna finns det inte särskilt mycket plats för lek, speciellt inte i vår moderna vardag. Därför är dansen viktig, så att vi som sällan leker får lov att göra det en stund, säger hon.

Maxime Persdotter Wallström, Social dansfeber, Svenska Dagbladet, Tisdag 8 januari 2019.